Po znalezieniu panelu komunikacyjnego statku obniżyłam się wystarczająco nisko by Ratchet mógł zejść. Po drodze powiedziałam mu jak spotkałam się z botami i omówiliśmy wstępny plan działania. Gdy Ratchet próbował się połączyć z bazą, spojrzałam w głąb korytarzy nasłuchując czy ktoś się zbliża ale jak na razie było tylko słychać jak Predaking szaleje z wściekłości. Trochę źle mi, że wykorzystujemy go do naszych celów ale jest potrzebny do odwrócenia uwagi. Moją uwgę zwróciła rozmowa Ratcheta z bazą i ich okrzyki szczęścia.
Rt: Posłuchajcie mnie Megatron odbudował zamek omegi na pokładzie swojego statku. Dezaktywowałem system maskujący decepticonów. spróbujcie szybko namierzyć moje położenie.
Wtedy dobiegł odgłos strzałów, które zbliżały się do nas. Mamy mało czasu.
Rt: Optimusie musimy się spieszyć. Megatron wkrótce rozpocznie cybertransformacje Ziemi. Pospieszcie się.
Ratchet rozłączył się i oboje ruszyliśmy w kierunku zamka omegi ale coś nie dawało mi spokoju. Zatrzymałam się na chwilę zamykając optyki nasłuchując uważnie. Pomiędzy odgłosami strzelaniny słyszałam jak Predaking walczy z Megatronem. Teraz gdy nie myśli racjonalnie jestem pewna, że przegra. Heh, będę tego żałować ale nikt nie zasługuje na taki koniec. Ratchet widząc, że nie podążam za nim spojrzał na mnie zdezorientowany i podszedł do mnie.
Rt: Co się dzieję Blueflame? Musimy się spieszyć.
Bf: Wiem. Tylko...
Rt: Martwisz się o niego. Zgadza się.
Bf: Tak. Mimo, że jest klonem to jednak ma w sobie cząstkę mojego gatunku. Spotkamy się przy zamku omegi.
Rt: Dobrze tylko uważaj na siebie.
Bf: Ty też.
Wybierając krótszą drogę skierowałam się na pas startowy. Szybciej do niego dotrę od zewnątrz. Będąc na zewnątrz wzbiłam się w powietrze lecąc wzdłuż statku uważnie nasłuchując. Co dziwne byliśmy już w troposferze Ziemi, czyli kurs w kosmos. Kątem optyki widziałam jak otwiera się jakiś właz, a w nim widziałam jak Predaking trzyma się krawędzi włazu by utrzymać się na miejscu ale po chwili nastąpił fioletowy błysk i Predaking wyleciał ze statku odbijając się od jego pancerza. Nie tracąc szybko poleciałam w jego stronę łapiąc go w serwa. Zdezorientowany spojrzał w górę na mnie, a ja posłałam mu uśmiech. Potem spojrzałam na odlatujący statek, wzdychając spojrzałam na niego.
Bf: Stęskniłeś się.
Pk: Jak ty...
Bf: Wiesz jak na predacona jesteś przewidywalny.
Pk: Co!? Jak śmiesz...
Bf: Tak, tak, a teraz jeśli mi wybaczysz moją śmiałość ale możesz latać na własnych skrzydłach. Chyba, że lubisz być noszony.
Pk: Nie ale za to ty chyba lubisz mnie trzymać.
Posyłając mu spojrzenie mówiące " poważnie?" puściłam go potem skrzyżowałam serwa czekając aż się transformuje w bestię. Na moje szczęście nie trwało to długo i podleciał na moim poziomie. Nie był zadowolony z sytuacji.
Pk: Ej! Po co to było!
Bf: Sam się o to prosiłeś. Teraz jeśli mi wybaczysz mam misję do wykonania.
Bez słowa odleciałam od niego chcąc szybko dogonić statek. Będąc w stratosferze widziałam Nemezis, a z niego wydobywały się strzały więc to oznacza, że boty są już na statku. Skierowałam się prosto do zamka omegi ale nie mogłam dostać się do środka bo właz był zamknięty. Wylądowałam na jednym z filarów zamka czekając aż właz się otworzy. Rozglądając się zobaczyłam, że filar dalej wspina się Optimus. Chyba ma ten sam pomysł co ja. Jakby wyczuwając moje spojrzenie spojrzał w moją stronę, oboje patrzyliśmy na siebie porozumiewawczo i czekaliśmy. Gdy tylko właz zaczął się otwierać oboje przygotowaliśmy się do ataku. Przez otwór widziałam panel sterowania, a przed nim stał Schockwave. Optimus tylko go widząc zaczął strzelać ze swojego karabinu ale broń została wytrącona mu z serw przez Megatrona. Potem zaczął do mnie strzelać przez co musiałam się wycofać za filar. Gdy strzały ustały widziałam jak Megatron ląduje na zamku omegi i kieruję się w naszą stronę.
CZYTASZ
Transformers Prime: Ostatni Predacon
FanficWszyscy wierzą, że Predacony wyginęły eony lat temu. Nikt nie miał pojęcia, że wewnątrz z Ziemskich jaskiń ukrywa się ostatni przedstawiciel swojego gatunku, a dokładniej femme Predacona. Odkąd pamięta podróżuję po wszechświecie w poszukiwaniu być...