Nagle usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Jak poparzona zeskoczyłam z niego i jak najszybciej usiadłam w fotelu. Serce waliło mi jak szalone. Może ktoś jednak usłyszał to, jak rozmawiamy? Oby nie. Nie chcę mieć kłopotów. Za romansowanie z generałem chyba dostaje się jakieś kary.
Izaak poleżał jeszcze kilka sekund, po czym niechętnie wstał i uśmiechnął się do mnie.
Znów ktoś zapukał. Przewrócił oczami, a mi serce podskoczyło do gardła. Nacisnął wielki guzik. Drzwi rozsunęły się. Naszym oczom ukazała się nasza oddziałowa higienistka.
- Cześć... - Weszła pewnie do środka, ale gdy mnie zobaczyła, cofnęła się o krok i zrobiła zdziwioną minę. - Yyyy... przeszkadzam? - Popatrzyła na Izaaka.
- yyy... - zaczął. Szybko mu przerwałam.
- Nie już sobie idę. - Wstałam. Izaak zrobił zrezygnowaną minę. - Dziękuję za załatwienie księdza i za tabletkę na ból głowy. - skłamałam dla niepoznaki.Izaak mrugnął ukradkiem okiem.
- Nie ma za co. Dobranoc.
- Dobranoc. - Wyszłam szybko, nie patrząc już na nich.Napięcie i stres spadał ze mnie stopniowo, gdy szłam lekko oświetlonym korytarzem. W pokoju czekali już na mnie przyjaciele z pakietem pytań.
- Byłam się wyspowiadać. Załatwił dla mnie księdza. - powiedziałam od razu po wejściu część faktów.
- Co tak długo? - pytała Wika.
- Ludzie dużo grzeszą.Wzięłam swoje ubrania i szybko poszłam pod prysznic, modląc się, by na korytarzu nie spotkać żadnego generała. Mogłabym mieć problemy za to, że nie jestem w swoim pokoju o tej porze. Na szczęście nikogo nie spotkałam w drodze do łazienki, jak i z powrotem. Moja kochana ekipa jeszcze nie spała. Wszyscy siedzieli na swoich łóżkach i rozmawiali.
- Oooo Ela. Chodź gramy w godzinę szczerości. - Ucieszyła się na mój widok Wika.
- Co to? - Schowałam swoje ubrania do szafy.
- Zadajemy sobie nawzajem pytania lub wyzwania. Na pytania trzeba odpowiadać zgodnie z prawdą. - wyjaśnił Alojzy.Rzuciłam się na łóżko. Naprawdę zaczęła boleć mnie głową. Chyba od tych wszystkich emocji.
- Nie macie co robić po nocach? - Mruknęłam.
- Ej... - Wiktoria zaskoczyła z góry. - Dalej, chodź! - Zaczęła dźgać mnie palcem w każde możliwe miejsce. Nienawidzę tego.
- Już, już. - Podniosłam się niechętnie.Usiadłam na brzegu swojego łóżka obok Wiki. Chłopaki siedzieli naprzeciwko nas na łóżku Alojzego.
- Ja zacznę. - Klasnął w ręce Alojzy. - Eula! - Podniosłam głowę. - Co porabiasz z generałem w jego pokoju niemal co niedzielę? - Poruszył brwiami z uśmieszkiem.Spięłam się i przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć.
- Rozmawiamy - mruknęłam cicho.
- A nie ma jakiegoś tam...no wiesz - zaczął Adrian.Często używał podtekstów.
- Co? Nie! - oburzyłam się, a oni zaśmiali się. - Ale zabawne. - Zrobiłam dziwną minę. Czasami naprawdę mnie denerwowali.
- Dziewczyny! Ogólnie do was. - zaczął Adrian. - Jaka najromantyczniejsza rzecz spotkała was w życiu?Szybko przeanalizowałam swoje poprzednie życie. I nic. Pomijając dzisiejsze komplementy, nic nigdy takiego mnie nie spotkało.
- Kiedyś mój były chłopak - zaczęła Wiktoria - odebrał mnie ze stacji metra z bukietem kwiatów. - Odlatywała w przeszłość.
- A ty, Eul? - rzuciła w moją stronę.Cisza.
- Nic - westchnęłam.
- Jak to nic? - dziwiła się.
- No nic takiego mnie nie spotkało.
- Ale... Żaden twój chłopak nie robił romantycznych rzeczy?Twój chłopak, twój chłopak, twój chłopak. Czy każda siedemnastolatka, musi mieć jakiegoś chłopaka? A jeśli tak, to co ze mną jest nie tak?
- Nie miałam chłopaka.Szybko zarzuciłam nogi za Wiktorię i położyłam się na swoim łóżku twarzą do ściany. Było mi trochę głupio, sama nie wiem dlaczego.
- Nie miałaś nigdy chłopaka? - zdziwiła się Wiktoria chyba już po raz setny.
- Nie, nie miałam - mruknęłam.
- Ej, to nic złego.Poczułam, jak Alojzy gładzi mnie po udzie. Poczułam delikatne łaskotanie.
- Łatwo wam wszystkim mówić. - zdenerwowałam się zawstydzona.
- Mało masz chłopaków w pokoju. - zaśmiała się Wiktoria, a ja prychnęłam.Byli dla mnie jak bracia. Nic więcej.
- A co nie podobamy ci się? - zażartował Adrian.Odwróciłam się w ich stronę i włożyłam delikatnie dwa palce do buzi, udając, że wymiotuje.
- Dzięki - zaśmiali się.Już bez żadnej krępacji odwróciłam się w ich stronę i usiadłam tak, jak wcześniej.
- Mogę o coś zapytać? - spytała Wiki.
- No wal. - Poprawiłam spodenki. Już nic nie mogło mnie zawstydzić.
- Całowałaś się kiedyś? - Tym razem to pytanie mnie nie przeraziło. Zrozumiałam, że nie ma się czego wstydzić, a zwłaszcza przy moich przyjaciołach.
- Nie - rzuciłam krótko. - Czasami chciałabym mieć to za sobą. Boję się, że jak nadejdzie czas, to nie będę wiedziała co zrobić i wszystko zepsuje.Otworzyłam się przed nimi. Tak jakoś zrobiło mi się lżej, gdy zrzuciłam to z siebie i o wszystkim opowiedziałam.
- Jak chcesz, to mogę cię nauczyć - rzucił Alojzy cicho i niepewnie po chwili ciszy. Zdziwiło mnie to bardzo. - Ale po koleżeńsku... jak chcesz. - Sam się w tym zaplątał.Uśmiechnęłam się lekko. Nie miałam pojęcia co zrobić. Coś w moje głowie mówiło, że mam się zgodzić, bo w sumie co mi szkodzi.
- No ok - wyrwał się silniejszy głos. Przeszło mnie gorąco, bo dopiero wtedy zorientowałam się, co powiedziałam.
- To chodź. - Poklepał miejsce obok siebie. Powoli i niepewnie wstałam. Usiadłam bok. - No nie stresuj się, siostra.Dźgnął mnie w brzuch palcem. Zaśmiałam się trochę niepewnie.
Adrian przesiadł się do Wiki. Od razu zobaczyłam błysk w jej oku.
- No więc... - Obróciłam się w stronę Alojzego. - to nic strasznego. Po prostu rób to, co ci głowa podpowiada. - Stuknął mnie palcem w czoło. - Tylko nie gryź - zaśmiał się.
- I bez żadnych wyznawania sobie potem uczuć. Nie chcę tracić przyjaciół - powiedziałam to dość stanowczo.
- Ok. Też nie chce tracić siostrzyczki. - Objął mnie, a mi zrobiło się tak bardzo miło. -Mimo że mam ich aż za dużo. - zażartował pod nosem.Zachichotaliśmy wszyscy.
- To jak...bracie? - Spięłam się delikatnie. - Całujemy się?Stuknęłam go łokciem, chcąc się rozluźnić. Nie pomogło.
- Oczywiście siostro. - Uśmiechnął się.Położył swoją lewą rękę na mojej plecy i zaczął się przybliżać i zamykać oczy. Ja miałam cały czas otwarte. Oddychałam bardzo głęboko. Gdy dzielił nas już tylko jeden centymetr, zatrzymałam go.
- Czekaj! No bo ja nie mogę, gdy oni się tak na mnie patrzą. - Wskazałam palcem na naszą widownię. Mieli szeroko pootwierane oczy.Alojzy westchnął głośno, nie zdejmując ze mnie ręki.
- Odwróćcie się.Zrobili to z niechęcią i ociąganiem. Gdy już nie czułam na sobie spojrzeń, znów przystąpiliśmy do działania. Spinałam się już trochę mniej, ale nadal za bardzo. Zamknął oczy i zaczął się do mnie przybliżać. Też zamknęłam oczy i siedziałam nieruchomo. W pewnym momencie poczułam jego ciepłe wargi na moich. Były bardzo miękkie. Cmoknął mnie w nie delikatnie trzy razy. Oczywiście siedziałam sparaliżowana stresem i nic nie robiłam. Oblizał delikatnie moją dolną wargę. Prawą rękę włożył w moje włosy. Nie czułam emocji. Tylko ten stres. Alojzy to mój przyjaciel, więc pewnie dlatego podczas pocałunku nie miałam nawet motylków w brzuchu. Gdy było już po wszystkim, odkleiliśmy się od siebie. Przyznałam sobie w duchu, że rzeczywiście to dość przyjemne.
- I jak? - zapytał Alojzy.
- Super. Dziękuję, że mnie nauczyłeś - powiedziałam dosyć niepewnie, po czym przytuliłam go.
- Nie ma sprawy siostro. Dobrze całujesz.Zaśmialiśmy się.
CZYTASZ
E38521
Science FictionEulalia ma dopiero 17 lat, kiedy jej życie wywraca się do góry nogami. Żyje w świecie wiecznej wojny, ubóstwa i bezprawia. W bardzo nietypowy sposób postanawia chronić swoją rodzinę; nie mając pewności czy jej samej uda się przetrwać. ✨#1 w Scie...