63

1.4K 108 5
                                    

-Cześć koleżanki. - powiedział zadowolony, przysiadając sie. Podparł ręce na oparciu krzesła i rozłożył nogi po obu jego stronach. Troye odkrzyknął, po czym wstał z pretekstem "pojde po jeszcze jedna kawę". - Oh - spojrzał na jego plecy, kiedy szedł w stronę kasy. - On chyba nie jest na mnie dalej zły, za tamta sytuacje?
-Wszyscy jesteśmy na Ciebie źli, za tamta sytuacje. - odpowiedziała gniewnie Carrie.
-A to czemu?
Car prychnęła. - Czemu? Trzymajcie mnie, bo zaraz złamie mu nos.
-Eh, nawet nie bede sie starał, jędza jędza pozostanie. - powiedizal patrząc jej prosto w oczy z cwanym uśmieszkiem. Carrie gwałtownie wstała i byłam pewna ze Hoodowi zaraz sie dostanie, ale ona po prostu poszła do łazienki. Calum odwrócił sie w moja stronę i popatrzył mi w w oczy.
-A Ty Suzy, jak minęła Twoja randka z Luke'iem?
-To nie było randka. - odpowiedziałam spokojnie. Nie ma mowy, żebym dała wyprowadzić sie z równowagi, przez kogoś takiego. Zaśmiał sie.
-Jesteście slodcy, on mowi dokładnie to samo.
-Skoro oboje tak mówimy, to chyba oznacza ze to prawda. Twoj mały mózg tego nie pojmuje? - nawet nie wiedziałam ze potrafię powiedzieć cos z takim jadem w głosie.
Najwidoczniej podziałało bo Calum sie odsunął i wstał kierując sie w przeciwna stronę, z rekami w kieszeni. W pewnym momencie odwrócił sie i powiedział cos, czego nigdy bym sie nie spodziewała usłyszeć.
-Ashley, siostrzyczko, mama przekazała mi, ze jak spotkam Cie w centrum, mam Ci przekazać, ze, tu cytuje, "masz w koncu odebrać ten choelrny telefon". - powiedział po czym sie ulotnił.
Siostrzyczko?

badboy with a black guitar || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz