26

1.3K 265 32
                                    

  Następnego dnia przyjechała po mnie Amber. Pudełka, które leżały na stoliku obok mojego łóżka szpitalnego, okazały się być pełne słodyczy. Nie jadam zbyt dużo, więc oddałem pudełka pielęgniarce i poprosiłem o rozdanie słodkości dzieciom, które leżą w szpitalu.
Wziąłem wszystkie swoje rzeczy, odebrałem listę leków, które musiałem przyjmować przez najbliższy tydzień i zszedłem przed szpital. Wciąż słabo się czułem, więc starałem się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.


- Dasz sobie już radę? - Amber zatrzymała się pod hotelem i sięgnęła po reklamówkę z moimi lekami.
- Pewnie, dziękuję za wszystko - Odebrałem od niej swoje rzeczy i wyszedłem z samochodu.
- Przywiozę ci coś na obiad jak skończę pracę. Staraj się nie wychodzić zbyt często z łóżka, a jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń - Uśmiechnęła się, pomachała mi i odjechała, gdy wreszcie zamknąłem drzwi jej auta.

Wolnym krokiem przeszedłem przez drzwi i skierowałem się do windy, uprzednio załatwiając sobie kartę do apartamentu. Tamta prawdopodobnie została w środku, gdy zemdlałem. Kilka minut później wszedłem na korytarz, na odpowiednim piętrze. Poprawiłem torbę i zatrzymałem się przed drzwiami. Kaszlnąłem kilka razy i usłyszałem trzaśnięcie. Odwróciłem głowę w stronę hałasu, a moim oczom ukazała się wysoka sylwetka Taehyunga. Szedł w moją stronę, ze wzrokiem wbitym w ziemię.

- Cześć - Powiedziałem, gdy był metr ode mnie.

  Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że przeszedł obok mnie bez słowa. Odwróciłem się w drugą stronę i obserwowałem, jak znika w windzie.
Mrugnąłem kilka razy zdezorientowany i popchnąłem drzwi swojego apartamentu.

- Chyba ma zły humor - Wzruszyłem ramionami i wszedłem do środka.

Usłyszałem dźwięk gniecionego papieru, więc spojrzałem w dół. Stałem na kawałku papieru, teraz już trochę pogniecionego.
Podniosłem kartkę i czytając zapisaną treść, zdjąłem stopami buty.

"Nie było cię dziś w szkole, więc przyszedłem tutaj, bo martwię się, że to przeze mnie jesteś nieobecna. Mam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku. Nie odbierałaś ode mnie telefonów, więc pomyślałem, że lepiej będzie zostawić ci wiadomość zapisaną na kartce. Proszę odezwij się jak tylko wrócisz do domu.
                                                                                                                                                                Jimin "

  Odblokowałem swój telefon i sprawdziłem historię połączeń. Jimin dzwonił do mnie jakieś 17 razy. Skrzywiłem się na brak połączeń od Taehyunga.

- To musiałeś być ty - Szepnąłem i zamknąłem oczy.

To musiał być on. Taehyung zawiózł mnie do szpitala. Skąd jednak znał hasło do mojego telefonu? Dlaczego się do mnie nie odezwał, gdy spotkałem go na korytarzu?

Zakręciło mi się w głowie, więc wyjąłem z lodówki wodę i wziąłem leki zgodnie z instrukcją od lekarza. Wziąłem prysznic, ubrałem się i położyłem w łóżku. Napisałem wiadomość do Jimina, że wszystko ze mną w porządku i że muszę opiekować się chorym bratem do końca tygodnia.
Odłożyłem telefon na bok i przykrywając się po sam nos kołdrą, zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się na myśl, że leżę na materacu sto razy wygodniejszym od tego w szpitalu.

  Do końca tygodnia leżałem w łóżku. Przez ten czas głównie spałem. Raz spotkałem się z Jiminem na kawie. Codziennie też do mnie dzwonił, oferując pomoc, którą za każdym razem odrzucałem. Musiałem wtedy udawać, że wcale nie miałem gorączki i nie umierałem, bo w końcu to Yoongi był chory, a nie Yoonji.
Ani razu nie spotkałem Taehyunga co mnie trochę zmartwiło. W sobotę wysłałem do niego wiadomość w imieniu Yoonji, ale nie odpisał.

Gdy w poniedziałek poszedłem do szkoły trafiłem do klasy, która pogłębiła moją nienawiść do tego dnia. Na dworze była obrzydliwa pogoda, wciąż czułem się słabo, a lekcje musiałem spędzić w jednym pomieszczeniu z moją ex dziewczyną i Jungkookiem.
Wszystko mi się dłużyło. Na przerwach starałem się unikać każdego kogo znam. Nie udawało mi się jedynie z Jungkookiem, który znów z dupy chciał ściągać swoją koszulkę.
Na jednej z przerw jednak udało mi się zrobić krok do przodu w sprawie dilera, co poprawiło trochę mój humor.
Stałem przy rozwieszonym planie szkoły, gdy usłyszałem rozmowę dwóch chłopaków.

- Słyszałeś o Bookjunie? - Powiedział jeden
- Co z nim?
- Podobno chce kupić jakieś narkotyki od szkolnego dilera.
- Przecież tylko niewiele osób wie kim on jest. Nie uda mu się.
- Dowiedziałem się właśnie, że będzie na najbliższej imprezie i wtedy chce do niego zagadać.

  Stałem z uśmiechem na ustach i patrzyłem w jeden punkt na tablicy. Gdy skończyli rozmawiać, zapisałem sobie w głowie informacje na temat imprezy, która odbędzie się w piątek.

- Przepraszam, może w czymś pomóc? - Usłyszałem i drgnąłem przestraszony.

Odwróciłem się gwałtownie do postaci obok mnie i jęknąłem, gdy zobaczyłem uśmiechającą się Jeong Yeon.

- Widziałam, że spędzasz przerwy sama, więc pomyślałam, że podejdę i zapytam czy wszystko w porządku.
- Tak, wszystko jest okej - Zmieniłem ton głosu.
- Jestem Jeong Yeon - Wyciągnęła w moją stronę rękę.
- Yoonji - Zrobiłem to samo i zmierzyłem ją wzrokiem.

Nie zmieniła się za bardzo. Wciąż była wysoka, szczupła i ładna. Coś jednak mnie od niej odpychało.

- Szukasz czegoś? Patrzysz na mapę szkoły już dobre kilka minut - Zaśmiała się.

- Stołówki, jeszcze ani raz tam nie byłam - Powiedziałem i oblizałem usta, czując uderzające mnie ciepło
- Chodź zaprowadzę cię - Pociągnęła mnie za rękaw koszuli.

  Wziąłem głęboki wdech i poszedłem za nią.

- Widziałam cię kilka razy w towarzystwie Jimina, jesteście może razem czy coś? - Zapytała, a ja kaszlnąłem nieopanowanie.

Nie sądziłem, że dziewczyny są aż tak ciekawskie.

- Nie, nie jesteśmy razem, kolegujemy się - Odpowiedziałem szybko.
- To dobrze, wiesz, ostatnio mi się spodobał - Westchnęła, a ja popatrzyłem na nią z obrzydzeniem.

  Zachowuje się zupełnie inaczej. Kiedyś była niewinną dziewczynką, która bała się odezwać, a teraz gada jak typowa blondynka z amerykańskich filmów.

- Zapoznasz mnie z nim? - Usłyszałem i zakrztusiłem się powietrzem.
- Co? - Zaśmiałem się zdezorientowany.
- Co w tym jest takiego śmiesznego? - Zrobiła krok w moją stronę.
- Za kogo ty mnie masz? - Zmarszczyłem czoło.
- Jeszcze nie wiem - Uśmiechnęła się z niemiłym wyrazem twarzy.
- To się dowiedz i daj mi znać - Mrugnąłem do niej i chciałem odejść, ale poczułem uścisk na ramieniu, a potem nieprzyjemny ból.

Zostałem popchnięty, przez co wylądowałem na podłodze.
Odwróciłem się zdezorientowany w stronę dziewczyny, która z szyderczym uśmiechem przygotowywała się do kopnięcia mnie.
Zauważyłem idącego w naszą stronę Taehyunga, który ze zdenerwowaniem na twarzy przyśpieszył kroku. Zanim jednak cokolwiek zrobił, na korytarzu rozbrzmiał głośny krzyk.

***
Gwiazdka i komentarz prosze, motywujcie autora 🙏

Powinnam spoilerowac? Nastepny rozdzial jest juz napisany (Pisalam go o 3 w nocy, wiecie co to oznacza?)

W kazdym razie mam nadzieje, ze rozdzial sie podobal. Wszystko sie troche komplikuje, wiec jesli znajdziecie cos beznadziejnego w kolejnych rozdzialach to dajcie mi znac.

Ps dziekuje wszystkim, ktorzy dolaczyli do live na ig. Bylo mi bardzo milo. Mam nadzieje, ze kiedys jeszcze raz sie tam spotkamy i bedzie was wiecej. 👿

I'm not your Yoonji || Taegi & YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz