Zadarłam głowę tak mocno, że aż zabolała. Po szarym niebie biegła różanostopa zorza i jej siostra tęcza. Obie spłynęły zielenią i fioletem na las. W cieple słonecznych drobin swoje świetliste płatki rozchylały lilie i gardenie, a jako ostatnia pojawiła się czerwona pajęcza lilia, której pręciki, rozrysowane kolejnymi iskrami, rozcapierzały się na całe niebo jak zachłanna ręka.
– No tak... – Pokrzywa pokiwała głową z niechętnym uznaniem. –Te bestie lubią fajerwerki nie mniej od błyskotek...
Dopiero jej słowa uświadomiły mi, że gdy podziwiałam nagle ukwiecone niebo, smoki zawróciły spod wieży ratuszowej, zdążyły przelecieć nad murami grodu i właśnie krążyły nad Szakłakiem, szukając miejsca do lądowania. Albo zastanawiając się, kim jest śmiertelnik, który ściągnął je tu urokiem silniejszym niż sama magia.
Echo jeszcze niosło huk fajerwerków, gdy dużo bliżej rozległo się warczenie.
– Kto ty, kto ty, kto ty?
Te słowa rozbrzmiały wprost w mojej głowie. Rozejrzałam się niepewnie, ale Pokrzywa i Kroton nie reagowali. Zastygli ze wzrokiem wbitym w majestatyczne bestie. Może tylko smocze skrzydła biły powietrze i wiatr wył w konarach drzew? A ja słyszałam jedynie to, co spodziewałam się usłyszeć?
I właśnie dlatego nie dotarła do mnie odpowiedź Szakłaka?
– Nie ty, nie ty, nie ty! – zagrzmiał drugi głos. Był jak pomruk burzy sunącej horyzontem.
Wciąż nie wiedziałam, co mówił Szakłak. I czy mówił cokolwiek.
– Jeśli ty to ty, czemu jest, jak jest? Jeśli ty to ty, czemu jest, jak jest? – pytały smoki jeden przez drugiego.
Czy on rozumie, o co im chodzi? Czy dociera do niego sens smoczych słów? Czy pojmuje ich treść? Te hipnotyczne zdania padały jedno za drugim, jak powielane echem, gasły i powracały, choć z coraz większymi odstępami, z coraz większym trudem.
– Jeśli ty... to ty... czemu jest... jak jest...?
Choć ciała obu bestii pokrywał pancerz z czarnych łusek, jedne mieniły się szkarłatem, drugie pobłyskiwały granatowo. To smok z płomiennymi łuskami ział ogniem – tak przynajmniej zakładałam, bo z paszczy i nozdrzy szły mu smużki dymu. I to on miał rozdarte skrzydło. Wylądował tuż przy Szakłaku, a wzbita przy tym kurzawa odepchnęła szczura kilka metrów w tył, choć nie zdołała go przewrócić.
– Kłamca, kłamca, kłamca! – ryczał smok. – On to nie ty, ty to nie on!
Na czole Krotona pojawiły się krople potu. Wiedziałam, że teraz i on zrozumiał te powarkiwania.
– Jestem tym, kim miałem być – powiedział Szakłak. – Jestem tam, gdzie miałem być.
Drugi smok przysiadł z boku. Teraz już tylko jego oczy ciskały piorunami. Zdawało mi się, że również powarkuje, ale nie miałam szans zrozumieć, czy są to słowa.
– Zdrajca, zdrajca, zdrajca! On by nigdy... On by nigdy...
Pokrzywa przyglądała się całej scenie w napięciu. Wyczuła zagrożenie.
Gromowładny smok zerwał się, śmignął jak błyskawica, stanął pośrodku, między płomiennym smokiem a Szakłakiem. Ten nie cofnął się ani o krok, gdy bestia zaczęła go obwąchiwać.
– Śmierdzi nimi! Śmierdzi nimi! – ryczał pierwszy smok oskarżycielsko. – Kłamca, zdrajca, zdrajca, kłamca!
A drugi smok rozwarł paszczękę. Zębiska miał długie jak sztylety. I co zrobił?
Ziewnął.
– Zdecyduj się – powiedział. – Albo jedno, albo drugie. Kłamca to nie on. Zdrajca to on.
![](https://img.wattpad.com/cover/351559360-288-k158093.jpg)
CZYTASZ
Odtrutka na szczury Tom I Królewna wśród skorpionów
FantasiaZło zostaje pokonane - dzięki Niebiosom i zgodnie z planem. Po wielu latach walki z okrutnym plemieniem szczurów królestwo elfów może wreszcie cieszyć się zasłużonym (s)pokojem. Albo i nie. Po drodze nastąpił bowiem koniec świata, a ich król obiecał...