6

2.2K 148 3
                                    

To musiał byc wrodzony pech, albo karma za cos co zrobiłam kiedys. Kilka stolików dalej siedzieli oni czyli szkolni bad boye. Postanowiłam to zignorować i jak najbardziej zakryć twarz i minąć ich obojętnie, jadnak na próżno, bo Calum i tak mnie rozpoznał. Kiedy przechodziłam, złapał mnie za nadgarstek i usadowił na swoich kolanach. Byłam troche przerażona ale próbowałam zachować spokój patrząc gdziekolwiek, tylko nie na nich.
-No prosze, to musi byc przeznaczenie, piękna. - powiedział kładąc dłoń na moim udzie.
-Puść mnie prosze. - powiedziałam spokojnie nie pewna jego reakcji, próbowałam sie w tym samym czasie wyswobodzić z uścisku.
-Dwa razy moja droga, dwa razy mu juz ucieklas. Nie ładnie to tak.
-To było jedyne rozwiazanie jesli ktos na Ciebie napada. - spoważniał. Za pewnie nie chciał zeby reszta dowiedziała sie o tym zdarzeniu. Uśmiech jednak szybko wrócił na jego twarz.
- O ile pamietam, to Ty pierwsza do mnie dobiłaś - oznajmił, jakby chcąc przykryć fakt, ze w pewnien sposób napadł na mnie. - To jak chłopaki, zabieramy ja ze soba? - na jego słowa zamarłam. Co teraz? Przecież nie moge zacząć sie drzeć. A nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chciałam zawołać Michaela..
-Zostaw ją. - usłyszałam cudowny, męski, zachrypnięty, gniewny głos. Dochodził on z siedzenia na przeciwko. To Luke. To na prawdę on. To na prawdę on stanął w mojej obronie. W dodatku widać ze jest w pewien sposób wkurzony. Spojrzałam mu w oczy, po raz trzeci, lecz tym razem dzieliło nas tylko kilkadziesiąt centymetrów. Były takie cudowne. Głębokie i błękitne, tyle ze nie mogłam z nich nic odczytać. A mówią ze oczy sa zwierciadłem duszy, jego zwierciadło było chyba dla innych szczelnie zamknięte. On tez mi sie przyglądał i za pewne trwalibyśmy tak, gdyby nie to, ze na ziemie wrócił nas głos Caluma. I nagle znow skupiłam sie na jego ucisku i świadomości, ze ma mnie na kolonach.
-Ale Hemmo, przecież obiecałeś mi ze..
-Powiedziałem ze masz ja zostawić, nie jasno sie wyraziłem? - kiedy mówił ściskał szklankę tak mocno ze az jego kostki zrobiły sie białe. Poczułam ze brunet zabiera swoje ręce a ja bezpiecznie wstałam i jak najszybciej chciałam sie udać tam gdzie od początku plonowalam. Odrowcilam sie tylko by przez ostatnich kilka sekund znow popatrzeć blndynowi w oczy. Nasz wzrok znow sie spotkał. Próbowałam w jakis sposób oczami, wyrazić to, jak bardzo mu dziękuje. Nie wiem czy zrozumiał, ale miałam dziwna pewność ze tak.
*
Gdy wróciłam, ich, juz tam na szczęście nie było.
--
6 rozdział i w koncu jako takie pierwsze zetknięcie sie głównych bohaterów.
wybaczcie ze robie z Caluma takiego chuja, ale spokojnie, to dopiero 6 rozdział heh

badboy with a black guitar || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz