Po tym wszystkim całe moje życie zaczęło zmieniać się niczym obraz w kalejdoskopie; szybko i nie do poznania. Gdy odzyskiwałam siły, rodzice i Luiza planowali wszystko, a ja przysłuchiwałam się.
Pierwszym i najważniejszym punktem, który miał uporządkować ten chaos było nadanie mi nowej osobowości, a Eulalia już nigdy nie mogła wrócić z wojny. Pieniądze czynią cuda. Przekupiony przez Luizę urzędnik stworzył mnie od nowa...
- Ważne jest to by we wszelkich dokumentacjach mówili o tobie jak najmniej.- Urzędnik kliknął kilka razu w klawiaturę komputera.
-Urodzona...w...2237 roku.- Szeptał wprowadzając dane.- Data urodzin nieznana, imię matki i ojca nieznane, miejsce urodzenia nieznane. Zostałaś podrzucona do sierocińca przy ulicy C... ileś tam. Został zamknięty 3 lata temu. Od tego czasu przebywasz i pracujesz jako pomoc ogrodnicza u miejscowego zielarza i florysty tak?- Spojrzał pytająco.
- Tak.- Przytaknęłam.
- Tak jak inne osoby, które nie mają rodziny zamiast numeru rodziny będziesz posiadać "X", dopóki nie zawrzesz małżeństwa. Imię możesz sobie wybrać sama, byle by nie powtarzało się w bazie danych.- Spojrzał wymownie oczekując natychmiastowego podania imienia. W mojej głowie pojawiła się pustka. Przez długi czas nie mogłam wpaść na nic co mogłoby być na tyle oryginalne i nie powtarzać się w zbiorze ludności "X".
- Może... Ewelina.- Powiedziała szybko Luiza. Ten znów zaczął uderzać palcami w klawiaturę.
- Zajęte.- Powiedział niemal natychmiast.
- Matylda?- Rzucił Tata.
- Zajęte.-
- A Konstancja?- Mama podała swoją propozycję.
- Również zajęte.- Byłam zdenerwowana całą tą sytuacją. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą i nie martwić się już niczym. Poirytowana wstałam energicznie odsuwając krzesło.
- Mi wszystko jedno jak będę mieć na imię. Według mnie może być...- Rozejrzałam się dookoła, jedyne co wtedy rzuciło mi się w oczy to stojąca na biurku mężczyzny butelka taniej sodowej wody "Miriam" o smaku wiśniowym, która niezbędna była w każdym urzędzie.- ... Miriam.- Wskazałam na butelkę po czym wyszłam gotując się ze złości. Rozumiałam to, że wszyscy chcą mi pomóc jednak cały czas męczyły mnie te bezustanne rozmowy na ten sam temat i to, że nie mogę tak po prostu i bez zmartwień cieszyć się życiem. Siedziałam na schodach przed drzwiami budynku kilka minut po czym zjawili się też moi bliscy. Mama podała mi kartkę specjalnie stylizowaną na starą i trochę zniszczoną. Chwyciłam ją w dwa palce i rozwinęłam. Pierwszy rzucało się w oczy to wielki napis "Dowód tożsamości". Zaraz pod nim rubryczka z moimi danymi. W większości z pól znajdował się napis "brak". Najwyżej znajdowało się imię i numer rodziny. "Miriam X". Podniosłam oczy w stronę uśmiechniętej rodziny.
- Miriam było wolne, a tobie najwyraźniej się podobało.- Zaczął śmiać się tata. Po chwili i moja poważna mina zmieniła się w uśmiech w końcu przecież moje imię to także znana każdemu oranżada.Żaden z sąsiadów nie mógł domyślić się, że coś knujemy tak więc Miriam X, która posiadała na twarzy charakterystyczną bliznę, a jej włosy nie były za długie nie mogła mieszkać ze swoją rodziną. Nie mogłam też pracować na rybnym straganie, ponieważ tata nie łowił już ryb. Dzięki Luizie pracuje od kilku miesięcy jako woźny na jej uczelni. Jest to o wiele bardziej opłacalne niż rybołówstwo. Tak jak ustaliliśmy to w urzędzie, mieszkałam i pracowałam u kolegi Luizy. Miałam swój własny mały i trochę ciemny pokoik w starej latarni. Nie czułam się jednak jak by to był mój dom. Wstawałam wcześnie, ubierałam się i wspólnie z nim jadałam śniadania. Eryk to bardzo sympatyczny człowiek, pomocny i godny zaufania. Pierwszą połowę dnia spędzaliśmy w szklarni wykonując różne prace przy roślinności. Eryk sprzedawał również różne zioła przychodzącym do niego ludziom. Ja tego nie robiłam, nie bardzo znałam się jeszcze na właściwościach tych roślin. Popołudniami miałam czas dla siebie, podczas gdy on zaszywał się w swojej pracowni i produkował różne roślinne twory. W czasie wolnym widywałam się z rodziną, która odwiedzała mnie w tym miejscu i razem jadaliśmy obiad. W tym czasie Luiza wracała z uczelni, gdzie na kierunku biologiczno-chemicznym miała najlepsze oceny. Dziewczyna była ważnym podmiotem w naszej rodzinie. Bardzo pomagała finansowo moim rodzicom, pomogła wyjść im na prostą i wspierała, gdy umierali z tęsknoty za mną, ale przede wszystkim kochała mojego brata. Gabriel mając taką cudowną dziewczynę był naprawdę szczęśliwy. W tajemnicy mówił mi, że gdy Lu wychodzi na uczelnie on chodzi do okolicznych restauracji, sklepów i za drobne pieniądze zamiata przed wejściem, tak by w ten sposób zarobić na pierścionek zaręczynowy.
By podziękować za to, że dotychczas było wszytko ok i nikt za bardzo nie angażował się w nasze sprawy rodzinne wieczorami chodziliśmy do kaplicy. Wspólnie braliśmy udział w mszy świętej i modliliśmy się. W listopadzie tego samego roku Luiza przyjęła chrzest. Było to dla nas olbrzymie zaskoczenie, ponieważ z nikim z nas nigdy nie rozmawiała na ten temat i nie uprzedzała, że ma takie plany. Pomimo tego i tak bardzo cieszyliśmy się, że razem z nami mogła uczestniczyć w tym pięknym dziele.
CZYTASZ
E38521
Science FictionEulalia ma dopiero 17 lat, kiedy jej życie wywraca się do góry nogami. Żyje w świecie wiecznej wojny, ubóstwa i bezprawia. W bardzo nietypowy sposób postanawia chronić swoją rodzinę; nie mając pewności czy jej samej uda się przetrwać. ✨#1 w Scie...