LX

1.4K 89 11
                                    


Poczułam się jak w niebie, gdy stanęłam na betonowej powierzchni jednego z peronów w dolnopomorskiej dzielnicy. Było mi smutno, gdy żegnałam się z tym miłym panem. Pocieszała mnie jedynie jego obietnica, że rozważy przygarnięcie czworonożnego przyjaciela i to, że znalazłam się tak blisko osiągnięcia swojego celu.

Dworzec jak zwykle był obrzydliwy. Szarzy ludzie czekali z walizkami na swoje pociągi. W kącie siedział upity menel o twarzy okropnej i zaniedbanej. Szemrane typy o zamaskowanych twarzy stali w ciemnych uliczkach. Pod nogami poniewierały się sterty śmieci. Do domu miałam sporą drogę. Według moich wyliczeń marsz mógł trwać nawet trzy godziny. Pamiętałam, jak przyjechałam na ten sam dworzec wojskową ciężarówką, a następnie zostałam wpakowana do wagonu i wywieziona w do dziś nieznane mi miejsce. To właśnie tu miały miejsce minuty najgorszego dnia w moim życiu. Dnia, który zmienił mnie i moją rodzinę. Według moich założeń oprócz zmian wewnętrznych we mnie samej miał przynieść również mojej rodzinie stabilizację. W chwili mojego przystąpienia do wojska tata nie musiał sprzedawać kutra. Kuter mógł zapewnić pozostałym domownikom jedzenie i swego rodzaju utrzymanie.

Miałam nadzieję, że właśnie tak się stało. Nie wiedziałam o nich nic. Nie wiedziałam, czy mają się dobrze, czy są zdrowi, czy żyją i czy Luiza dotarła do nich. Jeśli cokolwiek stałoby jej się, nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Miałam też nadzieję, że jeśli jest gdzieś i jest bezpieczna, to że jej rodzice wiedzą o tym i nie martwią się tak, jak zapewne martwili się, gdy zobaczyli, że uciekła. Westchnęłam sama do siebie, czując, że ten długi marsz może okazać się jeszcze bardziej wyczerpujący, niż myślałam. Rana po wyciętej nerce strasznie mi dokuczała. Co jakiś czas musiałam przystawać, by odpocząć przynajmniej pół minuty. Mimo to nie wyobrażałam siebie tego, że mogę trafić do szpitala. Nie miałam żadnego ubezpieczenia ani pieniędzy, którymi mogłabym opłacić leczenie. Gdy Gabriel spadł z dachu, rodzice oczywiście udali się z nim na pogotowie, gdzie za kilka dni leżenia i podawania leków przeciwbólowych zapłaciliśmy fortunę. Nic więcej nie zrobili, dlatego do dziś nie mógł chodzić. Wiem, że gdyby mógł, nasze życie wyglądałoby inaczej. Zarabiałby, dzięki czemu odciążałby rodziców finansowo.

Minęłam jeden ze sklepów z artykułami do aranżacji wnętrz. Zatrzymałam się, ponieważ kątem oka zobaczyłam coś ciekawego. Na wystawie w szklanej witrynie stało prostokątne lustro w białej, zdobionej ramie. Jego oparciem była wystająca z tyłu nóżka. Widziałam w nim swoje odbicie. Byłam taka jak inni, ale i jednocześnie tak bardzo się wyróżniałam. Byłam szara jak każdy, chuda, mizerna i bez większego wyrazu. Szaro-sina cera, chude jak patyki ręce i przygaszony blask w oku. Jednocześnie przyciągałam zaciekawione oczy swoimi meszkowymi, krótkimi włosami, wielką bluzką na twarzy i pochyłą, lekko zgarbioną postawą ciała, spowodowaną upadkiem z drzewa. Nie dało się przejść obok mnie, nie obracając się za siebie i nie przyglądając się uważnie. Co powiedzieliby rodzice, widząc mnie taką? Zaczęliby się martwić czy też zwyzywaliby za to, że mogłam tak bardzo o siebie nie dbać? Myślałam, że zrozumieliby moją sytuację, jednak wiedziałam, że będę dla nich odrażająca i obrzydliwa. Byłam taka dla każdego. Blizna już chyba nigdy nie miała zniknąć z twarzy, a odrastanie włosów mogło zająć dużo czasu. Co Gabriel powiedziałby, gdyby zobaczył moją pochyłą postawę? Teraz, tak jak on, miałam uszkodzony kręgosłup. Dłuższe stanie w miejscu lub marsz wywoływały u mnie bóle pleców. Miałem problem z pochylaniem się.

Rana zaczynała krwawić coraz mocniej. Krewa zabrudziła zewnętrzną stronę bandaża, tworząc niewielkie, krwawo-czerwone kółko.

Na chwilę przysiadłam na betonowej ławce przy jednym ze sklepów na dziedzińcu. Niemal od razu zauważyłam, co to za miejsce. Miejsce, w którym prawie rok temu odbyła się zbiórka wojskowa, na którą poszłam. Pamięcią cofnęłam się w czasie i przeżyłam to jeszcze raz, idąca tą samą trasą, która wiodła mnie wtedy w miejsce czystego piekła.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz