Rozdział 3

187 8 2
                                    

Od mojego spotkania z Autobotami nic ciekawego się w sumie nie działo. Można powiedzieć, że popadłam w rutynę ale nie przeszkadza mi to. Była już północ gdy wracałam z mojego lotu. Z uśmiechem na twarzy miałam już wejść do mojej jaskini ale zatrzymał mnie zbliżający się głośny dźwięk. Odwracając się spojrzałam w niebo by zobaczyć zbliżający się z dużą prędkością nieznany obiekt. Na początku myślałam, że to pewnie jakiś meteoryt lub asteroida ale po dłuższym przyjrzeniu się mogę śmiało stwierdzić, ze to jakiś mniejszy statek kosmiczny. Tylko do kogo on należał. Statek leciał w moim kierunku ale na szczęście ominął moją jaskinię i poleciał dalej awaryjnie lądując. Neh, sprawdzę to rano teraz jestem zmęczona. Wchodząc do jaskini od razu skierowałam się do mojego leża i położyłam się spać.

Wstając rano i po zjedzeniu energonu wyszłam sprawdzić ten statek. Coś czuję, ze to nie będzie przyjemne spotkanie. Wchodząc głębiej w las powoli zbliżałam się do miejsca lądowania. Wystawiając głowę z lasu znalazłam się na małej polanie. Kilka drzew było połamanych, a na środku polany rozciągała się długa bruzda od lądowania, a na jej końcu znajdował się statek. Miałam już podejść bliżej ale w porę się zatrzymałam zauważając jak ktoś inny do niego wchodzi. Chwila ja znam tego kogoś, to ta femme Autobot. Jak ona miała na imię... coś na A eee.... No tak! Arcee! Tak nazwał ją ten chłopak Jack. Musieli pewnie złapać sygnał statku. Po chwili wyszła z niego ale chyba nie czuła się dobrze. Gdy wyszła na zewnątrz podbiegł do niej człowiek. Nie wierzę, że zabrała ze sobą człowieka i na dodatek nastolatek! Pokręciłam głową na ich głupotę, z tego na pewno nie wyniknie nic dobrego. Przyłożyła rękę do boku twarzy pewnie dzwoniąc do bazy, nawet stąd mogłam wyczuć jej zdenerwowanie i strach. Oboje weszli do lasu. Lepiej pójdę za nimi na wszelki wypadek. Po naszym pierwszym spotkaniu mogę wywnioskować, że jest twardą femme więc jeżeli statek tak ją wystraszył mogę jedynie się domyślać, że właściciel jest niebezpieczny. Słysząc dźwięk transformacji wzbiłam się w powietrze by lepiej ich obserwować. Arcee jechała bardzo szybko zabierając dzieciaka daleko od statku. Po chwili zatrzymała się, a młody wysiadł z niej. Rany jak to brzmi. Zatrzymując sie w locie obserwowałam jak się chwilę sprzeczają, a potem Arcee transformowała się i odjechała zostawiając dzieciaka samego. Wylądowałam niedaleko niego i podeszłam powoli tak by się nie wystraszył. Gdy się odwrócił krzyknął ze strachu i potknął się wywracając do tyłu. Ta trochę mi nie wyszła to nie straszenie. Zbliżając do niego pysk sapnęłam na niego dymem co spowodowało, że na chwile kaszlał, a gdy przestał rozpoznał mnie. 

J: To ty! Rany wystraszyłaś mnie. Co ty tu robisz? Czekaj, nie potrafisz mówić.

Sapnęłam znowu na niego. Korciło mnie strasznie by mu odpowiedzieć ale powstrzymałam się. 

J: Słuchaj, potrzebuję pomocy. Mogłabyś mnie zabrać do Arcee? Dziwnie się zachowuję odkąd znaleźliśmy ten statek i martwię się o nią. Pomożesz?

Kiwnęłam głową potem przybliżyłam się do niego dając mu łatwy dostęp do mojej szyi. Szybciej będzie jak wejdzie na mnie. 

J: Poważnie! Mogę!?

Jeszcze raz kiwnęłam mu głową czekając aż wejdzie. Gdy tylko wszedł na mnie i usadowił się na czubku mojej głowy, czułam jak złapał się jednego z moich rogów powoli ruszyłam w kierunku gdzie odjechała femme. Podążając za jej zapachem dotarłam dotarłam do pnia drzewa, który był pokryty jakąś substancją aż z niego unosił się dym. Zbliżając twarz do pnia powąchałam go i szybko się odsunęłam łapiąc się za nos. Kwas bleh! Rany jak cuchnie! Wąchając powietrze znalazłam trop Arcee. Szłam tak kilka godzin aż nastało popołudnie. Nadstawiając audio receptory w oddali wyłapałam dźwięki walki. Podchodząc bliżej starałam się być niezauważona ale ciężko było pośród gęsto rosnących drzew.  Zatrzymując się po chwili zniżyłam głowę by pozwolić Jakck'owi zejść. Dalej nie mogłam przejść niezauważona. Czasami żałuję, że nie jestem mniejsza. Obserwując jak dwie femme walczą ze sobą muszę przyznać, że Arcee jest niezła. Może kiedyś się zmierzymy? Przez to, że byłam skupiona na walce nie zwracałam uwagi jak Jack zbliża się do nich. Dopiero gdy usłyszałam zsuwające się kamienie wiedziałam o swoim błędzie i nie tylko ja to usłyszałam. Gdy Arcee zobaczyła Jack'a druga femme wykorzystała sytuację i strąciła ją z siebie potem wystrzeliła jakąś maź przygwożdżając Arcee do skalnej ściany.

Transformers Prime: Ostatni PredaconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz