6

245 21 0
                                    


Kiedy odzyskuje świadomość czuję jak coś zimnego spada mi na nos.

Otwieram oczy i widzę na samym jego czubku mały płatek śniegu.

Moja prawa dłoń przykuta jest kajdankom do kolumny na dziedzińcu przed szpitalem. Widzę, że łańcuch łączący słup z moją dłonią jest długi, około 3 metry. Zastanawia mnie po co? Jest mi niesamowicie zimno. Musiałam być długo nieprzytomna bo robi się już ciemno a warstwa śniegu zrobiła się większa, dużo większa. Zastanawiam się czy zostawią mnie tu na noc. Pewnie tak.

Po paru godzinach, przestaje czuć kończyny i nie mogę ruszać palcami. Wszystko mam zlodowaciałe, a na dodatek jestem głodna. Próbuję wstać ale od razu upadam na kolana, jestem za słaba. Zimno odbiera mi energię. Czuje, że dostałam wysoką gorączkę. Nie wiem czy dam radę przeżyć tą noc.

Gdy myślę, że gorzej już być nie może przychodzi James. Z batem. Wokół nas tworzy się koło ciekawskich gapiów. Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Strażnicy zdzierają ze mnie koszulkę i popychają mnie tak żebym była twarzą do kamiennej kolumny. Ledwo mogę stać na nogach. Obejmuję zimny kamień i czekam na cios.

Pierwszy. Drugi. Trzeci.... Dwudziesty piąty. Cały czas krzyczę wniebogłosy. Kiedy kończy padam na kolana i coraz mocniej obejmuję słup. Dostaje drgawek. Krew ścieka mi z ust, ledwie oddychając padam wycieńczona na ziemię. 



Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz