LII

1.3K 80 14
                                    

22/23.04.2255
W więziennym szpitalu spało się lepiej niż w zwykłej celi. Było czyściej, jaśniej i czułam się tu bardziej bezpiecznie, a przynajmniej przez połowę nocy.
Spałam już od dobrych kilku godzin i było mi z tym naprawdę dobrze.

Nagle jednak zbudziłam się, czując ból w okolicach lewej ręki. Tak, jakby ugryzł mnie komar, jednak nie byłam pewna, tego, że ugryzienie komara jest w stanie kogoś obudzić. Zaspana potarłam bolące miejsce, podniosłam wzrok i wtedy zobaczyłam ją. Urszula stała przy moim łóżku. Patrzyła na mnie z góry groźnym wzrokiem, od którego przeszły mnie dreszcze. Dokładnie przeanalizowałam jej sylwetkę. Była ubrana tak jak zawsze w pielęgniarski mundurek, który składał się z białej koszuli zapinanej na duże białe guzki, dopasowanej spódnicy i także białego fartuszka z kieszonką z przodu. W świetle lamp padającego zza okien wyglądała przerażająco. Czułam, że zaraz wydarzy się coś złego. Miałam ochotę od razu krzyczeć i wołać pomoc, ale zanim się obejrzałam, ścisnęła mnie za szyję, a drugą ręką zakryła usta. Mocnym szybkim ruchem przygwoździła mnie do łóżka. Nie spodziewałam się, że ma tyle siły. Nie wyglądała na taką. Krzyczałam niemo. Dźwięk nie wydostawał się spod jej ręki. Przez łzy widziałam jej spojrzenie. Czytałam z niego to, że chce mnie zamordować.
- Gdybym Cię zabiła, nie cierpiałabyś tak mocno. Chcę, byś cierpiała - mówiła szeptem przez zęby.

Na sekundę zdjęła rękę z mojej szyi i. sięgnęła po coś leżącego na stoliczku. Pomachała tym czymś przed moimi oczami. Strzykawka. Strzykawka z bardzo długą i grubą igłą, wypełnioną przeźroczystym płynem. Zaczęłam oddychać jeszcze szybciej. Byłam przerażona.
- Środek uspokajający w śmiertelnej dawce. Nie radzę Ci krzyczeć, bo w każdej chwili to może popłynąć w twoich żyłach - szeptała mi do ucha, pochylając się nade mną.

Z tej perspektywy mogła dostrzec, że na mojej skórze pojawiły się kropelki potu spowodowane zdenerwowaniem. Delikatnie zdjęła dłoń z moich ust. Nie odważyłam się krzyczeć. Strach za bardzo zjadał mnie od środka, tak bardzo, że nie mogłam nawet drgnąć. Powoli przyłożyła igłę strzykawki do mojej lewej ręki i silnym ruchem zerwała ze mnie kołdrę. Leżałam przed nią tylko w szpitalnej koszuli. Była biała, do kolan, bardzo luźna. Rękaw długi wiązany przy nadgarstkach na białe sznureczki. Nie wiedziałam, co chce zrobić, ale bardzo się tego bałam. Patrzyłam na nią przerażona, oddychając tak szybko i w takim zdenerwowaniu, jak wtedy w lesie, gdy Izaak po zabiciu Wiktorii usiłował zabić mnie.
- Wiesz, dlaczego to wszystko? - zapytała po chwili ciszy. Niemal od razu pokiwałam głową na nie. - Jesteś jedną z nich. Jedną z tych zafajdanych katolików - wysyczała przez zęby.

Wiedziałam, że czynienie znaku krzyża przy niej nie było dobrym pomysłem. Ogólne ujawnianie się ze swoją wiarą w tym miejscu nie było bardzo mądre. Mówiła dalej, dotykając moją nogę i gładząc ją. Przez chwilę patrzyłam w to miejsce. Przeczuwałam, co to może oznaczać.
- Moja siostra… - Przerwała na chwilę, próbując powstrzymać łzy. - Moja młodsza siostra wyszła tylko po chleb za miasto. Okoliczni mieszkańcy mówili, że zaczepiała ją kobieta w czarnym habicie. Róża uległa. Poszła z nimi, a oni… - Znów przerwała, ocierając łzy. Jej wilgotna od łez ręka wróciła znów na moje udo i powoli kierowała się coraz wyżej. Nie mogłam krzyczeć, nie potrafiłam. Strach kompletnie mnie sparaliżował. Strzykawka wciąż przyłożona była do mojej ręki. - Oni ją okradli. Nie z pieniędzy. Z wnętrza. Wycięli nerki, wątrobę, nawet serca nie zostawili.

Jej historia bardzo poruszyła moje serce. Pełno dziś na świecie oszustów, którzy chcą nawet największym kosztem wzbogacić się na innych. Jednakże los, który spotkał jej siostrę, nie było moją winą. Nie należę do pseudo zakonu, kradnącego ludzkie organy.

- Jej ciało wyrzucili do rzeki, tak po prostu. Jak śmiecia - mówiąc to, zbliżała się do mnie, aż w końcu dzieliły nas już tylko centymetry.

Patrzyłyśmy sobie w oczy. Moje bezbronne i przestraszone, a jej zawistne, żądne zemsty. Z jej oczu wypłynęła ostatnia łza, która pod wpływem siły grawitacji oderwała się od jej skóry i spadła wprost na mój policzek, spływając po nim, jakby to była moja własna łza. Jej ręką nadal wędrowała coraz wyżej. Dzielił ją już tylko centymetry od czegoś, czego bardzo nie chciałam.
- Wiem, co jest dla was jedną z najważniejszych rzeczy - powiedziała, zaciskając zęby. - I właśnie Ci to odbiorę, ale chcę patrzeć Ci wtedy w oczy, patrzeć, jak cierpisz. - Po tych słowach dokonała swojego.

Poczułam ogromny ból. Pod jego wpływem zaczęłam prężyć się i starać się nie krzyczeć. Łzy w jednym momencie rwącym strumieniem wydobyły się z moich oczu.
- Proszę Cię, przestań - wyszeptałam bałaganie, a ona stojąc chwilę w bezruchu, zrobiła to, o co ją prosiłam. Przestała mnie dotykać.
- Tylko po to przyszłam.

Jej wzrok i mimika były kompletnie obojętne, a ja mimo to poniekąd odetchnęłam z ulgą. Spojrzała w stronę strzykawki. Zdjęła ją z mojej ręki, obejrzała dokładnie i zaśmiała się. Nie wiedziałam, o co chodzi i co ją tak bawi.
- Ale Ty jesteś głupia, to była tylko woda.

Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć z tego, że nie była to trucizna, czy mam być zła na siebie, że się nie domyśliłam. Odwróciła się na pięcie kierując się do wyjścia zza parawan.
- Nie zabiję Cię, bo nie jestem jedną z was, ale to nie będzie koniec.

Zniknęła z mojego pola widzenia. Zostałam sama. Zapłakana, zakrwawiona i poniekąd bezpieczna, ale nie do końca. W każdej chwili Urszula mogła wrócić i zrobić mi jeszcze większą krzywdę. W sumie to nie wiedziałam, czy jakakolwiek krzywda prócz straty rodziny byłaby dla mnie boleśniejsza. Uderzyła w mój czuły punkt, którego strzegłam mimo wszystko. Odebrała mi coś ważnego. W tamtym momencie wolałam, by zrobił to wtedy Izaak, a nie zawistna pielęgniarka w szpitalnej klinice. Czułam się obdarta ze skóry, z osobowości, poczucia wartości. Czułam się śmieciem. Czułam się brudna. Gdybym wtedy nie ujawniła się z wiarą, nie leżałabym obolała, zakrwawiona i kompletnie załamana, a Urszula nigdy nie pokazałaby mi swojej ciemniejszej strony. Z miłej i troskliwej dziewczyny stała się mściwym potworem.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz