12. Zaklęcia Niewybaczalne

38 4 0
                                    

W ciągu następnych dwóch dni nie wydarzyło się nic szczególnego, jeśli nie liczyć tego, że na eliksirach Neville rozpuścił swój szósty kociołek. Profesor Snape sprawiał wrażenie, jakby podczas wakacji zaliczył kolejny poziom mściwości; dał Neville'owi szlaban, każąc mu wypatroszyć beczułkę rogatych ropuch. Ja też nie miałam lekko, co rusz każdy szept w okolicy mojej ławki, nieważne czy w moim kierunku, czy nie, skutkował pytaniem odnośnie do danych zajęć, na szczęście słuchałam uważnie i znałam odpowiedzi, ostatnim czego pragnęłam, było danie Snape'owi satysfakcji z tego, że czegoś nie wiem.

— Chyba wiecie, dlaczego Snape jest w tak parszywym nastroju, co? — zapytał Ron Harry'ego i mnie obserwując, jak Hermiona uczy Neville'a na korytarzu zaklęcia czyszczącego, żeby sobie usunął żabie flaki spod paznokci.

— Jasne — odrzekł Harry. — Moody.

— Myślę, że nadal jest też wściekły na mnie za ubiegły rok.

— Biorąc pod uwagę, jak długo chowa urazę do profesora Lupina I Twojego ojca — masz przekichane — stwierdził Ron.

Wszyscy wiedzieli, że Snape od dawna marzy o nauczaniu obrony przed czarną magią, a teraz nie udało mu się zdobyć tego stanowiska po raz czwarty z rzędu, a moje zachowanie pod koniec ubiegłego roku również dolało oliwy do ognia. Snape nie znosił wszystkich poprzednich nauczycieli tego przedmiotu i nie wahał się tego okazywać, ale jakoś nie kwapił się z okazywaniem otwartej wrogości wobec Szalonookiego Moody'ego. Za każdym razem, kiedy widziałam ich razem — podczas posiłków albo mijających się na korytarzu — miałam nieodparte wrażenie, że Snape unika oka Moody'ego, i to zarówno tego magicznego, jak i normalnego.

— Sądzę, że Snape trochę się go boi — powiedział Harry.

— Wyobraź sobie... jakby tak Moody zamienił Snape'a w rogatą ropuchę — rzekł Ron, a jego oczy zamgliły się marzycielsko — i miotał nią po lochach...

Ta wizja sprawiła, że nawet ja się rozmarzyłam. Zauważyłam, że w naszą stronę idą bliźniacy Weasley, więc szybko pożegnałam się z Gryfonami i niemal biegiem ruszyłam w przeciwną stronę.

— Cassie! — zdążyłam usłyszeć głos jednego z chłopaków, zapewne Georgea, gdy znikałam za zakrętem prowadzącym do lochów.

— A jej co? — spytała zdziwiona Hermiona.

— Nie wiem — Harry wzruszył ramionami.

— To wina Georga — odezwał się Fred.

— Co masz dokładniej na myśli? — spytał Harry podejrzliwie.

— A nic, Fred nic nie miał na myśli konkretnego, no wiesz, działa się na kobiety, po prostu. — George puścił oko i wskazał na siebie kciukami, robiąc przy tym minę pełną samozadowolenia, na którą Hermiona zareagowała głośnym śmiechem a wraz z nią Harry i Ron.

— Oj nie bądź taki skromny, w końcu przyznałeś mi się, że coś tam między wami było... — wtrącił Fred z miną niewiniątka, a oczy George'a niebezpiecznie się zwęziły.

— Uważaj, bo mam kilka nowości do przetestowania i właśnie szukam chętnych Fred.

— Zaraz, zaraz — wtrącił Harry, który odzyskał rezon — co dokładniej miałeś na myśli Fred, mówiąc, że coś tam między nimi było — wskazał na Georga i w miejsce lochów, gdzie uciekła Cassie.

— To już nie do mnie pytanie Harry.

— Oj nic takiego, fajna ta Twoja kuzynka Harry, po prostu — powiedział George.

— No, kuzynka więc lepiej uważaj George.

— Z dwojga złego lepiej on niż Malfoy — wtrącił Ron.

Harry obrzucił go spojrzeniem niewróżącym niczego dobrego.

— No dobra, tak tylko głośno myślę — powiedział Ron, unosząc dłonie w geście poddania.

— Harry, nie sądzisz, chyba że Cassie i George? — zapytała drwiąco Hermiona.

— A dlaczego by nie Hermiono? Cassie jest śliczna, mądra i fajna po prostu — oburzył się George.

Hermiona nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko otworzyła usta i zamknęła je po chwili niczym ryba wyrzucona na brzeg. Harry jeszcze bardziej podejrzliwie spojrzał na Georga.

— No tak, więc my już pójdziemy — zaśmiał się Fred.

— To na razie — dodał George i popędził za bratem.

Hermiona była w niemal takim samym szoku co Harry, jedynie Ron uśmiechał się, widząc ich zdziwione miny.

— Wiedziałeś? — spytał go Potter.

— O czym?

— O George'u i Cassie?

— No coś Ty... po prostu widziałem ich w lesie wtedy podczas mistrzostw, no i wczoraj jak rozmawiali z dala od wszystkich zaraz przed rozejściem się po kolacji, tylko tyle, serio.

Harry pokręcił głową z niedowierzaniem.

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz