23

186 13 0
                                    


Leżę na starym łóżku w leśnej chatce. Burza nie daje za wygraną. Słyszę krople uderzające o dach i okna. Nie mogę zasnąć. Moje rany na nowo się otworzyły i wszystko mnie boli. Jutro wyruszymy do Bazy, tam dojdziemy do siebie. Gdy zamykam powieki, widzę Orochimaru. Przeszywają mnie dreszcze. Jego oczy... Odganiam od siebie złe myśli, skupiam się na tych dobrych. Agnieszka. Tak, to dobra myśl. Jest już ze mną. Wszystko będzie dobrze. Na pewno. Cate i Cressida obiecały mi pomóc. Dają mi wsparcie. Jeszcze przez chwilę leżę, po czym wstaje z niewygodnego materaca i podchodzę do posłania Cressidy. Patrzę na jej spokojną twarz i kładę się obok niej. Jest zimno więc przykrywam się  jej kołdrą. 

-Co, znowu masz koszmary mała?

-Nie mogę zasnąć. 

-Jutro ciężki dzień, czeka nas daleka droga powrotna. Musimy wrócić po samochód. Trzeba się wyspać.

Cressida nigdy nie marudzi. Może być zła albo zirytowana, że musi za mną chodzić po górach w zimie, ale ona nigdy nie powiedziała mi złego słowa. Zawsze jest ze mną. Sama postanowiła, że będzie ze mną, choć nic z tego nie ma. Jest silna. I odważna. Dopiero teraz uświadamiam sobie ile dla mnie zrobiła. Ile dla mnie znaczy. Kiedy powiedziałam, że idę szukać Agnieszkę odpowiedziała ,,Ok,to kiedy idziemy?'' Kiedy powiedziałam, że jest we mnie duch Kakashiego powiedziała jedynie ,,Wow...''. A kiedy wyznałam, że chcę zostać Strażniczką, zabić prezydenta, uwolnić dzieci z Obozów, stać się Szamanką zapytała mnie ,,To, kiedy zaczynamy?''. Nigdy nie dam rady jej się za to wszystko odwdzięczyć. Jest spaniała. 

-Cressida?

-Hmm?

-Kocham cię.

-Ja ciebie też -mówi i całuje mnie w czoło. 

-Dobranoc. 

-Pchły na noc. 


Rano wcześnie się obudziłyśmy. Teraz pomagam Cate robić kanapki na śniadanie. Agnieszka z Cressidą robią kawę. 

-Pod wieczór będziemy w wiosce. Weźmiemy auto i od razu jedziemy. Nie wiadomo, czy gdzieś nie czają się żołnierze. Mogą nas szukać. 


Idziemy już parę godzin. 

-Zróbmy małą przerwę -mówię. 

Jesteśmy blisko miejsca, w którym się spotkaliśmy -mówię w myślach do Kakashiego, który jest w moim ciele. 

-Co zamierzasz zrobić? 

-Zobaczysz.

Siadamy pod rozłożystym dębem i rozdzielamy posiłek. 

-Rozpalimy małe ognisko? -pyta Cate.

-Możemy -odpowiadam- pójdziemy z Agnieszką poszukać suchego drewna na rozpałkę. 

Patrzę wymownie na przyjaciółkę, gdy widzę, że chce protestować. 

Prowadzę ją w stronę miejsca gdzie znajdują się pradawne nagrobki.

-Więc chcesz zobaczyć czy ktoś taki jak ja, będzie szukał również Agnieszki? Dlatego ją tam prowadzisz? Chcesz by towarzyszył jej duch wojownika. Szaman. 

-Chcę by była bezpieczna. Owszem jest silna, ale... Kakashi, ja nie mogę jej stracić rozumiesz? 


Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz