Tak jak sobie obiecałam następnego dnia zabrałam dzieciaki wraz z ich opiekunami na małą zabawę w śniegu. Raf był tak szczęśliwy widząc śnieg, że zapamiętam ten widok na zawsze. Po kilku godzinach zabawy wróciliśmy do bazy zostawiając tam dzieciaki, a my zaczęliśmy szukać cokolwiek związane z conami. Poprawka, boty szukały, a ja zostałam w bazie dzięki Ratchetowi, a gdy tylko próbowałam się wymknąć to oberwało mi się kluczem francuskim po procesorze. Czasami się zastanawiam czy Ratchet nie powinien zostać sniperem, a nie medykiem, no bo jaki medyk potrafi rzucić kluczem przez cały główny hol i trafić w cel! Nienormalne! Jestem predaconem na Primusa i nie powinnam nawet pytać go o pozwolenie albo chociaż mu się jakoś odpłacić za ból procesora ale w głębi iskry wiem, że robi to dla mojego dobra bym szybko wróciła do zdrowia i w ogóle. Robię się miękka na starość. Gdy minął upragniony tydzień mogłam w końcu latać bez przeszkód i nawet Ratchet nie mógł powstrzymać. Od razu wyszłam na dach silosu wznosząc się w powietrze z uśmiechem na twarzy. Ah, nareszcie. Nie tracąc czasu leciałam bez przerwy aż do nocy gdy Ratchet do mnie zadzwonił bym wracała. I tak codziennie bez zmian, ani boty ani ja niemieliśmy tyle szczęścia. Kazałam nawet botom by zajrzały do kopalni conów, miał być to tylko zwiad ale oczywiście nie obyło się bez kilku potyczek, które i tak przegraliśmy. Jeżeli chodzi o mnie to miałam trochę więcej szczęścia ale nie wystarczająco, za każdym razem gdy udawało mi się wytropić ich statek przede mną pojawiał się most naziemny i wysyłał na drugi koniec Ziemi. Gdy tylko powiedziałam o tym botom zasugerowali ,że to może być sprawka Soundwave'a. Takich sytuacji miałam cztery ale gdy ten Soundwave wysłał mnie aż na biegun południowy to się wkurzyłam. Ughr! Niech tylko dorwę tego cona. Boty stawały się z każdym dniem bardziej nerwowe. Starałam się jak mogłam dobrze nimi przewodzić i podnosić ich na duchu co działało. Nie wiem jak Optimus daje sobie z nimi radę naprawdę. I w ten sposób minęły nam dwa miesiące. Ratchet też starał się jak mógł podrasować swój most ale za każdym razem obiekt testowy wybuchał w moście ziemnym. i dzisiaj nie było inaczej, właśnie miałam wychodzić na kolejny lot gdy zabrzmiał sygnał na monitorze. To Fowler dzwoni. Oby miał dobre wieści.
F: Ratchet, słyszysz mnie? Sytuacja jest poważna.
Rt: Agent Fowler, chodzi o Optimusa?
Bf: Słyszymy cię wszyscy Fowler, co się dzieję?
F: O cony. Włamały się do tego samego laboratorium wojskowego co dwa miesiące temu.
Bb: Znowu chcą ukraść źródło zasilania.
Bh: Kolejny most kosmiczny?
Ac: Z tego co wiemy mają wsparcie Optimusa.
Rt: Jazda.
Bf: Poczekajcie, wątpię by wysłali Optimusa na front. Zajmiemy się tym agencie Fowler ale najpierw zarządź ewakuację. Nie chcemy dużej straty w ludziach.
F: Zrozumiano, dam wam znać kiedy możecie wkroczyć. Bez odbioru.
Ac: Co ty robisz Blueflame, cony mogą nam właśnie teraz uciekać. Nie możemy czekać!
Bf: Nie martw się Arcee, dopadniemy ich.
Bh: Arcee ma rację musimy działać i to już.
Bf: Zaraz ludzie się ewakuują i wtedy wejdziemy. To nie podlega dyskusji.
Bb: Zgadzam się z Blue, poza tym Optimus by tak postąpił.
Bf: Dzięki Bee.
Po chwili dostaliśmy sygnał od Fowlera i Ratchet uruchomił most. Szybko przez niego przeszliśmy docierając na miejsce. Nie przerywając biegu ruszyliśmy prosto na dwa cony. Jednego z nich rozpoznałam jako Breakdowna, który miał miotacz mocy, a drugi to Knockout.
![](https://img.wattpad.com/cover/356782877-288-k705402.jpg)
CZYTASZ
Transformers Prime: Ostatni Predacon
FanficWszyscy wierzą, że Predacony wyginęły eony lat temu. Nikt nie miał pojęcia, że wewnątrz z Ziemskich jaskiń ukrywa się ostatni przedstawiciel swojego gatunku, a dokładniej femme Predacona. Odkąd pamięta podróżuję po wszechświecie w poszukiwaniu być...