35. Udowodnię Ci, że to nie sen

29 3 1
                                    


— Cass? Co Ty tu robisz tak rano? — spojrzał na mnie nieco przytomniej i nagle jego twarz zastygła w szoku.

Poczułam wyraźnie jego emocje. Gonitwa myśli, niepokój, poddenerwowanie, niedowierzanie, poruszenie, oburzenie, zaprzeczenie. Znów poddenerwowanie, rozgniewanie, wściekłość, amok, biała gorączka — szczęknięcie szkła — furia, szał, gorycz, frustracja. Poczucie porażki, pretensje, rozczarowanie, rozgoryczenie, rozżalenie, udręka; załamanie, zawód, zrezygnowanie, ból i żal. Nie wierzyłam, że można poczuć tak wiele w krótkiej bądź co bądź chwili, która jednak nieznośnie się przeciągała. Dopiero teraz zobaczyłam, że Draco zgniótł w dłoni szklany puchar, który najwidoczniej pociął mu ją, bo obficie krwawił.

— Draco, to nie tak, nie to, co myślisz...

W ustach poczułam gorzki posmak, do głowy uderzyło mi gorąco, serce waliło jak młotem. Oblał mnie zimny pot.

— Ja już nic nie myślę. Jak idiota sądziłem, że mamy jeszcze szansę... Byłem taki głupi.

Odwrócił się i chciał już odejść, gdy zatrzymałam go, stając przed nim.

— Draco, krwawisz! Pozwól mi Cię uleczyć...

— Nie potrzebuję Twojej pomocy — powiedział spięty jak struna spokojnym, stanowczym, ostrym tonem — doskonale znam zaklęcie, tamujące krwawienie.

Zmieszałam się.

— Mimo to, proszę, pozwól sobie pomóc.

Spojrzał na mnie a jego spojrzenie zmroziło mnie. Nigdy nie widziałam go takiego obojętnego i zimnego. Nigdy. Spuściłam wzrok na jego usta.

— Gdy płakałaś, ocierałem wszystkie Twoje łzy. Gdy krzyczałaś, zwalczałem wszystkie Twoje lęki i przez te lata trzymałem Twoją dłoń. Nie byłem bez skazy, wiedziałaś o tym, zmieniałaś mnie, byłaś moim światłem w tunelu, zbawieniem. Zniszczyłem to, jest mi wstyd, gorzej, czuję do siebie obrzydzenie. — Mówił martwym, bezbarwnym głosem.

Spojrzałam na niego.

— Owszem, miałem i mam wyrzuty sumienia. Ogromne. Tak ogromne, że nie potrafiłabyś ich sobie wyobrazić, może zdołasz je poczuć.

Poczułam. Czułam każde jego słowo pełne bólu i wyrzutów. Byłam bliska omdlenia, uczucia Draco dosłownie mnie przepełniały, niemal rozrywając na kawałki.

— Gdy ochłonąłem następnego dnia, chciałem przyjść i Cię przeprosić, jednak gdy wszedłem do waszego dormitorium, usłyszałem tylko wściekłe krzyki Pansy. Opowiedziała mi o wszystkim, ja również zwierzyłem się z moich podejrzeń, teraz już wiem, że nie słusznych. Pansy była na Ciebie tak wściekła, nie z mojego powodu czy nawet z tego, że ją zamknęłaś czy zwyciężyłaś pojedynek z nią; ale tym, że ją odtrąciłaś, tym, że potraktowałaś chłodno i z pretensją jak nie Ty. Nie dałaś jej szansy na wytłumaczenie się, zupełnie jak ja Tobie. Byłem tak łatwowierny, a Ty taka inna, silna, oddaliłaś się od nas przez te wszystkie zajęcia. – Skrzywił się. – Byłem tak wściekły, słysząc słowa Saszy, później widząc Ciebie i Sama... Nie byłem w stanie myśleć racjonalnie. Byłem głuchy na zdroworozsądkowe argumenty, Blaise'a, że to nie może być prawda, że coś sobie uroiłem, że Sasza mnie wkręca. Nie chciałem go słuchać, wolałem Cię unikać, sądziłem, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Ale tak nie było! Wydawało mi się, że umrę z żalu! Ale czy była jakaś alternatywa? — zawiesił głos.

Sparaliżowana, czekałam na to, co jeszcze miał mi do zakomunikowania.

— Gdy chciałem Cię odzyskać, Ty byłaś szczęśliwa, widziałem to — a przynajmniej tak zakładałem. Po co tęsknić za kimś, kto tak Cię potraktował? Skoro mi niby przeszło, mogłaś sądzić, że przejdzie i tobie. I zostawić przeszłość za sobą. Chodziłaś radosna do Sama, wychodziłaś z uśmiechem od niego, z Gryfonami także śmiałaś się i spędzałaś sporo czasu, odpuściłaś chyba szkolenie, nie wiem... Później chodziłaś tylko do niego. Widziałem Cię, nawet gdy Ty nie zauważałaś mnie. Więc wolałem cierpieć i pozwolić Ci na szczęście. Później jednak chciałem jak idiota wzbudzić Twoją zazdrość. Zgadałem się z Tracey dla niej układ udawanego związku był na rękę, chciała się odegrać na Matthiasie Rose z szóstego roku, zerwał z nią tydzień wcześniej. A Ty nam uwierzyłaś. Uwierzyłaś od razu. Widziałem, jak zareagowałaś na nasz pocałunek, to była jej inicjatywa, Matthias był wtedy w salonie i przegięła, nie umawialiśmy się na to, ale musiałem odegrać tę scenę wiarygodnie. A cała ta mistyfikacja i tak na nic się nie zdała. Nie udało mi się ani o krok zbliżyć do Ciebie, co gorsza, oddaliłaś się całkowicie, gdy ja znów zadałem ci ból. Tak bardzo mi przykro. Mogę cię jedynie błagać o wybaczenie. Jednego tylko nie mogłem długo pojąć – dlaczego twoja wiara w moją miłość była taka krucha? Jak mogłaś we mnie zwątpić? Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, po wszystkich moich zapewnieniach... ale zrozumiałem. Za często Cię raniłem, byś mogła mi ufać i kochać mnie tak jak ja kochałem Ciebie. Nigdy nie zdobyłem się, by Ci to powiedzieć, to także był błąd.

Milczałam. Byłam zbyt zszokowana, by sformułować logiczną wypowiedź.

— Zobaczyłem w twoich oczach, gdy spytałem o ten siniak, że masz mnie dość. Ale cóż się dziwić, poinformowałem cię przecież, sam, że to koniec. Czy mogłem powiedzieć coś bardziej nieprawdopodobnego, coś bardziej absurdalnego? Potrzebowała cię każda komórka mojego ciała!

To, co mówił teraz, brzmiało nieprawdopodobnie. Tak nieprawdopodobnie, że nadal niewiele do mnie docierało. Draco pogładził mój policzek swoją zdrową dłonią. Nawet nie drgnęłam.

— Cass, teraz to już nie istotne, jesteś z nim, byłaś z nim tej nocy... Nie chcę niczego wiedzieć, nikomu nic nie powiem, ale rozumiem, że dla nas nie ma już szans, nigdy. Kochałem Cię i zawsze będę cię kochał. Żałuję, że nie powiedziałem Ci tego wcześniej. Odkąd cię porzuciłem, nie było sekundy, żebym o tobie nie myślał. To, co powiedziałem Ci wtedy... Nigdy sobie tego nie wybaczę, czułem się, jakbym nie był sobą, za każdym razem, gdy Cię raniłem i wtedy także. Ale to nic nie zmienia, nie usprawiedliwia mnie.

Pokręciłam głową, jakbym nie chciała przyjąć tego wszystkiego do wiadomości.

— Nie wierzysz mi, prawda? — pobladł — Dlaczego uwierzyłaś w kłamstwa, a nie wierzysz w prawdę?

— Zawsze trudno mi było uwierzyć w to, że jesteś przy mnie. Ze mną, mój... To było jak sen, nie chciałam się z niego budzić.

Draco zmrużył oczy i zacisnął zęby.

— Dobrze. W takim razie udowodnię ci, że to, co teraz to nie sen.

Ujął stanowczo moją twarz w obie dłonie, ignorując to, że nadal krwawi, a jego krew była teraz także na moim policzku i spływała po szyi aż na obojczyki.

— Przestań! — poprosiłam.

Znieruchomiał. Nasze usta dzieliły centymetry.

— Dlaczego mam przestać?

Od jego znajomego zapachu zakręciło mi się w głowie.

— To sen, to musi być sen. Ty nigdy byś mi tego nie powiedział, nie tak. Muszę się obudzić, a kiedy się obudzę...

Otworzył usta, żeby zaprotestować, a pewność siebie emanowała z niego.

— Okej — poddałam się — niech ci będzie, nie śnię. Ale zrozum, kiedy to zrobimy... Nie będę mogła o tym zapomnieć, wzajemnie się zranimy.

Odsunął się nieco, teraz mogłam ogarnąć wzrokiem jego minę.

— Wczoraj, gdy tańczyliśmy, kiedy cię dotykałem, reagowałaś z taką... ostrożnością. Miałaś się na baczności. Chciałbym cię spytać dlaczego. Czy dlatego, że się spóźniłem, bo już coś poczułaś do Sama? Czy dlatego, że za bardzo cię zraniłem? Zostawiłaś przeszłość za sobą, tak jak sądziłem, że tego chcę. Ja... Ja nie mogę mieć ci tego za złe. Nie podważam słuszności twojej decyzji. Jeśli mnie już nie kochasz — bo że kochałaś, wiem na pewno — po prostu mi to powiedz. Nie oszczędzaj mnie, proszę. A może kochasz mnie jeszcze, mimo wszystko?

— Co za głupie pytanie.

— Głupie czy nie, chciałbym usłyszeć na nie odpowiedź.

Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego niemal ze złością.

— To, co czuję do ciebie, nie znikło — oświadczyłam z powagą. — Oczywiście, że Cię kocham. Nawet gdybyś tego nie chciał, nie mógłbyś nic na to poradzić!

— To mi wystarczy — szepnął i wpił się w moje wargi.

Tym razem się nie opierałam – nie, dlatego, że był ode mnie silniejszy, ale dlatego, że zabrakło mi silnej woli. Gdy tylko nasze usta się zetknęły, nie pozostało po niej ani śladu.
Draco całował mnie z taką pasją, jakby zapomniał o całym świecie. Nie miałam nic przeciwko. Skoro swoim wybuchem uczuć i tak skazywałam się na jeszcze większe cierpienia, nie pozostawało mi nic innego, jak nacieszyć się chwilą na zapas. Nie czułam w tej chwili, że mam coś do stracenia. Zaczął na mnie napierać, a ja wiłam się, głaskałam go po policzkach, zatapiałam dłonie w jego włosy. Czułam pod jego naciskiem jego ciepłe ciało, znajomy zapach, tak znajome usta i dłonie. Z nadmiaru emocji serce biło mi nie równym, przyspieszonym rytmem, a płytkie dotąd oddechy przeszły w ciche dyszenie. Byłam wdzięczna Draco, że mnie nie posłuchał – taką czułość byłam gotowa przypłacić nawet agonią. Gładził mnie po włosach, po skroniach, po szyi, łapczywie uczył się mnie na nowo, na pamięć, na zapas a od czasu do czasu szeptał czule moje imię. Kiedy myślałam już, że zaraz zemdleję, odsunął się.

— Teraz już wiesz, jak bardzo Cię kocham, jednak to na nic. Wybrałaś już i nie czuj się winna. Dzisiejszy poranek obciąża tylko moje i tak czarne sumienie.

Zachciało mi się płakać, ale wiedziałam, że nie mogę. Jeszcze nie teraz, zamrugałam tak mocno, że pod powiekami ujrzałam gwiazdki.

— Możesz wrócić do niego spokojnie, możesz, powiedzieć co zaszło, bo to tylko moja wina, moje pragnienie Twojej bliskości, które już się nie powtórzy. Wybacz.

Odszedł pospiesznie do swojego dormitorium a ja stałam jak zamurowana. Po chwili zrozumiałam co się stało, co zrobiłam. Przecież mogłam odmówić, mogłam nie dopuścić do tego, ale nie zrobiłam nic. Zapomniałam o uczuciu Sama do mnie, zapomniałam o samej sobie. Usłyszałam, jak krew szumi mi w uszach. Tak mocno waliło mi serce i zalała mnie fala zimna. Miałam dosyć. Łzy wezbrały we mnie nagłą falą, by niespodziewanie trysnąć na policzki. Czułam się podle czułam się brudna i niewarta niczyjego uczucia. Łzy płynęły po twarzy niczym dwa górskie potoki. Pobiegłam do swojej sypialni, chwyciłam różdżkę leżącą na biurku i wyciszyłam pokój, po czym krzyczałam i płakałam. Wściekła, że znów płacze przez niego, przez siebie, po prostu wściekła. Kochałam Draco, a on sądził, że wybrałam Sama.
Gdy zegar piknięciem obwieścił ósmą rano, siedziałam na łóżku, już nie płakałam. Nogi miałam podkulone pod brodę, tępo patrzyłam przed siebie w otchłań jeziora. Wiedziałam, że ten pocałunek był błędem, noc u Sama także. Nic się nie stało, ale Draco już mnie nie chce, powiedział mi, że to koniec, że nie ma już dla nas nadziei.
Wstałam, położyłam sobie rękę na brzuchu, choć właściwie nie byłam pewna, gdzie mnie boli — w głowie mi wirowało, nogi drżały, jakby zaraz miały odmówić posłuszeństwa, a na piersi spoczęło coś ciężkiego; było mi potwornie zimno, poczułam duszności. Byłam pewna, że dzieje się coś złego. Straciłam go, straciłam Draco na zawsze, a Sama nie mogłam pokochać, nie byłam w stanie. Moje serce już dawno zadecydowało, do kogo należy. Wysłałam jedynie krótki liścik do Hermiony.

Hermiono, przekaż Samuelowi, że przepraszam. Nie mogłam inaczej. Cassie".

Wiedziałam, że nie zdołam uciec od tego bólu, potrzebowałam przerwy od wszystkich tych myśli w mojej głowie, emocji i uczuć. Miałam ochotę krzyczeć, płakać, ale najbardziej potrzebowałam wyłączyć to.

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz