Pov Raven
Idąc za małą Woods zastanawiałam się ile jeszcze razy przez te prawie dwadzieścia lat będę przechodziła tymi korytarzami. Kiedy moje przyjaciółki wyjdą, ożenią się, będą miały dzieci, ja będę tu gnić za coś czego nie zrobiłam. Fakt, handlowałam, ale ja nawet trzystu dolarów nie zarobiłam. Wszystko przez Murph'iego.
Weszłam do kantorka za Lexą, zamknęłam za nami drzwi i oparłam się plecami o ścianę.
- W imieniu Lauren chce Ci przekazać żebyś nie wyżywała się na Camili, możesz na mnie, Lauren czy Octavii, ale dziewczyny zostaw, szczególnie Camile.
- Co od razu bronisz Cabello? Przespałyście się czy co? - zapytałam poirytowana, będę siedzieć tu dwadzieścia lat, niech się odczepi
- Camila jest w ciąży. - wryło mnie, stałam tak w ciszy patrząc się na nią jak głupia, jakby pokazała mi właśnie ogromne cycki. Jaka kurwa ciąża? - Była gwałcona przez strażnika, którego tu nie ma, tak wyszło dziecko, nie może się stresować, a wątpie żebyś chciała jeszcze bić się z Lauren, więc jej odpuść.
- Jezu... Przepraszam...
- W porządku, tylko od razu chciałam Cię ostrzec. - powiedziała z lekkim uśmiechem - Jeszcze jedno, powiedz mi, też zauważyłaś zmianę u Octavii?
- W zachowaniu? Nie, a co?
- Wiesz, jakoś tak dziwnie się zachowuje. Nie mów nikomu, ale groziła mi w toalecie, mówiła, że mam ogarnąć Clarke żeby nie zadawała jej pytań co do więzienia, w którym była. - wyjaśniła.
Złapałam się za głowę, kurwa nie było mnie z biedą dwa lub trzy dni, a tu takie newsy! Powinnam zacząć pisać o tym gazetę.
- Może się okaże później, napewno się którejś z nas wygada.
- Ma przyjechać jej dziewczyna w kolejnym tygodniu, może to ona ją zmieniła? - myślała
- Lexa. - złapałam ją za ramię przez co spojrzała na mnie - Wiem, że martwisz się o Clarke, ale spokojnie, jest dużą dziewczynką, która umie sobie radzić.
- Wiem, ale... - zawahała się - Odkąd jesteśmy razem, odkąd ta menda ją zgwałciła czuje, że muszę ją chronić. Nie czuję się jak jej dziewczyna, bardziej jak jej mama.
- To jest miłość Lexa, chcesz ją chronić przed światem bo wcześniej została zraniona, ale wyczuwasz przy niej pociąg seksualny co świadczy o tym, że jest twoją dziewczyną. Clarke Cię kocha, to widać, więc jeżeli coś się będzie działo, na bank Ci powie. Nie masz się o co martwić tak szczerze, gwałcicieli już nie ma w strażnikach, dilerów też...
- A masz pewność, że nikt ją nie zgwałcił czy nie wciągnie w narkotyki? - nie odpowiedziałam - No właśnie.
- Jeżeli się będziesz za dużo martwić, popsujesz wasz związek. Może pogadaj z nią o twoich obawach. - zaproponowałam, czułam, że muszę jej pomóc. Zawsze lubiłam drugą Woods, ale nigdy się nie spodziewałam, że będę dawała jej rady co do związku z moją psiapsi.
- Dzięki Rav.
Pov Lauren
Położyłam się na pryczy, a Camila na moim brzuchu głową. Uwielbiałam po śniadaniu lub obiedzie leżeć z nią w celi i myśleć o przyszłości.
- Jak ją nazwiemy? - zapytałam nagle, za chwilę uderzyłam się w głowę. Lauren idiotko, pytasz laskę, która była gwałcona jak nazwiemy jej dziecko, które też pochodzi z gwałtu, no normalnie kurwa medal Ci dam
- Wiesz Lo... - zaczęła niepewnie - Może ty powinnaś ją nazwać?
- Ja? - zaskoczyła mnie, podniosła się na rękach po czym pocałowała mój policzek. Szczerze mówiąc myślałam, że po tym będzie bardziej zamknięta w sobie, nie śmiała, smutna, a ona daje sobie radę i dzielić się wszystkim ze mną
- Dlaczego nie? - zapytała z lekkim uśmiechem - Razem będziemy ją wychowywać...
- Nie będziemy wychowywać tego dziecka. - zaczęłam ze smutkiem - Wiesz co się dzieje z dziećmi po urodzeniu gdy matka siedzi.
- Co możemy zrobić? Nie chcę żeby wylądowała w sierocińcu. - zobaczyłam łzy w jej oczach
- Ile Ci zostało? Lat? - zapytałam po chwili
- Sześć z możliwością wyjścia po trzech. - odpowiedziała, pogładziłam jej policzek
- Może twoja matka...
- Proszę nie, tylko nie ona.
- Coś musimy powiedzieć strażniką, jak wyjaśnimy, że jesteś w ciąży? - zapytałam siadając, a ona usadowiła się na moich biodrach
- Mam plan zemsty. - powiedziała cicho, wytężyłam więc swój zmysł słuchu i zaczęłam wsłuchiwać się w jej słowa.
Pov Luna
Siedziałam i czekałam w celi Raven na nią, chciałam się nacieszyć jej powrotem. Chciałabym spędzić z nią trochę czasu i rozważyć kilka opcji zanim podejmę właściwą decyzję.
Gdy stanęła w progu, uśmiechnęłam się delikatnie, a ona rzuciła na moje usta. Opadłam plecami na zimny materac, przyduszona jej ciepłym, lekko ciemniejszym ciałem.
- Brakowało mi tego... - wyszeptała z uśmiechem - Możemy pogadać?
- Teraz? - zapytałam łapiąc za jej biodra, ale ona się odsunęła nadal uśmiechając. Usiadłam obok i patrzyłam po prostu w jej oczy, tęskniłam za nimi - Słucham moja księżniczko?
- Nie przeszkadza Ci to? Że będę siedziała tu prawie do pięćdziesiątki? - zapytała ściszonym głosem, a ja objęłam ją ramieniem
- Nie, dlaczego?
- Znajdź sobie kogoś innego, dobra? Nie chcę żebyś tęskniła... - przerwałam jej pocierając jej policzek
- Raven, jesteś jedyną kobietą, która wywołała u mnie tyle złożonych uczuć. Kochanie, nie ważne czy za pięć, dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia lat, będę Cię kochać choć by niewiem co. - uśmiechałam się do niej
- Nie mogę się przenieść, niewiem czy wytrzymam te kilka lat w nowym otoczeniu. Clarke i Camila zostały zgwałcone, boje się, że mnie też to spotka. - mówiła ze łzami w oczach zerkając na podłogę. Przytuliłam ją mocniej do siebie
- Wiesz dlaczego zgwałcono Clarke? Bo nie była z Lexą, a dlaczego Camilę? Bo nie była z Lauren. Ja nigdy Cię nie zostawię, sprawie, że będę siedziała tu tak długo co ty, lub sprawie, aby żadnej kobiecie lub mężczyźnie nawet nie przyśniło się dotykanie tego cudownego, latynoskiego ciała. Jesteś moja. - pocieszyłam ją na co ta się zaśmiała
- Nie możesz niszczyć sobie życia dla mnie Luna... Odsiedzisz swój wyrok, założysz rodzinę...
- Z tobą.
- Nie Luna, ja nie mogę...
- Coś wymyślę, nie zostawię cię nawet jeśli będziesz o to błagała. Jesteś moja, a ja jestem twoja, to już się nie zmieni. - pocałowałam jej usta bardzo delikatnie, ale namiętnie na co ta odpowiedziała mi uśmiechem i odwzajemnieniem mojego uczucia.
Pov Clarke
- To się nie uda. - oznajmiłam przedtem wysłuchując planu Lauren i Camili na wyjaśnienie strażniką ciąży. Razem z Lexą, poszłyśmy do kantorka i tam rozmawiałyśmy,
- Nie mamy innego wyjścia dziewczyny, Raven i Luna dostaną zemstę, Camila też, a dziecko dom. - wyjaśniła Lauren patrząc raz na mnie, a raz na Lexę - Pomóżcie nam.
- Mamy być świadkami? - upewniła się Lexa, a te skinęły
- W porządku. - odpowiedziałam cicho zerkając na Lexę, która też się zgodziła.
CZYTASZ
Za kratami / Clexa
RomansaPani adwokat Clarke Griffin zostaje wsadzona do więzienia za usiłowanie zabójstwa na narzeczonym na kilka lat. Wplątuje się w wojnę gangów, jednak pewna szefowa jednego z gangów wpada jej w oko. Co się stanie dalej? Jak gangi zareagują na nową osadz...