2. Pierścionek

39 6 0
                                    

— Babciu widziałaś gdzieś może moje szare szorty?

— Zobacz na suszarce kotuniu i pospiesz się, jest już czternasta trzydzieści, a z tego, co mówiłaś, Pansy ma być przed piętnastą.

— Tak, tak, już kończę się pakować.

Wepchnęłam na siłę ostatnie ubrania, przeklinając w duchu, że nie mogłam ich zmniejszyć czarami, bo poza szkołą nie wolno mi było jeszcze używać magii.

— No, dalej, jeszcze tylko kawałeczek...no... — siłowałam się z zamkiem walizki.

— Daj, pomogę Ci. — powiedział Feliks i mocniej docisnął walizkę.

— O, dziękuję, udało się.

W duchu ucieszyłam się, że schowałam podpaski i tampony do innej przegródki, dzięki czemu Felix nie mógł ich zobaczyć, to byłoby mega krępujące. Tak, tego lata dostałam swojej pierwszej w życiu miesiączki [na szczęście nie stało się to na basenie, a w domu, za co byłam niesamowicie wdzięczna mojemu organizmowi] i odbyłam z babcią długą, ale ciepłą rozmowę. Początkowo nieco się krępowałam, ale wiedziałam, że Isabel od dawna mi wspominała, że gdy tak się stanie i zacznę pierwszy raz krwawić, koniecznie muszę z nią porozmawiać, nie tyle o tym, co się dzieje, bo to zdążyła mi wyjaśnić, ale o tym, na co uważać, jak zadbać o siebie itpani Babcia Mara nie próbowała mnie ostrzegać przed zbyt wczesną ciążą, tłumaczyła wszystko, wiedząc, że jestem rozsądną dziewczyną i jeśli kiedyś się na to zdecyduje, to teraz już na pewno będę wiedziała, z czym to się wiąże i jakie może nieść konsekwencje, więc też będę podchodzić do spraw intymnych ostrożnie i odpowiedzialnie.

— Cassie, możemy porozmawiać przez chwilkę? — mężczyzna spojrzał przez otwarte drzwi mojego pokoju na kuchnię, w jakiej krzątała się babcia.

— Jasne, tylko mam naprawdę niewiele czasu.

— Wiem, to zajmie tylko moment.

— Dobrze.

Feliks zamknął drzwi do mojego pokoju i wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko.

— Wiesz... może pomyślisz, że zwariowałem na stare lata, ale chcę się oświadczyć Twojej babci, teraz na jesieni, jak pojedziemy na święto dyń, ona tak bardzo je lubi. Pomyślałem, że to dobre miejsce, wiesz, że ją kocham i dbam o nią, jest mi bardzo bliska, chciałbym, by została moją żoną, w końcu, kto wie, ile nam jeszcze życia zostało, a tak, będziemy rodziną także prawnie i w razie jakichkolwiek problemów wszelka biurokracja również będzie łatwiejsza.

Mówiąc to, pokazał mi piękny pierścionek z niebieskim oczkiem.

— Yyy, no... wow, zaskoczyłeś mnie, piękny pierścionek.

— Głupi jestem, co? Za późno na to w moim wieku?

— Nie. Dlaczego? W końcu i tak od dawna mieszkacie już razem, jesteście ze sobą szczęśliwi, na miłość nigdy nie jest za późno jednak na samotność, zawsze za wcześnie. — Powiedziałam, zdziwiona swoją głęboką myślą.

— Pięknie to powiedziałaś — Felix otarł niezgrabnie oczy — to jak, mam Twoją zgodę?

— Tak, oczywiście, że tak — uśmiechnęłam się do niego ciepło — mam nadzieję, że babcia też się zgodzi.

— Oj tak, ja również. Wiesz... chciałem poznać Twoją matkę i jej o to spytać jednak sama wiesz... więc uznałem, że poznam w zamian najpierw Twoją opinię. Wiem, że Twoje dobro jest dla babci najważniejsze.

— Tak, wiem, ale myślę, że babcia jest już na tyle dorosła, by sama o tym decydować, jednak mimo wszystko miło mi, że o tym pomyślałeś.

— Cassie, jest jeszcze jedna sprawa. Wiesz, ja — zawiesił głos — ja wiem o Tobie — dodał szeptem — Dumbledore mi wszystko wyjaśnił.

Teraz moje oczy wyglądały zapewne jak dwa deserowe talerzyki.

— Proszę?

— Tak, jestem charłakiem, wiem o magii i szkole, jedna z moich sióstr była czarownicą, mi szczęście nie dopisało, jednak znam ten świat, znam wielu czarodziei i samego Albusa. To na jego polecenie opiekowałem się Twoją babcią, ale to przerodziło się samoistnie i niespodziewanie w nasze uczucie.

— Dlaczego nic nie mówiłeś?

— Och, jakoś nie było okazji ku temu. Twoja babcia też nie wie i martwię się, czy nie zrazi ją to do mnie. Bardzo bym tego nie chciał.

— Ależ skąd. Na pewno nie. Opowiadała mi kiedyś, że znała dzieci z magicznych rodzin w swojej młodości, ja sama jestem czarownicą, więc ona na pewno nie będzie uprzedzona czy coś. — Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.

— Skoro tak uważasz, to powiem jej o tym, przy najbliższej okazji.

— Cassandro Clarke!

— Oj! Gdy babcia woła mnie imieniem i nazwiskiem, to musi być źle.

Spojrzałam na zegarek stojący na nocnej szafce była za pięć piętnasta.

— Już idziemy babciu!

Uśmiechnęłam się do Felixa, oboje pospiesznie wyszliśmy z pokoju i podążyliśmy za babcią na dół do parku, gdzie właśnie od strony kawiarni szła już nam na spotkanie Pansy i jej mama. 

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz