10

268 17 2
                                    


Tej nocy długo nie mogę zasnąć. W pokoju są tylko dwa łóżka. Cate leży na mniejszym, jednoosobowym i cicho, równomiernie oddycha. Ja jestem wtulona w Cressidę, która także zasnęła. Próbuję poukładać sobie w głowie wszystkie informacje, o których mówiły podczas posiłku.

Jestem wolna. Jedziemy do Bazy, gdzie rządzi Eva. Jest tam dużo dorosłych, którzy chcą pokonać Darka. Dark to zły prezydent. Przez niego trafiłam do Obozu i jestem Zakażona. W Bazie są też Agenci, tacy jak Cate i Cressida. Zabierają dzieci z obozów. W Bazie będę mogła odpocząć. Potem albo zostanę tam na stałe i będę im pomagać albo dołączę do Koloni, w których żyją dzieci, które uciekły albo nie zostały złapane i wtrącone do Obozów. Cate mówi, że dorośli w całym kraju zaczynają się buntować. Chcą odzyskać swoje dzieci i żyć w dostatku. Tylko stolica Ameryki może pozwolić sobie na luksusy. Tam Dark ma poparcie ludzi, dba o nich. Ale oni są słabi, zapatrzeni w siebie, nigdy nie zaznali bólu ani straty, którą tak dobrze znam. Mimo wszystkich ich wad, zapewniają Darkowi potrzebne dla niego poparcie, którego nie może stracić. 

To wszystko jest jakieś...dziwne. 

Środki przeciwbólowe przestają działać. Nie chcę obudzić Cressidy więc nadal leżę spokojnie.

Zostały jeszcze Miasta Skazy.

One o nich nie wiedzą. Cate i Cressida. Nie mówiłam im. A Eva chyba też nie wie, a jeśli wie to pewnie nie wie gdzie są. 

To okropne miejsca. Panują w nim ludzie okrutni, podporządkowani prezydentowi.

Największe to Miasto Damona. 

Byłam w nim. W innych też. 

Ludzie z mojego Obozu dwa razy w tygodniu mnie tam zabierali. W  środku miasta była arena, podobna do tych, w których walczyli kiedyś gladiatorzy. Wokół Areny były domy i targi. Miasta zawsze są pełne ludzi. Walki przyciągają bogatych mieszkańców różnych miast, którzy robią zakłady. Zakażeni walczą, czasem ze sobą nawzajem a czasem ze Zmiechami. Zmiechy są gorsze, bardziej agresywne. Tylko raz z nimi walczyłam. Były wielkie, przypominały człowieka, ale ich twarze nie były ludzkie. Były potworne. Miały wielkie, ostre szpony i kły. Ich skóra była pokryta śluzem. Zbiłam je, ale ledwo uszłam z życiem. 

Miasta Skaz i Walki są nieludzkie.  

Nagle czuję jak Cressida się porusza. 

-Czemu nie śpisz? -pyta.

-Nie mogę zasnąć... -odpowiadam. W ciemnościach widzę jak smutno się do mnie uśmiecha.

-Koszmary? -kiwam potakująco głową -opowiedzieć ci bajkę?

Patrzę na nią ze zdziwieniem, a ona widząc wyraz mojej twarzy wybucha cichym śmiechem.

-Opowiedzieć ci bajkę? -powtarza pytanie.

-Tak...proszę.

-Dawni, dawno temu żyłą mała księżniczka za górami, za lasami, która marzyła by poznać księcia z bajki...

Po paru minutach oczy same mi się zamknęły. Słyszę głos Cressidy jakby z bardzo daleka. W końcu zapadam w głęboki sen. 



Hej :) cieszę się, że czytacie moje opowieści. Staram się dodawać rozdziały dość często. Mam do was pytanie :) podobają się wam moje historie? Piszcie swoje opinie w komentarzach <3 




Ognisty wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz