Kiedy wychodzę z ciężarówki czuję się troszkę lepiej. Jesteśmy na jakimś parkingu motelowym, o którym ludzie chyba już nie pamiętają. Dookoła rozciągają się pola.
Gdy Cate wychodzi z kabiny kierowcy widzę jej śnieżnobiały uśmiech. Podchodzi do mnie raźnym krokiem i wyciąga ramiona w moją stronę. Waham się czy pozwolić jej by mnie przytuliła. Mimo swoich uprzedzeń pozwalam jej na to.
Od tak dawna nikt mnie nie obejmował, że nie mogę powstrzymać uśmiechu i wtulam się w lekarkę. Kiedy się od siebie odsuwamy nie wiem co powiedzieć. Mam tyle pytań...w moim chudym ciele jest tyle różnych emocji, że boje się, że zaraz wybuchnę. Po chwili milczenia Cressida mówi, że za budynkiem znajduje się samochód, którym pokonamy jutro dalszą drogę. Dzisiaj będziemy mogły się wyspać w opuszczonym zajeździe. Moje towarzyszki biorą plecaki z ciężarówki i idziemy w stronę drzwi.
-A co z samochodem? -pytam
-Nam nie jest już potrzebny. Ktoś mógł nas widzieć i zapamiętać numery rejestracyjne. Nie możemy dopuścić żeby władze obozu nas ścigały -odpowiada Cate.
Wybieramy mały pokoik na tyłach. Jest w nim stolik, szafa na ubrania i dwa łóżka.
-Jeśli chcesz możesz wziąć prysznic, woda powinna lecieć z rur, więc nie musimy się tym martwić. Nie spiesz się. Kiedy już się odświeżysz opatrzę ci rany i dam ci coś przeciwbólowego. Potem coś zjemy i odpoczniemy -kiwam potakująco głową na instrukcje Cate.
Cressida podaje mi jeden plecak i mówi, że są tam czyste ubrania i parę drobiazgów.
Żeby zmyć z siebie bród i zeschniętą krew potrzebuję jakieś piętnaście minut. Przez kolejnych pięć po prostu cieszę się, że mogę wziąć normalną kąpiel. Oczywiście jeśli zakładamy, że kąpiel na jakimś odludziu w opuszczonym motelu, podczas ucieczki z ośrodka eksperymentalnego z dwiema nieznajomymi jest normalna. I nagle nie kontrolując już moich emocji wybucham histerycznym płaczem.
Wreszcie wyrwałam się z Obozu.
Jestem wolna.
Poznałam dwie wspaniałe kobiety, które chcą mi pomóc.
Ale czy mogę im zaufać?
Kim one są i co ode mnie chcą?
Dokąd jedziemy?
Co się stanie z tymi wszystkimi dziećmi, które zostawiałam na pastwę losu...
Nawet nie próbuję powstrzymać potoku łez. Płaczę nad ty co straciłam, nad domem, rodziną, przyjaciółmi, dziećmi, którym obiecywałam, że im pomogę, nad tym co mnie jeszcze czeka...
Nie wiadomo czemu przypomina mi się moja przyjaciółka, Agnieszka. Widzę jej uśmiech. Przypominam sobie te wszystkie chwile spędzone razem. Byłyśmy nierozłączne, wystarczyło, że na siebie spojrzałyśmy i bez słów wiedziałyśmy co druga chce powiedzieć. Czuję gorycz w sercu, od mojego porwania przez Jamesa nie pomyślałam o niej ani przez chwilę. Nowa fala płaczu przychodzi kiedy zdaję sobie sprawę, że już jej nie zobaczę.
Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, pozwalam sobie na szloch. Cieszę się, że woda zagłusza moje skomlenie. Nie chcę pokazywać Cressidzie ani Cate słabości.
Po kolejnych minutach spędzonych w łazience nie mam już czym płakać. Stoję nago w małym pomieszczeniu wydając z siebie dźwięki jak skopany szczeniak.
Nagle słyszę pukanie do drzwi.
-Nicola...co się stało -słyszę łagodny głos Cressidy.
-Nic, za chwilkę wychodzę.
Patrzę się w lustro. Zmieniłam się. Kiedy mieszkałam spokojnie z rodzicami, wyglądałam zupełnie inaczej. Teraz jestem starsza, moje kości policzkowe są wyższe, schudłam, mam dłuższe włosy. Prawie wszędzie mam siniaki i rany. Nie zmieniły się jedynie moje oczy. Niebieskie.
Zakładam czarne, spodnie, które idealnie na mnie leżą i sportowy stanik. Obie rzeczy były w plecaku. Nie zakładam koszulki, bo Cate mnie musi opatrzyć. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak bardzo mnie wszystko boli. Przed otworzeniem drzwi, robię pięć wdechów i wydechów. Uspokajam się.
Po tym jak moje plecy, ręce i nogi zostały zabandażowane i posmarowane maścią, zjadłyśmy obiado-kolację składającą się z chleba z plasterkami wołowiny i owoców.
Potem dużo rozmawiałyśmy. O ,,Bazie'' do której jedziemy, o ludziach ją zamieszkujących. O ich życiu i o tym co się ze mną działo przed wtrąceniem do Obozu i w trakcie życia w tym piekle. Dowiedziałam się, że obie pracują dla ,,Bazy''. Ich przywódczynią jest Eva, kobieta w średnim wieku. Ich organizacja zajmuje się zatruwaniu życia rządowi i prezydentowi.
-Prezydent Dark to idiota -mówi Cressida.
Zajmują się również pomocą dla młodych ludzi takimi jak ja. Odzyskują u nich siły i kiedy chcą odchodzą do ,,Koloni'' gdzie mieszkają zakażone dzieci, są to małe osady w różnych częściach Ameryki, lub zostają u nich i pomagają dorosłym w różnych akcjach. Szkolą się na hmm...żołnierzy?
Obie kobiety zajmują się tym drugim. Pomocą dla dzieci.
-Czemu ja? Czemu to mnie uratowałyście? W Obozie jest tyle dzieci, które są w gorszym stanie niż ja...-nie mogę powstrzymać potoku słów. Wiem, że to co mówię jest niezrozumiałe i bez sensu. Czuję, ze zaraz wybuchnę płaczem.
-Nicola... nigdy nie pozwól, by ktoś ci wmówił, że zasługiwałaś by być w Obozie. Jesteś ważna dla nas, dla Evy, dla naszej działalności, Liga cię potrzebuje. Jesteś silna, najsilniejsza. Nicola... nigdy cię nie skrzywdzę, nie na krzyczę na ciebie. Nigdy nie pozwolę, żebyś była głodna. Nigdy do końca nie zrozumiem przez co przeszłaś ale zawsze cię wysłucham.
Nie wiem co powiedzieć. Czuję, dziwne ciepło rozchodzące się w moim ciele. Jedynie co mogę powiedzieć to ,,Dziękuję''. Z moich policzków wolno płynie samotna łza.
CZYTASZ
Ognisty wilk
FantasyPiętnastoletnia Nicola posiadająca niesamowite zdolności staje na czele buntu, próbuje odzyskać wolność i uratować młodych mieszkańców Chicago. Zostaje Strażniczką. Szamanką. Wojowniczką.