50. Lód [część 3 ostatnia]

23 5 1
                                    

!! Część zawiera opisy które mogą być dla wielu osób niekomfortowe. Czytaj ostrożnie, pamiętając, że to tylko fikcja literacka, nie próbuj tego powielać.


Zawzięta dyskusja między chłopakami, która była początkowo wymianą zdań, którą dyrektor i Syriusz obserwowali z boku, teraz przybrała niebezpieczny obrót.

— To ja czuwałem przy niej po krwotoku przez ponad trzydzieści godzin (nie dodał, że na zmiany to nie było istotne dla niego) — szepnął Draco.

— Ale to mi zwierzała się z tego jak ją zraniłeś i oskarżałeś bez podstaw, nie dając się wytłumaczyć. — odpowiedział mu nieco głośniej Samuel.

— To po moim wyznaniu wyłączyła uczucia, bo nie mogła znieść, że teraz może zranić Ciebie, bo też ją kochasz! — warknął głośniej Draco.

— Ale to mnie powiedziała, że odkąd raz na zawsze zakończyła etap z Tobą, to zrozumiała, że jest gotowa iść dalej, gotowa uczyć się miłości!

— To mnie wciągała na swoje łóżko w walentynki! — niemal krzyknął Draco.

— Ale to mi szeptała do ucha moje imię, gdy ją całowałem, leżąc z nią na mojej kanapie!

— Dość! — Dyrektor i Syriusz krzyknęli jednocześnie.

— Nie mogę — Syriusz wstał i zaczął chodzić po gabinecie wściekle.

— Chłopcy to nic nie da, oboje macie swoje silne argumenty, ale te kłótnie nie zdadzą się na nic.

Zbliżała się pora kolacji, dyrektor zabrał na dół obu chłopców, dając czas Syriuszowi sam na sam z córką.

— Proszę o uwagę — powiedział, gdy wszyscy zebrali się przy stołach — Dzięki Panu Longbottom'owi udało nam się częściowo rozwikłać zagadkę — Po sali rozszedł się szmer wszyscy spoglądali na Neville'a — Na ten moment zawieszamy poszukiwania, bo wiemy już, jak pomóc waszej koleżance i mamy nadzieję, że to się uda, jednak to nie wymaga już waszej pomocy. Bardzo wam wszystkim dziękuję w jej imieniu. Życzę Smacznego.

Do Wielkiej Sali zleciały ostatnie sowy, ale żadna nie miała przydatnych informacji.
Po kolacji Gryfoni i Ślizgoni podeszli do dyrektora chcąc wiedzieć, co okazało się rozwiązaniem i kiedy Cassie wróci do nich. Dumbledore zabrał ich oraz Draco i Sama do gabinetu, tam oznajmił, co odkryli.

— Mamy więc problem. Nie możemy ryzykować, mamy zapewne jedną szansę, a musimy wybrać dobrze.

— Dyrektorze, nie można tego jakoś potwierdzić? — spytała Hermiona.

— Ale jak, jakiś pomysł panno Granger?

— Trzeba zamienić w lód coś, co kochają więcej niż jedna osoba — dedukowała — i polać krwią.

— Ale to nie może być przedmiot, on nie kocha, tu zadziałało, bo było to zdjęcie rodziców waszego kolegi, żywych. Czym można byłoby to zastąpić?

Wszyscy myśleli, ale nikt nie miał pomysłu. W końcu zaczęli zastanawiać się, kto to może być, obie strony miały swojego faworyta, Ślizgoni uważali, że to Draco mimo wszystko, jest tym którego pokochała i w domu Sama to zrozumiała, że dalsze próby pójścia naprzód nie mają sensu. Gryfoni stawiali na Sama, to w końcu on nigdy jej nie zranił i była przy nim zawsze szczęśliwa. Wiedzieli, że to nie wina Draco, ale ona tego nie wiedziała i może temu pokochała Sama, bo nie miała tej wiedzy.

— Przeanalizujmy wszystko na spokojnie, jutro musimy spróbować. Spotkamy się tu po śniadaniu. Pamiętajcie, że jest jeszcze jedno, ale... Nawet jeśli dobrze wybierzemy, to nie wiemy ile krwi, będzie potrzebne. Jedna kropla stopiła maleńki kryształek z bryłki lodu. Obawiam się, że tak potężna klątwa może wymagać naprawdę znaczącej ilości.

— To nic — powiedział Sam, ja jestem gotów oddać za nią życie, obiecałem zawsze jej chronić i zrobić dla niej wszystko, może tak właśnie ma być, że teraz mam spełnić moją obietnicę.

Syriusz położył mu dłoń na ramieniu i poklepał go, rozumiał jego pobudki, był oddany, lojalny i wierny swoim uczuciom.

— Ja... — urwał Draco. — Ja też mogę oddać życie, byle wróciła cała.

Ta drobna chwila zawahania się Draco sprawiła, że Pansy zwątpiła.

— To absurdalne, to, że zawahał się, nie znaczy, że kocha ją mniej! — oburzył się Blaise.

— Słuchaj, nie mówię, że mniej, ale może inaczej, on był pod wpływem uroku, ona miała w sobie klątwę, kto wie, czy ich uczucie było kiedykolwiek prawdziwe? Może po prostu ta czarna magia przyciągała ich do siebie tylko po to, by wzajemnie ich wyniszczać?

Draco stał za ścianą, słyszał, jak przyjaciele rozmawiają w salonie, było grubo po pierwszej w nocy, ale słysząc, nad czym się zastanawiają na głos, nie chciał im przeszkadzać. Teraz słowa Pansy w pierwszej chwili oburzyły go, był zły, że może tak w ogóle sądzić, ale jej argument okazał się mocnym i dał mu do myślenia. On i Cassie byli szczęśliwi, była między nimi chemia, ale czy to było to coś? Czy faktycznie w razie potrzeby gotów jest zaryzykować własne życie dla niej? Tak, był gotowy, to była pierwsza myśl, ale zaraz po niej pomyślał, co jeśli faktycznie tylko ten mrok ciągnął ich do siebie?

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz