XXXVI

1.6K 111 14
                                    

Siedziałam z Wiktorią w zaciemnionym pomieszczeniu, a ona myła mi obtarte od uderzenia w drzewo plecy. Poprosiła o miskę z ciepła wodą i najpierw umyła swoją twarz i ręce, a potem mnie. Siedziałam tam i płakałam z powodu Izaaka. Byłam na skraju wytrzymałości. Moje serce było w strzępach i podeptane.

- Eula, nie płacz - mruczała już setny raz, gładząc moje plecy kawałkiem materiału mokrego od ciepłej wody.

Udawałam, że jej nie słyszę i płakałam nadal. Pierwszy raz w życiu czułam taki potworny ból. Wiktoria miała rację, a ja jej wtedy nie słuchałam.
- Jak można tak kłamać?! - wyryczałam, ocierając twarz.
- Elka... nie okazuj swojej słabości - mówiła cicho, kolejny raz.

Pocieszała mnie, a mogła powiedzieć „miałam racje" i zdeptać mnie, poniżyć jeszcze bardziej. Mimo to nie robiła tego. Troszczyła się. Była prawdziwą przyjaciółką.
- Byłam w stanie za niego życie oddać! - krzyczałam z bólu emocjonalnego. Wiktoria stanęła przede mną.
- To dupek. Dasz sobie bez niego rady. Musimy się teraz trzymać razem. Chronić siebie i chłopaków, bo teraz mamy tylko siebie nawzajem.

Przytuliła mnie. Jej słowa były tak czułe, że niemal emanowały ciepłem. Pomyślałam chwilę nad tym. Miała rację. Teraz mamy tylko siebie i właśnie o siebie nawzajem musimy dbać. Nie mogę bezgranicznie pogrążyć się w smutku. To by było egoistyczne.
Wiktoria przykleiła mi trzy plastry na największe rany i ubrała mnie z powrotem.

W pokojach, gdzie można było się przespać, był straszny tłok. Ludzie spali na podłodze, jeśli nie było już miejsca na łóżku. Wiki swoim cudownym uśmiechem załatwiła nam miejsce. Już nie płacząca, ale nadal opuchnięta na twarzy weszłam do środka. Moim oczom ukazał się pokój cały wypełniony męską płcią. Akurat teraz, gdy uważałam niemal każdego z nich za skończonego frajera, musiało obok mnie kręcić się ich jak najwięcej.
- Oooo dziewczyny - ucieszyli się na nasz widok.

Usiadłam na łóżku obok jednego młodego mężczyzny.
- Ale masz zajebisty tatuaż. - Pogłaskał ręką moje plecy.

Wszyscy spojrzeli się momentalnie na mnie. Nie Chciałam by mnie dotykał, więc odsunęłam się kilka centymetrów.
- Dzięki - mruknęłam cicho.
- Ja mam tylko ten kod. - Pokazał swój nadgarstek.

Przypomniało mi się, jak bardzo się bałam go zrobić, jak wtedy Izaak mnie pocieszał i jak zrobił mi dwa inne. Łzy napłynęły mi do oczu, ale stłumiłam je szybko. Nie chciałam rozpłakać się w tak szerokim gronie.
- Idę spać - powiedziałam, kładąc się na dolnej części łóżka pod ścianą.

Wiktoria po chwili dołączyła do mnie. Całą noc przytulała mnie mocno. Nie mogłam długo spać, podczas gdy wszyscy chrapali w najlepsze. Skutkiem tego było to, że nie byłam do końca wyspana na rano. Obudził nas o wczesnej porze krzyk dowódców. Szybko wyskoczyłam z łóżka i ubrałam swój mundur do końca, związałam rozpuszczone włosy. Wyszłam na zewnątrz razem z Wiktorią.
- Eulalia - usłyszałam znajomy głos i niemal nie umarłam.

Odwróciłam się szybko. Izaak. Niemal serce nie wyskoczyło mi. Tym razem nie z przypływu radości, a ze złości. Mimo to w sercu chciałam by teraz powiedział, że się mylił co do swoich uczuć, że mnie kocha i chce być ze mną.

- Proszę. Coś, co może ci się przydać na drzwiach - powiedział, podając mi mały plecak.

Wzięłam go szybko, starając się nie patrzeć w jego oczy, bo gdybym to zrobiła, na pewno wybuchnęłabym płaczem.

Szybkim krokiem zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Dogoniłam szybko przyjaciółkę, która stała już na zewnątrz. Nie chciałam teraz zaprzątać sobie głowy Izaakiem, który był skończonym dupkiem i świnią.
- Ciekawe jak sobie chłopaki poradzili - rzuciła na szczęście Wiaka, bo już zaczęłam pogrążać się, w czarnych myślach o wiadomo kim.
- Właśnie. Gdzie dokładnie poszli? - zapytałam, idąc z nią w las.
- Na północy-wschód. Pytałam jednego z generałów. Wysłał ich tam wczoraj na nocną zmianę. - Pokazała ręką odpowiednią stronę.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz