55. Trzecie zadanie

21 4 0
                                    

— Wiec Dumbledore też sądzi, że SamWieszKto odzyskuje swą moc? — wyszeptał Ron.

Harry podzielił się z nami i Samem wszystkim, co sam zobaczył w myślodsiewni i tym, co powiedział mu Dumbledore. Oczywiście napisał też o tym do Syriusza, wysyłając mu sowę natychmiast po opuszczeniu gabinetu Dumbledore'a. Późnym wieczorem całą piątką siedzieliśmy w pokoju Sama, wałkując to wszystko po raz któryś.

Ron wpatrywał się w ogień w kominku. Zdawało mi się, że drży, choć wieczór był ciepły.

— I on ufa Snape'owi? — zapytał Ron. — On naprawdę ufa Snape'owi, chociaż wie, że był śmierciożercą?

— Tak — odpowiedział Harry.

Hermiona nie odzywała się od dziesięciu minut. Siedziała, opierając czoło na rękach i wpatrując się w swoje kolana. Moje przypuszczenia co do mistrza eliksirów się potwierdziły. Nie byłam pewna, czy powinnam się cieszyć, że przeczucie mnie nie zawiodło.

— Rita Skeeter — mruknęła w końcu.

— Skąd ci nagle przyszła do głowy ta baba? — zapytałam zdumiona siedząc w szczelnych objęciach Sama na jego łóżku.

— Po prostu myślę... — powiedziała Hermiona do swoich kolan. — Pamiętacie, co mi powiedziała w Trzech Miotłach? „Wiem takie rzeczy o Ludonie Bagmanie, że włosy by ci stanęły dęba". To właśnie miała na myśli! To ona pisała sprawozdanie z jego procesu, wiedziała, że przekazywał informacje śmierciożercom. A i Mrużka... pamiętacie?... „Pan Bagman to zły czarodziej". Crouch na pewno się wściekał, jak Bagmana puszczono wolno, na pewno rozmawiał o tym w domu.

— No tak, ale przecież Bagman nie przekazywał im informacji świadomie, prawda?

Hermiona wzruszyła ramionami.

— A Knot uważa, że to madame Maxime zaatakowała Croucha? — zapytał Ron, zwracając się znowu do Harry'ego.

— Tak — odpowiedział Harry — ale tylko dlatego, że Crouch zniknął w pobliżu powozu z Beauxbatons.

— O niej nie pomyśleliśmy — powiedział powoli Ron. — a warto pamiętać, że na pewno płynie w niej krew olbrzymów, choć nie chce się do tego przyznać...

— A dziwisz się? — żachnęłam się — Pomyśl, co się stało z biednym Hagridem, jak Rita dowiedziała się o jego matce. Pomyśl o Knocie, jak szybko ją oskarżył, tylko dlatego, że ma w sobie trochę krwi olbrzymów. Każdy by się bał takich przesądów! Ja bym chyba też opowiadała wszystkim, że mam grube kości, gdybym wiedziała, co będzie, jak powiem prawdę. Sama ukrywałam na pierwszym roku tajemnicę, sądząc, że moje przyjęcie to pomyłka, w końcu byłam adoptowana i nie wiedziałam kim są moi rodzice, później wiedziałam, że byli magiczni oboje, teraz ukrywam, kto jest moim ojcem, przed większością oczywiście, ale to się zmieni od nowego roku, mam nadzieję.

Hermiona spojrzała na zegarek.

— W ogóle nie ćwiczyliśmy! — powiedziała ze zgrozą. — a mieliśmy przećwiczyć Impedimento! Jutro musimy się za to zabrać! Harry, powinieneś trochę się przespać.

— Jasne, cóż, będziemy spadać, jutro pogadamy.

— Okej, ja też zaraz spadam, pa.

Pożegnali się i wyszli.

— Tak mi tu dobrze, wcale nie chce mi się wracać do siebie...

— Może nie musisz?

— Oj, chciałabym, ale myślę, że dyrektor mógłby być zły, ojciec też, a o madame Davinie nie wspomnę.

— Madame Davina?

— Tak, ostatnio, gdy po balu wróciłam od Ciebie, mało nie wyszła z obrazu, by mnie za ucho zaprowadzić do własnej sypialni.

Zaśmialiśmy się.

— Tak, to faktycznie lepiej nie ryzykować.

Jeszcze raz pocałowałam chłopaka na dobranoc i przed ciszą nocną wróciłam do siebie.
Biorąc pod uwagę fakt, że egzaminy semestralne miały się skończyć w dniu trzeciego zadania turniejowego, Ron, Hermiona i ja powinniśmy ślęczeć nad książkami i notatkami, powtarzając materiał, tymczasem poświęcaliśmy większość czasu na pomaganie Harry'emu w przygotowaniu się do tego zadania.

— Nie martw się o to — stwierdziła krótko Hermiona, kiedy Harry zwrócił na to uwagę i dodał, że przecież przez jakiś czas może ćwiczyć sam. — W każdym razie na pewno dostaniemy najwyższe oceny z obrony przed czarną magią, bo tylu zaklęć i uroków nigdy byśmy nie poznali na lekcjach.

— I przyda nam się to, jak już wszyscy zostaniemy aurorami — powiedział z zapałem Ron, rzucając Impedimento na osę bzykającą po sali, która natychmiast zawisła nieruchomo w powietrzu.

Z początkiem czerwca w zamku znowu zapanowała atmosfera podniecenia i napięcia. Wszyscy wyczekiwali niecierpliwie na trzecie zadanie, przed którym reprezentanci szkół mieli stanąć na tydzień przed końcem semestru. Sam wspaniale sprawdzał się jako korepetytor, codziennie spędzał dwie, trzy godziny w sali treningowej tłumacząc wszystkim chętnym ich problematyczne zadania, a ja, chociaż nie potrzebowałam pomocy, chętnie zaglądałam i często pomagałam mu, a właściwie innym, by czym prędzej skończyć zajęcia i mieć chłopaka tylko dla siebie.
Harry w każdej wolnej chwili ćwiczył zaklęcia i uroki. Tym razem czuł się o wiele pewniej niż przed dwoma poprzednimi zadaniami. Nie miał wątpliwości, że ostatnie zadanie na pewno będzie trudne i niebezpieczne, ale w końcu Moody miał racje: Harry'emu udało się już w przeszłości pokonać różne potwory i zaczarowane przeszkody, a tym razem miał szanse przygotować się do tego, co go czeka. Wkrótce opanował zaklęcie Impedimento, które spowalnia i utrudnia działanie napastnika, zaklęcie redukcji, pozwalające na usunięcie z drogi stałych obiektów, i zaklęcie czterech stron świata, pożyteczne narzędzie odkryte przez Hermione, które sprawiało, że różdżka wskazywała północ, co mogło być bardzo pomocne w labiryncie. Miał jednak wciąż trudności z zaklęciem tarczy. Polegało ono na wytworzeniu wokół siebie niewidzialnego muru, odbijającego słabsze zaklęcia. Kiedy spróbował zasłonić się tarczą, Hermiona przebiła ją jednym celnym zaklęciem galaretowatych nóg. Harry przez dziesięć minut kuśtykał po klasie, trzęsąc się i chwiejąc, zanim znalazła odpowiednie przeciwzaklęcie.

— Ale i tak robisz duże postępy — pochwaliła go Hermiona, odhaczając na swojej liście te zaklęcia, które już opanował. — Niektóre z nich na pewno ci się przydadzą.

— Chodźcie tu i popatrzcie — powiedział nagle Ron, który stał przy oknie i patrzył na błonia. — Co ten Crabbe robi?

Podeszliśmy do okna i wyjrzeliśmy przez nie. W cieniu pod drzewem stali Crabbe i Goyle. Z czego ten drugi zdecydowanie stał na czatach, uśmiechając się głupkowato. Crabbe trzymał dłoń przy ustach i mówił do niej.

— To wygląda tak, jakby używał walkie-talkie — zauważył Harry.

— Przecież nie może — powiedziała Hermiona. — Już wam mówiłyśmy, że takie urządzenia nie działają na terenie Hogwartu. Chodź, Harry — dodała, odwracając się od okna i wracając na środek klasy. — Spróbujemy jeszcze raz zaklęcia tarczy.

Ojciec przysyłał nam teraz sowy codziennie. Podobnie jak Hermiona, radził Harry'emu, by przede wszystkim skupił się na trzecim zadaniu. W każdym liście przypominał mu, że cokolwiek by się działo poza murami Hogwartu, Harry nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności i nie ma na to żadnego wpływu. Nadal prosił, by miał oko na mnie a mnie bym miała oko na Harry'ego.
Dwudziesty czwarty dzień czerwca zbliżał się nieuchronnie i Harry zaczynał się coraz bardziej denerwować, co udzielało się mnie, choć nie tak bardzo, jak przed pierwszym i drugim zadaniem. Byliśmy pewni, że tym razem zrobił wszystko, by dobrze się przygotować, a poza tym będzie to zadanie ostatnie, więc powtarzał sobie, że bez względu na to, jak mu pójdzie, na tym turniej się zakończy, co powita z wielką ulgą.
Nadszedł dzień trzeciego zadania. Podczas śniadania przy stole Gryfonów było wyjątkowo hałaśliwie. Pojawiła się sowia poczta i Harry dostał kartkę od Syriusza. Był to tylko złożony kawałek pergaminu z odciskiem ubłoconej łapy, ale Harry wiedział, że Syriusz życzy mu w ten sposób powodzenia i dodaje otuchy.
Do Pansy przyleciała sówka z porannym wydaniem „Proroka Codziennego". Pansy rozłożyła gazetę, spojrzała na pierwszą stronę i wypluła na nią sok dyniowy, który akurat miała w ustach.

— Co? — zapytaliśmy jednocześnie z Zabinim, patrząc na nią z niepokojem.

— Nic — odpowiedziała szybko, próbując schować gazetę, ale zdążyłam ją złapać.

Spojrzałam na tytuł na pierwszej stronie.

— O nie — mruknęłam zerkając na Gryfonów. — Nie dzisiaj. Stara krowa.

— Co jest? — zapytał Zabini. — Znowu Rita Skeeter?

Rozłożyłam gazetę. Spojrzałam w twarz Harry'ego na zdjęciu, nad którym widniał wielki tytuł:

Ślizgonka z wyboru 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz