30. To TY

27 4 0
                                    

W ostatnim tygodniu semestru wszystkich opanowała prawdziwa gorączka.
Krążyły najróżniejsze pogłoski o balu, choć ja nie wierzyłam w połowę z nich — na przykład, że Dumbledore zakupił u madame Rosmerty osiemset baryłek pitnego miodu z korzeniami. Wszystko wskazywało jednak na to, że rzeczywiście wynajął Fatalne Jędze. Miałam okazję słyszeć je raz czy dwa w radio czarodziejów, którego słuchano u Pansy w domu. Z podniecenia, jakie wywoływała ta pogłoska wśród słuchaczy CRR (Czarodziejska Rozgłośnia Radiowa), wywnioskowałam, że muszą być naprawdę sławne.
Niektórzy z nauczycieli, na przykład profesor Flitwick, zrezygnowali z prób nauczenia nas czegokolwiek, uznając to za bezproduktywne w sytuacji, gdy wszyscy myśleli zupełnie o czymś innym. Flitwick pozwolił nam zabawiać się w różne gry na środowej lekcji, a sam spędził większość czasu na rozmowie z Harrym o wspaniałym zaklęciu przywołującym, którym ten posłużył się podczas pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego. Inni nauczyciele nie byli tak wspaniałomyślni. Nic nigdy nie mogło odwieść profesora Binnsa od odczytywania drobiazgowych notatek na temat buntów goblinów. Skoro jednak nawet własna śmierć nie przeszkodziła mu w dalszym nauczaniu, przypuszczaliśmy, że na takie drobnostki jak Boże Narodzenie i bal w ogóle nie zwraca uwagi. Profesor McGonagall i profesor Moody też nam nie popuszczali aż do ostatniej sekundy lekcji, a Snape, rzecz jasna, prędzej by adoptował Harry'ego, niż pozwolił nam bawić się na lekcji. Rozglądając się po klasie z mściwym uśmieszkiem na wąskich wargach, oświadczył, że podczas ostatniej lekcji w semestrze zrobi sprawdzian z antidotów.

— On zaprzedał dusze diabłu — stwierdziła z goryczą Pansy tuż po lekcji — Sprawdzian w ostatni dzień nauki. Chce nam za wszelką cenę zepsuć sam koniec semestru.

— Uciekam do Sama, widzimy się na kolacji — powiedziałam i pomachałam im ręką na pożegnanie.

Sytuacja z wczoraj powtórzyła się, zanim zdążyłam zapukać, już poproszono mnie o wejście do sali, jednak teraz byłam pewna, że tylko ja to słyszałam. Dziś Samuel miał na sobie tradycyjną szatę czarodzieja, ciemnogranatową a na nadgarstku bransoletkę z ćwiekami. Nie pytałam.

— Witaj Sam — czy Ty właśnie zaprosiłeś mnie myślami do klasy?

— Witaj, wczoraj przekazałem Ci wiadomość, którą odebrałaś bez problemu, więc i dziś nie widziałem powodu, by nie skorzystać z tej okazji. — uśmiechnął się szczerze.

— Super, ale słyszę tylko to, co mi pozwolisz, tak to działa tak?

— Nie, ja słyszę Twoje myśli, są głośne, a Ty słyszysz to co chcę byś słyszała, zapewne niebawem, będzie to dla mnie wyzwaniem, by swoje ukryć przed Tobą, błyskawicznie robisz postępy. Rozmawiałem z Sophie, talizmany, jakie miałaś otrzymać, nie przydadzą się, Twój dar rozwija się szybciej, niż się spodziewaliśmy, a one zwykle pomagają początkującym, w naszej szkole otrzymują je adepci trzeciego roku. Tobie nic by już nie dały.

— Rozumiem.

— Dziś tak jak obiecałem, zajmiemy się blokowaniem odczuć. Zablokowanie wszystkich emocji, jakie Cię otaczają, jak w tej chwili, wymaga użycia jednego zaklęcia, możesz wtedy odciąć się od nich na tak długo jak zechcesz. To zaklęcie to: Insensibilis. Powtórz.

— Insensibilis.

— Dobrze, teraz unieść różdżkę, i powtórz ten gest bez wypowiadania zaklęcia.

Powtórzyłam gest.

— Okej, to teraz całość gest i zaklęcie.

— Insensibilis. — powiedziałam, machając różdżką i od razu poczułam się inaczej, lżej, wolniej i spokojniej.

— Doskonale, zaklęcie działa tylko w zamkniętych przestrzeniach jak nasza sala, rzucone w holu szkoły także zadziała, chroniąc Cię na terenie całego zamku, jako obiektu, w którym się znajdujesz, jednak wtedy musisz do tego ruchu różdżki dołożyć jeszcze ten.

Powtórzyłam gest bez zaklęcia.

— Ok, sprawdźmy na korytarzu.

Gdy wyszliśmy, znów emocje przybrały na sile.

— Insensibilis. — powiedziałam, wykonując oba gesty.

— Doskonale, zakończenie czaru to zaklęcie Sensibilis i ten sam gest jednak w odwrotnej kolejności, czyli...

Sam pokazał gest różdżki a ja zauważyłam, że dziś mocno stara się skupić, jednak jest, nieco rozdrażniony, jego gesty same go zdradzały, nie musiałam czytać jego emocji.

— Cassie?

— Tak, przepraszam. Sensibilis — powtórzyłam odwrócony gest.

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz