Jaki dzisiaj wspaniały dzień na lot po górach, właśnie się do nich zbliżałam gdy usłyszałam huk i strzały w oddali. Eh, co tym razem. Będąc na miejscu widziałam jak walczą ze sobą dwa cony. Jednym była ta pajęczyca Airachnid, a drugim był niebieski masywny mech z jedną optyką. Akurat trafiłam na moment w którym Airachnid grzebie mecha żywcem. Cicho wspiełam się na skały by lepiej widzieć. Gdy sama wyskoczyła z ziemi zaczęła odchodzić z czymś w ręku. I o to całe zamieszanie? Niebieski mech nie poddawał się wychodząc spod ziemi atakując ją młotem, a ona zaszarżowała na niego z pazurami. Oparłam głowę o przednie łapy obserwując bójkę. Zawsze to jakaś rozrywka. Słysząc dźwięk mostu ziemnego niedaleko odwróciłam głowę w tamtą stronę. To Arcee i Bulkhead i szli w kierunku conów. Robi się ciekawie. Wróciłam do oglądania walki, rany wyglądają jak dzieci bijące się o zabawkę. Kątem optyki widziałam jak boty dołączyły do oglądania chowając się niżej niż ja więc mnie nie widzieli. Czekaj, czy tam jest Miko. Pewnie znowu im uciekła. Jednym audioreceptorem słuchałam ich rozmowy.
Ac: Airachnid.
M: I Breakdown. Wasi najwięksi wrogowie sami się rozwalają.
Więc mech nazywa się Breakdown i jest wrogiem Bulkhead'a tak jak w przypadku Arcee i Airachnid. Dobrze wiedzieć.
Bh: Przez to coś.
Ac: Źródło magnetycznych zakłóceń.
M: Dobra. To jaki plan?
Bulkhead odłożył Miko na ziemię każąc jej zostać i dołączył do Arcee z przygotowaną bronią. Gdy Airachnid miała już wziąć to urządzenie, Arcee strzeliła w nie odsuwając go od niej i zwracając na siebie uwagę.
A: Arcee. Przyprowadziłaś nowego partnera do schrupania.
Bd: Nazywa się Bulkhead.
A: Ktoś cię pytał?
Ac: Rzuć mną.
Bulkhead zrobił tak jak kazała rzucając ją wysoko w górę, a ona strzelała do obu conów podczas gdy on zaszarżował na Breakdowna.
I to się nazywa walka. Gdy Breakdown uruchomił urządzenie, Airachnid się wycofała, a on skierował to coś na boty. Nagle poczułam jak też jestem przyciągana. Zaskoczona siłą urządzenia spadłam ze skały powoli zbliżając się do botów. Wbiłam pazury mocno w ziemię na szczęście się zatrzymując ale boty tyle szczęścia nie miały. Oboje zostali podniesieni przez pole siłowe.
Bd: A co robi ten guzik?
Klikając guzik oboje zostali wystrzeleni w moim kierunku, siła uderzenia była tak mocna, że posłała nas na skały. Augh, mój procesor. Gdy con odjechał z urządzeniem podbiegłą do nas Miko.
M: Bulkhead! Cony nam uciekają! O, cześć Blueflame.
Powoli wyszłam z dziury czując się dziwnie. Jakbym coś miała na ramieniu i szyi? Co jest? Odwracając głowę tak bym mogła widzieć szyję kontem optyki widziałam tam Arcee. Co ona tam robi i jak na Primusa tam się trzyma? Popatrzyłam na ramię by zobaczyć jak wisi na nim Bulkhead. Heh! Próbowałam ich z siebie strząsnąć kręcąc szyją i ramieniem ale na nic. Oni też próbowali się wyrwać.
Ac: Ah! Blueflame przestań tak kręcić szyją!
Bh: I ramieniem proszę! Czuję jak świat wiruję.
M: Bulk tylko nie puść pawia.
Jak na komendę szybko przestałam. Wolę by Miko nie wykrakała. Wzdychając usiadłam na tylnych łapach. I co teraz?
Ac: Scrap! Arcee do bazy, mamy problem.
Rt: Baza do Arcee. Co się dzieję?
Arcee zaczęła opowiadać Ratchetowi o naszej sytuacji. Oby miał na to jakieś rozwiązanie.
Rt: Namagnesował was? Całą trójkę?
M: Są nierozłączni.
Bh: Urządzenie, które nam to zrobiło jedzie do Megatrona.
Rt: Kastet polaryzacyjny. Pozornie proste lecz szatańsko wredne urządzenie.
Ac: Błagam powiedz, że jesteś w stanie nas rozdzielić.
Rt: Być może zwyczajny ładunek magnetyczny odpowiada za wasze... przyciąganie.
M: Oni wcale na siebie nie lecą.
Strzeliłam sobie łapą w głowę. Jak to ludzie nazywają, eee... a tak, facepalm. Ta dziewczyna czasem mnie rozbraja.
Rt: Niestety najlepszą gwarancją rozłączenia daje ponowne użycie kastetu. Ale jeśli Megatron dostanie go do ręki...
J:To na pewno nie będzie przyczepiał nim listy zakupów do lodówki.
JD: Jack, pogubiłam się.
Rt: Proszę pani składamy się ze stopów metali. Jeśli Megatron będzie mógł nas odrzucić jednym przyciskiem, nigdy mu już nie zagrozimy.
R: Stałe pole siłowe.
Rt: Co gorsza, może nas wszystkich przerobić na kupę złomu. Całe szczęście kastet nie zajechał daleko. Zalecam wam pościg.
Bh: Tylko jak? Jesteśmy przyczepieni do Predacona.
Przewracając optykami pochyliłam głowę blisko Miko by weszła na mnie co bez wahania zrobiła usadawiając się blisko rogów. Podchodząc parę kroków do przodu rozpostarłam skrzydła i wystartowałam. Jak ten con tego nie odkręci to wydrapię mu drugie oko, a potem spalę.
M: Woohooo! Ale super!
Bh: Miko! Trzymaj się rogów Blue!
Stojąc w powietrzu rozejrzałam się po okolicy zauważając jak niebieski samochód terenowy wjeżdża do starej stacji benzynowej. Mam cię. Szybko skierowałam się na stację. Po chwili wylądowałam na miejscu z głośnym hukiem rozglądając się po okolicy. Węsząc czułam, ze con jest blisko więc skierowałam się tam gdzie prowadził mnie trop. Wychodząc zza kontenerów zobaczyłam jak Breakdown jest przyklejony do jednego z nich siecią. Airachnid tu jest. Po chwili wyskoczyła zza kontenera z włączonym kastetem. Miała już coś mówić ale gdy mnie zobaczyła odjęło jej mowę. Warcząc powoli podeszłam do niej zbliżając głowę blisko niej. Ze strachu upuściła kastet uruchamiając go przez przypadek przyciągając wszystko co metalowe. Wbiłam pazury w ziemię utrzymując nas stabilnie. Siła magnesu uwolniła Breakdowna z sieci i przyciągnęła go do kastetu. Ten złapał go w serwa i wyłączył. Reagując szybko uderzyłam go ogonem w kierunku kontenera upuszczając przy okazji kastet. Wzięłam go do w zęby i podałam go Arcee. Ta kliknęła jakiś przycisk i uwolniła nas od siebie. Nareszcie. Skierowałam się do budynku stacji i wskoczyłam na dach obserwując ich walkę. Nie będę się przecież mieszać w cudze bitwy.
( Proponuję zacząć od 5:50)
Podczas walki doszło do polaryzacji, tego się nie spodziewałam. Gdy Bulkhead rzucił Airachnid w Breakdowna obaj leżeli nieprzytomni. W końcu koniec. Zeskakując z dachu stacji podeszłam do grupy. W końcu muszę im oddać Miko, która dalej siedziała mi na głowie. Obniżyłam głowę tak by mogła bezpiecznie zeskoczyć.
M: Dzięki. Weźmiesz mnie kiedyś na przejażdżkę?
Bh: Miko!
M: Co? Tylko pytam.
Przewracając optykami na jej wybryki kiwnęłam głową do grupy i rozpościerając skrzydła odleciałam od nich lecąc w góry. W końcu nie skończyłam mojej wędrówki. Lecąc tak wśród gór aż do wieczora postanowiłam wrócić do mojej jaskini i tam odpocząć. Ciekawe co się stało z tymi dwoma conami? No nic, nie warto sobie zaprzątać tym głowy. Lądując przed jaskinią weszłam do środka od razu udając się do mojego leża. Póki co mam dość wrażeń.
![](https://img.wattpad.com/cover/356782877-288-k705402.jpg)
CZYTASZ
Transformers Prime: Ostatni Predacon
FanfictionWszyscy wierzą, że Predacony wyginęły eony lat temu. Nikt nie miał pojęcia, że wewnątrz z Ziemskich jaskiń ukrywa się ostatni przedstawiciel swojego gatunku, a dokładniej femme Predacona. Odkąd pamięta podróżuję po wszechświecie w poszukiwaniu być...