40

109 7 0
                                    


Skradamy się jak najciszej potrafimy, idąc leśną dróżką. Ten kto nie wie o jej istnieniu nigdy by jej nie znalazł. Alik i Orlando zostali w ciężarówce. Patrze na Kakashiego, który kuca koło jednego z ciemnych drzew.

-Już nie daleko.-mówię prawie szeptem.

Biegniemy dalej, aż widzimy małe jeziorko w sercu zielonej puszczy. Czuję dziwne uczycie. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przeczesuję wzrokiem teren. Kurenai i Kakashi robią to samo. Kątem oka zauważam jakąś postać wychodzącą zza krzaków. Metr przede mną w ziemię wbija się długa strzała z kuszy. Instynktownie podnoszę swój nóż i odparowuję kolejną śmiercionośną strzałę. Wokół nas powstaje krąg, odzianych na czarno dzieci w różnym wieku. Jesteśmy otoczeni. Widzę ośmiolatków jak i zarówno siedemnastolatków. Moja pewność siebie spada. A co jeśli się nie uda? Jeśli oni nie zgodzą się pójść z nami... Nie. Nie mam czasu na wątpliwości. Podnoszę ręce w geście pokoju.

-Rzućcie broń!-woła jeden ze starszych nastolatków.

Nie patrząc na moich towarzyszy upuszczam nóż, wyjmuję zza pasa pistolet oraz ostrze. Po chwili wahania ściągam również swój miecz, który mam powieszony na plecach. Chłopiec, który przede mną stoi najwyraźniej jest dowódcą grupy. Rozluźnia swoje mięśnie i swobodnie do nas podchodzi. Omiata nas wzrokiem i zastanawia się czy w razie niebezpieczeństwa on i jego ludzie dadzą radę nas pokonać. Patrzę na jego oblicze. Chłopak jest wyższy ode mnie, ma ciemne włosy, niebieskie oczy i dobrze zbudowaną sylwetkę. Jest wyjątkowo pociągający mimo, że jest cały brudny, a jego ubranie widziało wiele zim. Kiedy chłopak zdaje sobie sprawę, że zarówno ja jak i Agnieszka jesteśmy tacy jak oni czyli ,,zakażone'' podchodzi jeszcze bliżej i dłonią przyciśniętą do serca wita nas, choć nieufnie patrzy na resztę moich towarzyszy.

Występuję krok do przodu i odpowiadam mu tym samym gestem.

-Nazywam się Nicola!-krzyczę- Jestem Ognistym Wilkiem!-chcę by wszyscy zebrani na polanie mnie usłyszeli.

Widzę jak jasnooki przywódca kiwa głową. On dobrze zdaje sobie sprawę z tego kim jestem.

-Razem z moimi towarzyszami szukaliśmy was od dłuższego czasu. Wiem kim jesteście, ponieważ ja też jestem taka jak wy. Żołnierze mówili nam, że jesteśmy potworami, że jesteśmy zakażeni! Otóż ja przychodzę i mówię wam, że jesteśmy kimś więcej, kimś bardziej niebezpiecznym, i kimś lepszym niż ich potwory. Jesteśmy Strażnikami Ziemi! Ziemia wybrała nas żebyśmy ją uratowali! Nie pozwólmy zniewolić się ludziom Darka! Oni się nas boją.-patrzę na twarze zebranych dookoła nas. Niektórzy są niepewni, ale większość ma zaciśnięte szczęki i pięści. To dobry znak.-Oczyśćmy Ziemię z ludzi, którzy chcą nas zniszczyć. Jesteśmy inni. Jesteśmy potężni.

Z moich ramion bucha ogień, z rąk iskry, a dookoła mnie tworzą się kręgi czakry.

-Dołączcie do nas! Dołączcie do Bazy! Sami decydujmy o naszym losie! Nie pozwólmy się zniewolić! Powstańmy niczym ogniste wilki!

Cała się trzęsę. Lawa buzuje w moich żyłach. Czuję smak adrenaliny. Musi nam się udać, oni muszą nam pomóc.

Wokół mnie dzieci patrzą jedni na drugich z determinacją na twarzach. Wiele z nich uwalnia swoje moce. W moim sercu kiełkuje nadzieja. Patrzę w oczy dowódcy tej małej gromady. Podnosi mocno zaciśniętą pięść w stronę nieba tak jak ja to robiłam w Miastach Skaz. W jego ślady idą inni. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Udało nam się. Podnoszę pięść do góry i wszyscy zaczynamy krzyczeć.

Udało się. Zaufali mi. Dałam im nadzieję. 

Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz