Rozdział 7 Księżniczka na ziarnku grochu. Część II

7 3 6
                                    

Czułam krew buzującą w moich żyłach. Chcesz wojny? Kolejnej wojny? Po tych dwudziestu siedmiu latach?! Mało wam?! Nie pamiętasz, kto ostatnio wygrał?! Powinieneś nam dziękować, że w ogóle żyjesz!

Tak. Tak właśnie pomyślałam. Dobrze, że nie powiedziałam niczego w tym stylu. Żabie Oczko wstydziłaby się za mnie. Kroton również. To były podłe myśli. Podłe, powtórzył w moim sercu ten głos, który często mówił jak Anemon, ale czy nie prawdziwe? Jeśli szczury są takie silne, czemu przegrały z kretesem? I jakim prawem obrażają mnie w moim własnym domu, na moim zamku, w moim królestwie? Niebiosa... Musiałam się uspokoić. Nie poznawałam samej siebie.

– Więc próbujesz mówić tak, by podkreślić, że jesteś lepszy ode mnie? – spytałam cicho, raczej smutno.

– Wy pierwsi nazwaliście nas szczurami.

Tego nie wiedziałam.
– I wybacz, jeśli się mylę, księżniczko, ale zakładam, że to nie był komplement.

Dotąd sądziłam, że lud szczurów wywodzi swoją nazwę od zwierzęcego patrona, totemicznego bóstwa czy jednego z duchów opiekuńczych, którego czcili. Wtedy niespecjalnie zdziwiło mnie, że w swoim panteonie umieścili gryzonia rodzącego się z brudu i przynoszącego zarazę. Przecież mówiono mi, że szczury mieszkają w ziemnych norach (cóż, nadal nie wiedziałam, czy to prawda) i robią groty strzał z elfich kości (nie widziałam szczura z łukiem, a nie bardzo wypadało pytać o coś takiego nad parującymi kartofelkami). Opisy szczurzego ludu, choć sprzeczne w wielu punktach, zawsze mówiły o odrażających kreaturach. Dlatego nigdy nie pytałam, skąd wzięła się nazwa tego plemienia. Poznałam ją, nim nauczyłam się samodzielnie myśleć. I uznałam że ot – pasuje jak ulał.

Zastanowił mnie chłodny ton Szakłaka, niby grzeczniejszy, ale jeszcze bardziej odpychający.

– Jeśli... jeśli się nie mylisz, to mogę cię jedynie przeprosić. Nie będę już więcej tak mówić.

– Szczury są bardzo inteligentne. Silne, zaradne, wytrzymałe. My również. Mamy dość siły, by elfie wyzwiska nie robiły na nas najmniejszego wrażenia. Na samym początku mówiliśmy o sobie inaczej. Ale podczas wojny zrozumieliśmy, że możemy być szczurami, szkodnikami, których tak się boicie, których nigdy nie zdołacie wytępić... I postanowiliśmy nosić to miano z godnością. Na waszą zgubę.

– Ale ja... już nie chcę tak mówić. Skoro to przypomina o wojnie... o wrogości, jaka była między nami. Nie chcę, abyś myślał, że mam was za... za gorszych. I nie chcę też, byś nazywał mnie... byś... żeby imię, którym się do mnie zwracasz, przypominało ci, że nienawidzisz wszystkich elfów.

– Nie... Nie nienawidzę wszystkich elfów – odpowiedział Szakłak. – Nie dlatego tak mówię. Przysięgam.

Dziwnie było nagle usłyszeć w jego głosie taką żarliwą powagę.

– Więc masz inny powód? – zapytałam

– Mam.

– Jaki?

– Kiedyś ci powiem.

– Teraz – zażądałam. – Powiedz teraz. – A czując, że pozwalam sobie na zbyt wiele, dodałam cichutko: – Proszę.

– Teraz nie mogę. Mogę natomiast cię zapewnić, że nie jest to wyraz wrogości. Uwierzysz mi?

Jego słowa nadal brzmiały dość enigmatycznie, ale całkiem przekonująco. Przytuliłam się do dębowych desek, jednak nie usłyszałam nic poza biciem własnego serca. Chciałam wierzyć Szakłakowi. I to niepokoiło mnie najbardziej. Może w tym momencie nie podejrzewałam ich o nic naprawdę złego. Nie sądziłam, by chłopcy, którzy przepychali się pod drugiej stronie drzwi, bo jeden drugiego nazwał głupio, byli zdolni do jakiejś wyrafinowanej zdrady, zemsty, krwawego odwetu.

Odtrutka na szczury Tom I Królewna wśród skorpionówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz