48

98 4 0
                                    

Od tygodnia trenuję praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Moje ciało cały czas chce być w ruchu. Nikt nie wie, że sama trenuję w nocy w górach. Próbuję utrzymać to w tajemnicy, żeby Kakashi się o mnie nie martwił. Od dłuższego czasu uczę się stworzyć idealną kulę czakry, która jest zabójczą bronią. Na własne oczy widziałam jak Kakashi stworzył kulę, wokół której wirowały pasma mocy. 

Teraz zwijam się z bólu pod jednym z drzew. Czuję jakby ktoś wbijał mi gwoździe w głowę, a oprócz tego poparzyłam sobie rękę, od nadużywania swojej mocy. Tsunade ostrzegała mnie, że to może się tak skończyć ale ja nie słuchałam. Dla mnie jest najważniejsze stać się silniejszą, by móc ochraniać ludzi, których kocham. Pierwsze krople deszczu uderzają w moje ciało. Mam biało przed oczami od bólu w głowie. Moja pieczęć na brzuchu jest gorąca. Nie wiem co się ze mną dzieje. Kurama nigdy tak na mnie nie działał. A może to wina treningu...

W takim tępię nie zostanę tak silna jak chcę-myślę-Sama nie poradzę sobie z Kuramą. 

Tak jakby z oddali słyszę mrożący krew w żyłach głos wężowego mężczyzny. 

-Dołącz do mnie. Dam ci moc, o której marzysz-mówi głos w mojej głowie. 

Czuję kolejną dawkę bólu, a moim ciałem wstrząsają torsje. W umyśle odbijają mi się echem słowa Orochimaru. Trzęsę się i upadam na bok. Nie widzę nic, oprócz bieli przed moimi oczami. 

Kiedy budzę się kilka godzin później, jest już ranek. Chwiejąc się na nogach wracam do naszego mieszkania, gdzie czekają na mnie Kakashi, Agnieszka i Kurenai.

-Gdzie byłaś? -pyta Kakashi widząc jak wyglądam. 

-Wszystko w porządku? Przyniosę ci wody-oferuje się Kurenai.

-Wszystko w porządku-mówię i idę w stronę swojego pokoju. Nie mam ochoty teraz z nimi rozmawiać. Siadam na swoim łóżku i zakrywam twarz dłońmi. Dopiero kiedy przykładam poparzoną dłoń do twarzy, czuje jak pulsuje mi z bólu. Wyciągam bandaż i smaruję rany maścią, owijając ją następnie białym materiałem. 

Zapadam w krótki, niespokojny sen, a kiedy się budzę nikogo nie ma w domu. Postanawiam iść do Pani Tsunade i porozmawiać z nią o Wilczym Demonie. 

W drodze do wojowniczki zmieniam zdanie i postanawiam udać się do lasu. Cieszę się odgłosami natury i wypatruję dzikich zwierząt. Kiedy przechodzę przez strumyk słyszę krzyk dobiegający z północy. Nie zastanawiając się zaczynam biec w tamtym kierunku. 

Po kilku minutach biegu jestem już blisko krzyczącej osoby. Wyłaniam się zza drzewa i widzę mężczyznę trzymającego długi sztylet w dłoni. Naprzeciwko niego w odległości kilku metrów stoi chłopak w moim wieku. Ledwie trzyma się na nogach. Z daleka widać, że jest ranny i osłabiony. W chwili kiedy starszy wojownik naciera na niego, staję po między walczących. Odpieram atak moim shurikenem, a zaskoczony mężczyzna odskakuje na bezpieczną odległość. Podnoszę dumnie głowę i patrzę mu w oczy.

-Kim jesteś?-pytam, wystarczająco głośno żeby mnie usłyszał. 

-Twoim koszmarem-odpowiada i naciera na mnie z niesamowitą szybkością.

Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz