2

3.1K 170 10
                                    

-Bardzo przepraszam. - usłyszałam głęboki, męski głos.
Podniosłam głowę, a moim oczom ukazały się czekoladowe oczy chłopaka, z za pewne azjatyckimi korzeniami. Podniósł mój telefon, po czym mi go oddał.
-N-Nic się nie stało..- ledwo wyjąkałam. Chwyciłam telefon, mamrocząc ciche "dziękuje", spuściłam wzrok i wyminęłam lekko skołowanego bruneta.
Brawo Suzan, Twoje umiejętności w nawiązywaniu kontaktu z innymi ludźmi są świetne, może napisz książkę "Jak skutecznie NIE zdobywać znajomych".
Moj telefon na szczęście działał, kiedy go włączyłam. Bogu dzieki, nie jest to iPhone, bo pewnie było by już po nim.
Następne dwie lekcje minęły spokojnie. Na stołówce usiadłam przy stoliku Carrie i jej przyjaciół. Był tam Michael, który był jedna z najśmielszych osob jakie kiedykolwiek spotkałam, Niall, który był jego kompletnym przeciwieństwem, był zabawny i miły, Troye, nieśmiały, ale również zabawny, Melanie, bardzo przebojowa i Ashley, ktora była troche zdystansowana i swoją drogą wciąż kłóciła się z Michaelem.
-Skąd przyjechałaś Suzan? - zapytała mnie Melanie, kiedy wszyscy jedliśmy frytki.
-Z Salem, w Massachusetts.
-Jesteś czarownicą? - zapytał nagle Niall, na co Troye tylko przybił sobie otwartą dłonią w czoło a ja się zaśmiałam. Takie pytania mnie nie zaskakiwały, bo były one normą za każdym razem gdy mówiłam skąd jestem.
-Jeszcze nie obudziłam swoich mocy jesli o to pytasz. - odpowiedziałam.
-A masz w domu kocioł? - pytanie znów padło ze strony Nialla.
-Durniu, ona nie jest czarownicą. - powiedział w jego stronę Michael.
-Dobra, dobra, po prostu zawsze chciałem taki zobaczyć. - powiedział z naburmuszoną mina zjadając frytkę.
-Uspokój się - upomniała go Ashley - wybacz, on po prostu urodził sie z rzadka przypadłością bycia mega głupim, ignoruj. - Znow się zaśmiałam.
-Chcesz isc z nami na koncert w przyszłą sobotę? - zapytała Melanie. - Gra Were's Fluffy, a przed nimi mają wystąpić chłopaki z naszej szkoły, bedzie ciekawie.
-Jasne. Słyszałam kiedys o nich.. To ten zespół, co nigdy nie wiadomo gdzie bedą grać? - zapytałam dla pewności.
-Dokładnie. - odpowiedziała tym razem Carrie. - Podobno mają być w South Pub. - zwróciła się tym razem do wszystkich.
-A Ty niby skąd to wiesz? - zapytał ją z kpiną w głosie Michael.
-Plotki.
-Błagam Cię, czy Were's Fluffy, kiedykolwiek pozwoliło zeby ludzi naprowadzały plotki? Na pewno przygotują coś wielkiego. Pewnie bedzie tez komunikat w radiu i duzo, duzo wskazówek. Trzeba miec oczy szeroko otwarte, bo one mogą byc wszędzie. - widać, ze sporo czasu spędzał słuchając muzyki, nie tylko tego ale i innych zespołów.
-W każdym razie wejścia do każdego z klubów mamy załatwione wejście, wiec moze pójdzie jeszcze łatwiej nic gdy szukaliśmy ich trzy lata temu. - wypowiedział się Niall.
-Jak to załatwione? - zapytałam.
-Tata Ashley to nie źle ustawiony producent. Z nia wejdziemy wszędzie.
-Nie źle. - skomentowałam, a następnie wzięłam się za pożeranie mojego hamburgera.
-Patrzcie, przyszły księżniczki. - odezwał się Michael, kiedy drzwi do stołówki otworzyły się, a do pomieszczenia weszło pięciu przystojnych i pewnych siebie chłopaków, a wsród nich dostrzegłam bruneta, na którego wpadłam jeszcze pare godzin temu. Nasze spojrzenia się spotkały a on uśmiechnął się łobuzersko, na co zerwałam kontakt wzrokowy. - Jestem większym badboyem niz oni kiedykolwiek bedą..- czyli brunet jest w elicie. No swietnie.

---

jest drugi, zabawa dopiero się rozkręca xx

badboy with a black guitar || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz