28. Samuel

34 5 0
                                    

— Trzeba wstawać — jęknęłam, spoglądając na budzik, stojący na nocnej szafce. 

Szósta rano była godziną, o której od pewnego już czasu wstawałam, chcąc spokojnie ogarnąć poranną toaletę, przygotować się na zajęcia, spakować wszystko, co danego dnia będzie mi potrzebne, by nie musieć wracać do dormitorium podczas przerw, zwłaszcza teraz kiedy ciągle czułam, że żyje w niedoczasie. Gdy byłam już gotowa, wysłałam poranny liścik do sypialni Draco, nauczyłam się przesyłać mu krótkie liściki na miłe rozpoczęcie dnia, bo spotykaliśmy się najczęściej na kilka sekund przed wejściem do sali. Każdą wolną chwilę poświęcałam na bibliotekę lub próby intuicyjnego przeczucia wydarzeń danego dnia, lub tych, które miały się wydarzyć już za chwilę, tym sposobem przeczułam, potknięcie się Gryfona z drugiego roku, oblanie sokiem dyniowym przez Krukonkę z pierwszego roku oraz wdepnięcie Nevila w schód pułapkę, chociaż, jego niezdarność była tak niesamowita, że to przeczucie mogło mieć każde z czworga osób znających go a idących za nim. Podejmowałam próby wyczucia emocji Hermiony, Rona czy Harry'ego, gdy tylko miałam okazję, wieczorami zamęczałam zaś o to Pansy, Draco lub Zabiniego.

Odliczałam ostatnie minuty lekcji Transmutacji, po których szybko zdjęłam swoją szkolną szatę, przekazałam ją Pansy i machając dłonią do Dracona i przyjaciół pobiegłam na zajęcia z Intuistą, byłam bardzo podekscytowana. Od ostatniego spotkania z osobą mającą ten dar minęło już trochę czasu, lecz ja nie próżnowałam i sama byłam ciekawa czy poczyniłam jakieś efekty.
Zanim zdążyłam zapukać do klasy, usłyszałam męski głos:

— Proszę, wejdź Cassandro.

Moja uniesiona dłoń, gotowa by zapukać, opadła na klamkę, nacisnęłam ją i weszłam do środka. Za biurkiem stał młody mężczyzna, o kasztanowych włosach, wzrok miał spuszczony na notatki leżące na biurku, więc nie widziałam jego twarzy, jedyne co mogłam powiedzieć to to, że był wysoki, nieźle zbudowany, jednak jego ubranie różniło się od czarodziejskich szat, do jakich już przywykłam. Mężczyzna miał na sobie klasyczny, mugolski granatowy garnitur i grafitową koszulę, w której dwa górne guziki były rozpięte, co nieco ocieplało, jego dość służbowy wizerunek.
Gdy uniósł głowę, zauważyłam, że ma mocną szczękę, szeroką brodę z kilkudniowym zarostem i widocznie zarysowany łuk brwiowy. Nieco wystające kości policzkowe i podbródek jedynie dodawały mu atrakcyjności. Podchodziłam coraz bliżej, a z każdym krokiem upewniałam się w tym, że był niesamowicie przystojny, przypominał mi jednego z aktorów, którego nazwisko wyleciało mi teraz z głowy. Jego jasne, niebieskie niesamowite oczy przykuły moją szczególną uwagę, było w nich coś hipnotyzującego.

— To bardzo miłe, że uważasz mnie za atrakcyjnego mężczyznę, schlebia mi to, zwłaszcza że między nami jest zaledwie kilka lat różnicy, ale sądzę, że przyjdzie czas na bliższe poznanie się oczywiście w celach poprawnych analiz emocji, jednak teraz byłbym wdzięczny, gdybyśmy mogli skupić się na rozplanowaniu najbliższych zajęć.

Barwa jego niskiego tonu głosu, mile połaskotała moje emocje. Zarumieniłam się, słysząc, że głos idzie w parze z jego wprawiającym w oniemienie wyglądem. Opuściłam wzrok, potwornie zawstydzona, jak mogłam zapomnieć o tym, że Intuiści potrafią słyszeć myśli.

— Nie bądź dla siebie nazbyt surowa, celowo zostałem Ci przydzielony. Nie wielu jest w naszym sabacie młodych mężczyzn, właściwie tylko trzech. Wiem, że mój wygląd, cóż może działać w dwójnasób, rozpraszać Cię i motywować, jednak taki też jest cel, by poznać siłę Twoich umiejętności w możliwie wszelkich warunkach.

— Rozumiem — powiedziałam, przywołując się w myślach do porządku, co spowodowało, że kąciki ust chłopaka drgnęły w uśmiechu, a na policzkach pojawiły się małe, lecz widoczne dołeczki.

— Mam na imię Samuel, ale możesz mi mówić Sam, od dziś będę Twoim przekleństwem i zbawieniem. Kimś, kogo znienawidzisz i kimś do kogo będziesz wracać z wdzięcznością. Zniszczę Cię i uratuję, jednak zawsze będziesz przy mnie bezpieczna. Wizje, jakie będę Ci posyłał, początkowo będą dla Ciebie zagadką, jedynie emocjami i intuicją rozczytasz to, co wyrażają, z czasem nauczysz się widzieć je, nie patrząc na nie. Zobaczysz je jak sny, jednakże musisz pamiętać, że każda z wizji niesie za sobą nie tylko wiedzę, ale i odpowiedzialność za nią.

Przeszedł się od biurka do przeciwległej ściany i z powrotem, po czym kontynuował.

— Możliwe, że ukażę Ci wydarzenia wzniosłe i piękne, ale spodziewaj się także tych traumatycznych, po których ciężko będzie zmrużyć oko, większość z nich będzie związane z przeszłością, tym co było. Wydarzenia te są bowiem naznaczone szczególnym ładunkiem emocjonalnym, wyczucie przyszłości obcych ludzi i większych grup istotnych dla biegu wydarzeń danej społeczności czy świata, wymagają ogromnego nakładu determinacji i wielu godzin ćwiczeń. Jeśli wystarczy Ci samozaparcia i sił, niewykluczone, że do tego dojdziemy. Dziś jednak sprawdzić chciałbym same podstawy, proste wizje z dość oczywistymi emocjami.

Słuchałam jego głosu z przejęciem, był niski z nieznaczną chrypką, brzmiał zmysłowo, jego słowa tak dojrzałe i wręcz podręcznikowe, robiły na mnie wrażenie.

— Dobrze, jestem gotowa.

— Świetnie. Jesteś tu z własnej woli, nikt nie wywiera na Tobie presji do podjęcia tych ćwiczeń, ani nie próbuje osłabić Twojej psychiki. Zgodziłaś się sama, dobrowolnie na te zajęcia z sobie tylko znanych przyczyn, więc sądzę, że nie ma sensu, by zakrywać Ci oczy, myślę, że rozumiesz, iż próbą oszustwa i podglądaniem wizji zaszkodzisz wyłącznie sobie samej. Ja będę wiedział, gdy podejmiesz próbę naocznej oceny sytuacji rozgrywającej się przed Tobą. Rozumiesz, co mam na myśli?

— Tak, wszystko się zgadza, nie będę oszukiwać.

— Doskonale.

Sam podniósł różdżkę i wyszeptał zaklęcie, a ja poczułam jak napięcie jakie towarzyszyło mi od kilku dni, znika.

— Odciąłem od nas dostęp do wszelkich odczuć z zewnątrz, żadne obce emocje i bodźce dźwiękowe nie będą Cię rozpraszać. Możemy zaczynać?

— Tak.

— Dobrze, zamknij więc oczy, rozluźnij się. Przywołaj sobie w myślach scenę bezgranicznego spokoju i rozluźnienia. Może to być fragment przeszłości, dzieciństwa lub marzenie, które pozwoli Ci się zrelaksować.

Przez moment nie wiedziałam, o czym pomyśleć, przez myśl przeleciały mi spokojne chwile przed kominkiem z Draco, jednak zaraz po nich pomyślałam o ojcu, o tym, jak czułam się w jego ramionach. Bezpiecznie i spokojnie jak mała dziewczynka, którą ojciec ochroni przed całym światem.

— Wyobraź sobie, że jesteś pustym naczyniem. Zupełnie pustym, stojącym pośrodku wielkiego pokoju, w którym jest bezpiecznie, ciepło i spokojnie. Jesteś otwarta na wszystko, co dzieje się wokół na każdy nawet najmniejszy napływ emocji, jaki może przynieść otwarcie maleńkich drzwi, które są daleko od Ciebie.

Wyobraziłam sobie siebie jako piękną butelkę, z barwnego zielonego szkła, stała na stole, prostym, drewnianym, w pokoju było cicho i przytulnie, w kominku palił się ogień, drzwi w oddali były maleńkie, niczym w kreskówkach dla dzieci, gdzie służyły myszom za wejścia do ich norek.

— Drzwi otwierają się powoli, spróbuj ocenić, co czujesz.

Widziałam drzwi, zza których biło słabe jasne światło, przyciągające uwagę, jednak niedrażniące oczu.

— Czuję spokój, ciepło, coś dobrego, radość i oczekiwanie — lekkie cienie przemknęły niczym mgiełka w świetle — oczekiwanie, tak, ktoś oczekuje na coś ważnego, jednak ma dobre przeczucie, czuje się... Podekscytowany, ale spokojny, nieco niecierpliwy.

— Dobrze, postaraj się wyostrzyć obraz, spróbuj wchłonąć to, co czujesz, przelać w siebie, w to puste naczynie.

Starałam się patrzeć w światło intensywnie, poczułam, że drzwi nieco się przybliżyły, zauważyłam sylwetkę, a za nią wiele innych, które krążyły bez celu.

— Ktoś stoi i wyczekuje, za tą osobą kręcą się inne, chodzą bez celu, są zmęczone, szczęśliwe... — westchnęłam głęboko — ktoś jest smutny, dużo ich... Ciężko wszystkich rozpoznać.

— To nic, skup się na głównym planie, co czuje osoba najbliżej Ciebie.

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz