XIX

2.1K 137 20
                                    


Rankiem obudziło mnie, oprócz alarmu, mnóstwo pytań i ogólny opieprz od moich współlokatorów.

Dlaczego tak późno wróciłaś? Co robiłaś z nim? Chcesz, żeby ludzie gadali o was? Nie powinnaś tak długo tam być! Itd.

Oczywiście nie mówiłam całej prawdy. Na treningach stał się znów tym samym srogim dowódcą bez litości dla zmęczenia. Traktował mnie tak jak wszystkich. To zrozumiałe. Też nie chciałabym, by cały oddział gadał za naszymi plecami.
Czułam, że coś zmienia się w moim ciele, odkąd tutaj przyszłam. Miałam bardzo twarde i widoczne mięśnie brzucha i rąk. Poza tym moje ciało pokrywała gama rozmaitej wielkości i kolorów siniaków. Bieganie znosiłam lepiej niż na początku, jaki i inne ćwiczenia. Brakowało mi jednak trochę taktyki w walce. Umiałam przywalić, ale też łatwo było mnie załatwić, gdyż nie umiałam się obronić.
- Musisz przewidywać ruch przeciwnika - tłumaczył Alojzy setny już raz.

Wszyscy widzieli, że mam z tym problem. Niektórzy próbowali mi pomóc. Moi przyjaciele trenowali mnie wieczorami w pokoju.
- Ale ja nie umiem - piszczałam z bezradności.
- E tam. Przesadzasz. - Wyciągnął mnie za nadgarstek na środek pokoju Alojzy.

Bezradnie i bez chęci do tego wszystkiego poddałam mu się.

- Jeśli widzisz już, że pięść leci w twoją stronę - pokazywał powoli - to musisz szybko działać, unikać. Dalej spróbuj.

Ustawił się w gotowości do walki. Powoli i ja to zrobiłam. Panowała totalna cisza. Alojzy poczekał jeszcze chwilę i pierwszy wykonał uderzenie. Przeszło dosłownie dwa centymetry od moje twarzy. Szybko oddałam cios w jego ramię. Był dla mnie zbyt wysokim przeciwnikiem. Ogólnie, to każdy tutaj był ode mnie wyższy. Niemal natychmiastowo wyprowadził kolejny cios, czego się nie spodziewałam. Oberwałam prosto w zęby. Poczułam ból w okolicy szczęki.
- Kurwa! - krzyknęłam.
- Ojej, sorki, Ela. - Przytulił mnie winowajca, przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

W tym momencie drzwi od naszego pokoju otworzyły się. Uniosłam delikatnie głowę i omal nie zemdlałam. Do pokoju pewnie wszedł Izaak. Karty trenerów, generałów i wychowawców otwierają również drzwi uczniów.
- Co się tu dzieje? - zapytał, widząc mnie przytuloną do Alojzego.
- Nic - powiedziałam równocześnie z całą czwórką łącznie z Wiktorią i Adrianem, którzy siedzieli na moim łóżku, odsuwając się od kolegi.
- Niedługo cisza nocna. - Wyglądał na dość złego. Miałam wrażenie, że cały czas patrzył na mnie mimo obopólnej winy.- Bądźcie cicho. Miłej nocy.

Wyszedł szybko, zamykając za sobą drzwi. Cisza i ogólne skrępowania wisiało w powietrzu jeszcze przez kilka sekund.
- Ale się na ciebie patrzył - powiedziała dziwacznie Wika.
- Nie prawda - zaprzeczyłam nawet sama sobie.
- Prawda. Myślałem, że mnie zabije. - zaśmiał się Alojzy, kładąc rękę na sercu.
- Co jest między wami? - kontynuowała przyjaciółka.
- Nic. Niby co ma być.

Usiadłam, naprzeciwko nich pocierając gołe kolana.
- Cheeeemia - pisnął Adrian, wywijając palcem jak gej.

Zachichotałam na znak wyluzowania.
- Wydaje się wam. Po prostu mamy kilka wspólnych tematów do rozmów. Dlatego czasami się u niego zasiedzę - tłumaczyłam się towarzystwu.
- Tak, tak. Każdy tak mówi.

Wika spojrzała dyskretnie na Adriana. Ostatnio powiedziała mi w tajemnicy, że podoba jej się bardzo. Próbuje, zbliżyć się do niego w każdy możliwy sposób. Chwyciłam poduszkę z łóżka Alojzego i rzuciłam w nią. Szybko odrzuciła ją z powrotem w moją stronę i wtedy znów oberwałam w buzie.
- Boli? - Alojzy zapytał troskliwie, siadając obok mnie.
- Nie. Już nie. - Poruszyłam dolną szczęką. Może jeszcze trochę bolało, ale dało się wytrzymać. - Do siebie, ale już! - Wstałam, machając palcem. - Chce mi się spać - mruknęłam.
- Chodźmy, bo Pan seksi generał po nas znowu przyjdzie - chichotał Adrian, parodiując mój głos.
- Adi? Pierdolnoł Ci ktoś kiedyś? - zapytałam, leżąc już u siebie.

Towarzystwo podniosło swoje tyłki i z ociąganiem położyli się na swoim łóżku. Alojzy jak zawsze poszedł zgasić światło. W ciemnościach panował jeszcze chwilowy hałas, przewracających się w skrzypiących łóżkach nastolatków. Zapadła grobowa cisza. Zrobiłam znak krzyża i wyszemrałam modlitwę. Gdy skończyłam, przewróciłam się na drugi bok, jak zawsze robiąc drobny hałas.
- Eulalia - usłyszałam szept Wiktorii.
- Co? - odszepnęłam.
- A całowaliście się już? - zachichotała, żartując.
- A w ryj chcesz? - szepnęłam niby cicho.

Chłopcy zachichotali.
- A z języczkiem? - Znów Adrian udzielił się ze swoją teorią, wprowadzając wszystkich w jeszcze większy śmiech.
- Nie rozmawiam z Tobą bałwanie - mruknęłam.

Na szczęście nie wiedzieli o medaliku od niego. Nie dali by mi żyć. Dało mi to jednak sporo do myślenia.
Całować cię? Z nim? Nie całowałam się z nikim nigdy. Nie chcę się z nim całować. To mój trener i generał. Poza tym na pewno on tego nie chce. Nawet mimo tego, że powiedział, że jestem piękna. Przyznam się. Pociągał mnie trochę, ale tak nie można. Czasami kompletnie zapominam, po co tu jestem. Uczyć się, iść na wojnę, zginąć lub przeżyć to cel. Ostatnie wydarzenia sprawiają jednak, że nie mogę myśleć o niczym innym.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz