XXXIII

1.7K 105 5
                                    

Cała zestresowana czekałam na swoją kolej w pokoju Izaaka. Siedział przy stole i w spokoju palił papierosa, podczas gdy ja chodziłam nerwowo od drzwi do drzwi.

- Nie denerwuj się - powiedział, wciągając dym papierosowy.
- No, próbuję.

Chyba już setny raz obeszłam pokój dookoła.
- Chodź - powiedział, gasząc papieros w popielniczce.

Podeszłam bliżej niego. Złapał mnie obydwoma rękami za biodra i usadził na swoich kolanach. Objęłam go rękami, przyciskając do siebie.
- Zaraz będziesz musiała iść - powiedział, a mnie ścisnęło coś w środku.
- Wiem - westchnęłam.

Po kilku minutach wyszłam z pokoju, by udać się do pomieszczenia, w którym miała odbyć się egzekucja. Izaak nie chciał iść ze mną. Powiedział, że chce mieć niespodziankę. Idąc tam, czułam się, jakbym szła na ścięcie głowy. Wstrzymałam oddech, podchodząc do drzwi. Już chciałam je otworzyć, gdy zrobiły to za mnie. Przede mną stanęła znajoma mi postać, jednak wyglądała inaczej. Wiktoria. Nie była do siebie podobna, a raczej jej włosy. Były tego samego koloru. Kończyły się poniżej ramion, a jej lewy bok był doszczętnie łysy. Dodawało jej to zadziorności, choć sama nie wiem, czy nie miała jej już ponadto. Jak i fałszywości, kłamstwa... koniec Eulalia! Nie myśl o tym! Gdybym nie była na nią wściekła i nie ogarniałaby mnie chęć zamordowania jej, przyznałabym, że wygląda nawet ładnie. Mimo męskiego fasonu fryzury. Patrzyła na mnie złowrogo. Ja tym bardziej nie obdarzyłam ją uśmiechem. Odeszła w głąb korytarza zostawiając uchylone drzwi. Powoli otwarłam je i weszłam do środka. Pomieszczenie było bardzo małe i ciemne. Oświetlały go tylko dwie wiszące lampy. Na ścianie po lewej wisiało okrągłe lustro, a przy nim stało drewniane krzesło.
- Dzień dobry - usłyszałam z ciemności męski głos.

Wystraszyłam się, ponieważ wcześniej nie zauważyłam nikogo. Mężczyzna był niski i łysy. Nie zbyt umięśniony z długą brodą, zaplecioną w warkoczyk. Z początku nie widziałam jego oczu. Dopiero chwilę później zorientowałam się, że są wytatuowane. Wyglądał odrobinę przerażająco, przez co jeszcze bardziej się spięłam.
- Dzień...dobry - powiedziałam cicho i niepewnie.
- Zamknij drzwi, proszę i usiądź.

Szybko zamknęłam za sobą drzwi, które, jak jedne z nielicznych, były tradycyjnie otwierane. Usiadłam na krześle i zerknęłam w lustro. Ostatni raz widzę swoje odbicie w takiej postaci.
- Jesteś ostatnia - powiedział, zarzucając moje włosy do przodu. - Są tu tylko dwie dziewczyny? - zapytał, zaczynając część grzebieniem do tyłu.

Widziałam w lustrze odbicie każdego jego ruchu. Dziwiło mnie to, że ani razu nie spojrzał w stronę mojej głowy. Jego oczy skierowane były cały czas do przodu.
- Tak - powiedziałam cicho.
- Tamta to Wiktoria, a ty? - Jego głos był w miarę przyjazny, ale ogół atmosfery i mój stres wprowadzały niszczący mnie niepokój.
- Eulalia.
- Ładnie. Moja babcia tak miała na imię - próbował nawiązać jakiś temat. - Ładne masz te włosy. Szkoda, że trzeba skrócić. - powiedział, odwracając się do tyłu.

Po chwili zobaczyłam jego odbicie z nożyczkami w rękach. Niemal stanęło mi serce.
- Będą tak dotąd. - Pokazał ręką długość odrobinę dłuższą niż poziom ramion.

Zamknęłam oczy. Poczułam na ramieniu dotyk jego zimnych nożyc i ten straszny dźwięk. Słyszałam niemal, jak każdy włos uderza o podłogę. Myślałam, że zwariuję.
- Gotowe - powiedział po jakimś czasie.

Powoli otworzyłam oczy. Nie było tak źle. To samo, tylko że krócej, ale i tak wolałam poprzednią wersję. Uśmiechnęłam się krzywo, próbując się pocieszyć. Już mi było wszystko jedno.
- Coś mi tak nie pasuje - mruczał pod nosem, obmacując moją głowę dookoła. - A może grzywkę na bok byś chciała? - zapytał, jakby był znawcą sztuki.
- Niech pan robi, co chce. Mnie wszystko jedno. - Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Nie pan, tylko Florian. - powiedział, zaczesując mi fikuśnie włosy.
- Florian? - Nie usłyszałam dokładnie.
- Tak. Ładny tatuaż. - Klepnął mnie w ramie.
- Dziękuję - powiedziałam, gdy zakrył mi oczy włosami, zaczesując je do przodu.
- Skąd pochodzisz? - zapytał, obcinając czarne kudły.
- Pg.R2 K4 dzielnica Dolnopomorska.
- A ja z Nadpomorskiej.

Dzielnica Nadpomorska jest sąsiadująca z moją.
- Niedaleko - przyznałam.
- Tak. Mamy bardzo smaczne ryby zapraszam. - zaśmiał się, a ja też. Widać było, że jest bardzo przyjacielski i gadatliwy.
- Ja na moim straganie mam na pewno lepsze - zaśmiałam się.
- Masz stragan z rybkami? - dopytywał.
- Tak. Tata łowi na kutrze, a ja sprzedawałam - opowiadałam i, oczywiście, zrobiło mi się smutno.
- Masz rodzeństwo? - pytał dalej.
- Tak. Brata bliźniaka, a ty? - zapytałam go, bo czułam, że chce sobie pogadać.
- Mam młodszą siostrę - przyznał.
- Ile ma lat? - pytałam dalej.
- 20.
- A ty?
- 32.
- Spora różnica trochę.
- Tak bywa - zaśmiał się. - Dlaczego twój brat nie poszedł do wojska, tylko ty
- Bo jest niepełnosprawny.
- Umysłowo czy fizycznie? - pytał dalej.
- Fizycznie.
- Moja siostra umysłowo. Ma umysł trzylatki. - Zrobiło mi się tak bardzo jej przykro.
- Przykro mi - powiedziałam.
- Wzajemnie - powiedział ponuro chyba po raz pierwszy. - Gotowe. - Odsunął się, a ja podniosłam głowę.

Naprawdę nie było źle. Wyglądałam nawet całkiem dobrze. Grzywka idealnie układała mi się na bok, przykrywając całe czoło. Z każdą sekundą podobało mi się coraz bardziej. Jak nigdy przeglądałam się i dotykałam włosy, sprawdzając, jak się układają.
- Dziękuję - powiedziałam, wstając.
- Podoba ci się? - zapytał niepewnie.
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się.
- Cieszę się. - Wypuścił powoli i głośno powietrze z ust. - Tylko, wiesz, jak pojedziecie...gdzieś tam... to musisz sobie tę grzywkę spiąć do tyłu, by nie przeszkadzała za bardzo. Nie mogłem się jej oprzeć. Tak bardzo Ci pasuje. - Patrzył w zupełnie inną stronę, mówiąc do mnie. Dotarło do mnie wtedy, że chyba jest niewidomy.
- Ok....to ja już muszę iść. - Pokazałam na drzwi.
- Jasne. Do zobaczenia. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. - głośno myślał.
- Nie sądzę, bym długo jeszcze pożyła - powiedziałam ponuro, a on chyba zrozumiał mój przekaz.
- Powodzenia - powiedział niemal szeptem.
- Dziękuję. Do zobaczenia.

Uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z pomieszczenia. Niemal oślepiło mnie światło na korytarzu. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi pokoju Izaaka. Już nie mogłam doczekać się tego, jak zareaguje na moją nowa cudowną fryzurę. Florian to geniusz. Zapukałam, ponieważ nie miałam karty. Drzwi otworzyły się po kilku sekundach. Izaak stał w nich z zasłoniętymi oczami. Weszłam do środka, mijając go. Nie patrząc na mnie, zamknął drzwi i dopiero wtedy zdjął rękę z twarzy. Popatrzył na mnie i zmrużył brwi, pokręcił głową. NIE PODOBA MU SIĘ! Ta myśl odbiła się w mojej głowie, a część mojego umysłu opanowała rozpacz. Podszedł bliżej, pocierając brodę ręką. Dotknął moje czarne krótsze włosy i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś taka piękna - powiedział półszeptem.

E38521Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz