XXVIII

1.9K 113 9
                                    


Z czasem Wiktoria pogodziła się z Adrianem. Chłopak zrozumiał, że przesadził i na tym skończyła się ta historia.
Ćwiczyłam bardzo dużo i ciężko, by tylko mieć pewność, że sobie poradzę. Gdy inni mieli już dosyć i robili wszystko, by nie musieć ćwiczyć, ja robiłam wszystko do końca i starannie. Izaak jako trener był ze mnie bardzo dumny. Natomiast w prywatnej relacji nagradzał mnie romantycznymi pocałunkami, masażami pleców i innych obolałych miejsc. Byłam w nim bardzo zakochana. Nie chciałam się z nim rozstawać nawet na chwilę. Naprawdę go kochałam.

- Wiesz że już mija miesiąc, odkąd przyszłaś do mnie po raz pierwszy? - powiedział Izaak, leżąc obok mnie na łóżku i gładząc moją buzię swoją ciepłą dłonią. Byłam szczęśliwa.
- Naprawdę? - Uśmiechnęłam się. Był taki kochany, że o tym pamiętał. Przyznam się, że ja nie pamiętałam. To już miesiąc, czyli siedzimy pod tą ziemią już około półtora miesiąca. Sama nie wiem, jak to wytrzymałam. - Kochany jesteś - powiedziałam, patrząc w jego piękne niebieskie oczy. Tak pięknie błyszczały...
- Moja śliczna księżniczka. - Ucałował mnie w czoło.

Uwielbiałam, jak tak do mnie mówił. Czułam się wyjątkowa i kochana. Przytulił mnie, przybliżając się. Poczułam ciepło, którym mnie otulał i zapach jego delikatnych perfum. Wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko potrafiłam. Już nigdy nie chciałam wypuścić go z ramion.
- Jesteś tylko mój? - zapytałam, szepcząc.
- Tak, a ty tylko moja. - To nie było pytanie, a stwierdzenie.

Odsunął się kawałek, tak by móc mnie widzieć. Zsunął się trochę niżej i popatrzył mi w oczy. Odpłynęłam. Przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Momentalnie zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Przekręcił się w prawo i położył na mnie. Był trochę ciężki, ale to mi nie przeszkadzało. Rozłożyłam nogi, tak by było mu wygodnie. Wziął w swoje ręce moje i splótł nasze palce. Położył je po obu stronach mojej głowy. Zaczął jeszcze namiętniej mnie całować, lizać moje wargi i gryźć je delikatnie. Chciałabym, by ta chwila trwała w nieskończoność. Nagle swoje pocałunki przeniósł niżej. Zaczął całować mnie po szyi. Wzięłam głęboki oddech. Rozpierało mnie pożądanie. Dotykał ustami jej delikatną i cienką skórę. Było to staranne, miłe i czułe. Po dłuższej chwili usta przeniósł na wystający obojczyk. Czułam, co może się zaraz stać, do czego to wszystko dąży. Z miłości do niego bardzo chciałam to zrobić, lecz punktów przeciw było za wiele. Poczułam, że muszę to przerwać.
- Izaak, przestań - powiedziałam, odpychając go lekko i siadając szybko na brzegu łóżka.

Chłopak miał bardzo zdziwioną, ale jednocześnie trochę wystraszoną minę. Było mi bardzo głupio, że go zawiodłam, ale naprawdę musiałam.
- Coś zrobiłem nie tak? - zapytał, kładąc mi rękę na plecach.

W tym momencie najbardziej bałam się, że go stracę. On był mężczyzną w kwiecie wieku, a ja nie mogłam dać mu tego, czego chciał.
- Nie po prostu...nie mogę pozwolić na nic więcej - powiedziałam na jednym tchu pocierając szyję, której skrawek piekł odrobinę.
- Rozumiem. - Spuścił wzrok. Czułam, że go zawiodłam. - Przepraszam - powiedział smutny, a mnie niemal pękło serce.
- To ja przepraszam... - Szturchnęłam go łokciem w brzuch. - Ale wiesz jaka ze mnie świętoszka - zażartowałam na rozluźnienie atmosfery z uśmiechem.

Podniósł głowę, popatrzył na mnie przez chwilę i też obdarzył mnie uśmiechem. Przybliżył się i zaczął łaskotać mnie nosem w policzek. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- Moją świętoszką. Nie zrobię nic wbrew twojej woli - szepnął mi do ucha.

Bardzo cieszyłam się z tego, że zrozumiał mnie, moje postanowienie i zachowanie.

- Alojzy i Adrian już poszli? - zapytała Wiktoria, czesząc włosy.
- Już poszli - powiedziałam zarzucając włosy do przodu, by związać je w kucyk.
- Masz coś na szyi - uprzedziła mnie.
- Gdzie? - Potarłam się ręką po szyi z każdej możliwej strony.

Podeszła do mnie bliżej przypatrując się temu czemuś.

- Malinka?! - wrzasnęła na cały głos, a jej oczy niemal nie wyskoczyły z orbit.
- Cicho - zaczęłam ją uciszać, równocześnie zdając sobie sprawę z tego, co znajduje się na mojej szyi.
- Kto ci ją zrobił? - szepnęła podekscytowana. Przejechałam rękę po twarzy, nie wiedząc co mam jej powiedzieć. - Generał?! - znów wykrzyknęła na cały głos.
- Cicho idiotko - mruknęłam. - Jakby co, to ty nic nie wiesz - tłumaczyłam, a ona patrzyła na mnie podekscytowana. - A to... - pokazałam na moją szyję- załóżmy, że to siniak. - Machałam w stresie chaotycznie rękami.
- Ej...ale jako to się stało? - pytała dalej podekscytowana, doprowadzając mnie tym do rozpaczy.
- Po prostu... stało się...koniec tematu - mruknęłam zła cała w stresie.
- Ale... - drążyła dalej temat. - doszło do czegoś?

Ona czasami naprawdę szokuje mnie pytaniami. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać na temat tego, co stało się wieczorem, nawet z nią.
- Głupia jesteś - powiedziałam szybko. - Zapomnijmy o tym, proszę. - Zrobiłam bezsilną minę, nie chcąc tłumaczyć się dłużej.
Popatrzyła na mnie zawiedziona.
- Powiesz mi kiedyś? - Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. - Jesteśmy przecież przyjaciółkami - dodała, a to skruszyło mi serce.
- Obiecuję, że niedługo wszystko Ci opowiem.

Dotknęłam jej ramienia, czując to, że jako moja przyjaciółka naprawdę powinna wiedzieć o takich rzeczach. Tymczasem wiedziała tylko o tym, że chodzę do niego na herbatę i rozmawiamy na różne ciekawe tematy.

Był to tylko jeden procent prawdy. Kochaliśmy się. Kochałam go. On kochał mnie. Okazywaliśmy sobie miłość.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz