32

1.1K 280 52
                                    

- O co mu chodzi Yoonji? - Jimin spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem.
- Taehyung... - Powtórzyłem ostrzegawczo.
- Powiedz mu albo wróć ze mną do hotelu - Powiedział zdenerwowany.

Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić, ale nic mi to nie dało.
Pomyślałem wtedy, że nie mam wyboru. Nigdy bym nie pomyślał, że znajdę się w takiej sytuacji, ale nie znalazłem innego wyjścia.

  Korytarz był pusty. Jimin i Taehyung wpatrywali się we mnie niecierpliwie, a ja z zaciśniętymi pięściami, stałem przed nimi i kląłem pod nosem.

- Jimin posłuchaj mnie - Zacząłem wreszcie - Nie bierz tego do siebie, ale muszę już iść - Popatrzyłem na Jimina, którego twarz zrobiła się blada.

Zapadła cisza. Obydwoje stali nieruchomo, a ja nie wiedziałem co robić.

- Okej - Jęknął - Okej, idź.
- Przepraszam cię Jimin.
- Nie, w porządku, powiesz mi o co chodzi jak będziesz gotowa - Wymusił uśmiech i odszedł bez pożegnania.

  Poczułem ból w klatce piersiowej. Nie wiedziałem jak zareagować na jego przybity wyraz twarzy.
Zamknąłem oczy na kilka sekund i westchnąłem wykończony.

- Yoongi ja... - Taehyung zaczął niepewnie.

Wzdrygnąłem się słysząc swoje prawdziwe imię. On już wie o wszystkim, a to przeraża mnie najbardziej.

- Ja cię przepraszam za ten szantaż, ale ja naprawdę chcę to wszystko z tobą wyjaśnić. Dobrze wiesz, że nie powiedziałbym mu niczego, czego byś nie chciał...

- Nie mów nic do mnie - Przerwałem mu.
- Przepraszam cię, naprawdę bardzo żałuję, że to tak wyszło, ale nie chcę być dalej okłamywany - Powiedział, a ja zacisnąłem pięści, powstrzymując się przed uderzeniem go.
- Przyjechałeś samochodem? - Zapytałem.
- Tak
- To się zamknij i czekaj tutaj - Wszedłem do salonu i pośpiesznym krokiem podszedłem do Hoseoka.

  Powiedziałem mu, że muszę już iść. Przeprosiłem go i pożegnałem się, a potem wróciłem do Taehyunga.

- Idziemy - Rzuciłem.

Przy jego samochodzie wyciągnąłem do niego rękę.
Dopiero po chwili zorientował się, że oczekuję od niego kluczyka, więc z kieszeni wyjął go i położył na mojej dłoni.

Chciałem jak najszybciej dostać się do hotelu, więc bez słowa włączyłem silnik i wyjechałem na ulicę. 15 minut później byliśmy w hotelu. Taehyung szedł za mną, a ja nie mogłem przestać myśleć o zawiedzionej twarzy Jimina. Nie martwiłem się już nawet, że komuś o tym powie, bałem się, że to on sobie nie poradzi z tym wszystkim.
Zatrzymałem się pod swoim apartamentem i odwróciłem do chłopaka. Miał spuszczoną głowę i czerwone policzki.
Z torebki wyciągnąłem kartę i otworzyłem drzwi, wskazując ręką, żeby wszedł do środka.
Zdziwiony przekroczył próg mieszkanka. Podskoczył wystraszony, gdy trzasnąłem drzwiami i zniknąłem w swoim pokoju. Zdjąłem perukę, rozebrałem się i założyłem koszulkę i dresy.
Wróciłem do niego, wciąż czując ogromną wściekłość.

- Yoongi... - Spojrzał na mnie, a ja bez słowa go ominąłem i wstawiłem wodę na herbatę.

Taehyung stał ciągle w tym samym miejscu, obserwując mnie. Stresował się jeszcze bardziej, widząc moją spokojną minę. Ja natomiast gotowałem się od środka. Rozważałem kilka razy wyciągnięcie pistoletu z torebki, ale zdałem sobie sprawę, że to nie pierwsza i nie ostatnia okazja na zabicie kogoś.

- Czy mógłbyś wreszcie jakoś zareagować? - Powiedział głośno, a ja na niego spojrzałem.

Stanąłem przed nim i patrzyłem na jego opuchnięte oczy. W pewnym momencie na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek, a Taehyung rozszerzył maksymalnie oczy.

- Zasługuję - Wziął głęboki wdech, po czym zamknął oczy.

  Jedyne co potem zobaczyłem to jak upada na dywan po spotkaniu z moim lewym sierpowym.

***

Gwiazdka i komentarz dla zmotywowania autora 🙏

I'm not your Yoonji || Taegi & YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz