39

124 11 0
                                    


Wychodzę przed Bazę raźnym krokiem. Na kamieniach porozrzucanych przez naturę siedzi moja załoga. Agnieszka, Cate, Cressida, Kakashi, Kurenai, Alik i Orlando jeden z agentów Evy, który postanowił z nami iść. Chłopak jest dość wysoki, ma burzę ciemnych loków i około dwudziestu jeden lat. Od paru dni nie odstępuje Agnieszki na krok. Śmieszy mnie to jak moja przyjaciółka się rumieni i plącze sobie język kiedy on jest blisko. Choć oboje nie chcą się do tego przyznać, zachowują się jak małe szczeniaczki, które nie wiedzą jeszcze czym jest prawdziwy świat. Przyłapuję się na tym, że przez chwilę gapię się na Orlanda z otwartą buzią, więc przenoszę wzrok na Kakashiego, który dodaje mi otuchy swoim czułym spojrzeniem, jednego oka, którego nie zasłania ochraniacz na czoło. 

-Dobra drużyno!-mówię próbując opanować swój lekko drżący głos.- Czas na nas. Jeszcze długa droga przed nami. Mamy wiele kilometrów do pokonania. 

Wszyscy patrzą na mnie oczami pełnymi nadziei. Wszyscy wieżą w to co robimy. Nie mogę ich zawieźć. Nie teraz kiedy wszystko zaczyna się układać. Jeśli coś im się stanie, to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Kocham ich, to moi przyjaciele. To moja rodzina. 

Wsiadamy do ciężarówki. Cate wsiada od strony kierowcy i włącza silnik. Przez moment waham się jakie wybrać miejsce, fotel kolo Cate czy tył pojazdu zresztą załogi. Po chwili otwieram drzwi pasażera i wygodnie się na nim usadawiam. 

-Boisz się? -pyta mnie swoim kojący głosem młoda kobieta.

Patrzę na leśną ścieżkę, którą jedziemy. 

-Czy się boję? Nie wiem, chyba tak. Boję się, że coś pójdzie nie tak, że nie zdołam przekonać tych dzieci, żeby z nami poszły.- przed Cate nie muszę udawać. Zawsze mogę jej wyznać to co mnie męczy, jestem jej za to niewyobrażalnie wdzięczna. Mogę jej się zwierzać ze swoich problemów a ona zawsze mnie wysłuchuje. 

-Cokolwiek by się nie działo jestem z tobą. Nawet jeśli nie uda nam się tym razem, wyjdzie następnym. 

Patrzę się w jej spokojne oblicze a ona posyła mi jeden z tych jej cudownych uśmiechów. Nie mogę się powstrzymać i po chwili obie szczerzymy się jak głupie. 

Wyruszamy by znaleźć Kolonie.

Już nie ma odwrotu, jest tylko to co przed nami. 

Żeby przetrwać nie możemy patrzeć się w tył.

Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz