XLIII

1.5K 97 16
                                    

- Mogę o coś zapytać? - spytała Luiza po długim milczeniu, gdy przymykało mi się oko.


Już kilka godzin temu pogodziłam się z faktem, że jedzie ze mną. Nie mogę jej zabronić.
- Jasne. - Przetarłam oczy dłońmi i usiadłam prosto.

Dziewczyna miała trochę skrępowany wyraz twarzy. Miałam wrażenie, że boi się o coś zapytać.
- Straciłaś kiedyś kogoś bliskiego? - zapytała po chwili, pocierając dłońmi swoje nogi.

Najwidoczniej nie słyszała moich słów, wypowiedzianych kilka godzin temu przez płacz. Myślałam przez chwilę, jak ująć odpowiedź w słowa.
- Tak… - Pokiwałam głową trochę zmieszana pytaniem.
- Kto to był? - spytała już pewniej.

Znów myślałam dłuższy chwilę.
- Miałam przyjaciółkę… - zaczęłam, po czym poprawiłam się szybko: - przyjaciół. Poznaliśmy się w wojsku. Mieliśmy razem pokój - mówiłam to, patrząc ślepo w lewo, ale tak naprawdę przed oczami miałam sceny z mojego życia, w których byli oni.
- Co się z nimi stało? - znów rzuciła pytaniem.
- Przyjechaliśmy tutaj walczyć. Pierwszej nocy zabili Adriana. Drugiej nocy z moją przyjaciółka znalazłam martwego Alojzego. Postanowiłyśmy uciec stamtąd. Trzeciej nocy zabił ją nożownik. Nie mogłam jej pomóc. Nie potrafiłam. Patrzyłam jej w oczy, gdy wbijał jej nóż w serce.

Podniosłam głowę i zobaczyłam przerażoną minę Luizy.
- Przykro mi - powiedziała cicho.
- Niepotrzebnie. - Uśmiechnęłam się krzywo.
- Jak miała na imię?
- Wiktoria.
- Ładnie.
- Była bardzo ładna.
- Jak wyglądała?
- Miała blond włosy z wyciętym bokiem… - Próbowałam sobie przypomnieć, jak wyglądała, aż nagle coś mnie tknęło. -Mam spinkę od niej.

Wyciągnęłam małą metalową spineczkę z jednej z najmniejszych kieszonek w mundurze. Uśmiechnęłam się na jej widok i spięłam nią grzywkę tak jak podczas walki.
- Urocze - powiedziała, obserwując mnie dokładnie.
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się, tym razem pozytywnie.
- Może porozmawiamy o czymś mniej dołującym? - Poprawiła się na siedzeniu.  - Byłaś kiedyś zakochana? - zapytała, a mnie aż przeszły ciarki po plecach.

Miałam wrażenie, że wszystkie włosy na ciele, łącznie z tymi na głowie stanęły mi dęba. Przypomniała mi się ta cała historia z Izaakiem.
- Byłaś? - zapytała ponownie Luiza, widząc, że zmieszana dość długo milczę.

Podniosłam na nią wzrok. Minę miała dość ciekawską i zniecierpliwioną.
- Byłam - powiedziałam cicho i powoli, a to jedno słowo wydrążyło niesamowicie wielką dziurę w moim sercu.
- Jak miał na imię? - pytała dalej.
- Izaak - wypowiedzenie tego imienia przysporzyło mi jeszcze większy ból.
- Jaki był? - pytała dalej.

Sięgnęłam pamięcią w przeszłość.
- Miał piękne blond włosy i cudowne niebieskie oczy. Był wysoki, umięśniony… - Przerwałam, zarzucając włosy do tyłu, wzdychając.
- Co się stało z waszą miłością?
- Nigdy jej nie było - wypowiedziałam strasznie szybko, niemal urywając jej koniec zdania. - Nie było jej z jego strony. - mówiłam szybko i głośno. - On mnie wykorzystał, a ja go kochałam, kochałam nad życie. - Postanowiłam wytłumaczyć wszystko Luizie. - Izaak był moim generałem w kilkumiesięcznym przystosowaniu wojskowym. Nie byłam tam z własnej woli, więc nie zależało mi na tym, by przeżyć. On uwiódł mnie, dał mi szansę na miłość, a potem powiedział, że to wszystko było po to, bym ćwiczyła, doskonaliła się, bym była dobrym żołnierzem - wyrzuciłam to z siebie niemal z krzykiem.

Moje wnętrze przepełniała złość na samą siebie. Jak mogłam się na to nabrać? Dlaczego byłam tak zaślepiona?
- Lepiej? - zapytała cicho Luiza.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
- Lepiej, gdy się wykrzyczałaś?

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz