Nadszedł dzień na który najmocniej czekał Edward. Ja nie specjalnie. Włożyłam jednak sukienkę wybraną przez Esme i zeszłam po schodach na dół. Edward czekał już na mnie cierpliwie. Byłam trochę czasu na odwyku, jak nazywał przejście na krew zwierząt Carlisle, dlatego moje oczy były mniej czerwone niż zwykle, a skóra w tej delikatnej, kremowej sukience zdawała się jeszcze bardziej blada. Usta zwykle miałam sine, więc musiałam użyć magii szminki, by nabrały pięknie różowej barwy. Uśmiechnęłam się do brata- Podoba Ci się-zapytałam i okręciłam się, leciutko wprawiając w ruch dół sukni. - Wyglądasz cudownie- odparł po szybkim zmierzeniu mnie od góry do dołu - Oczywiście, że tak, w końcu ja kupowałam sukienkę- odparła Esme podchodząc do nas.
Edward wyciągnął do mnie dłoń i użyczając mi swojego ramienia poprowadził mnie w stronę samochodu. Carlisle prowadził również pięknie ubraną Esme i szeptał jej czułe słówka. Miło było patrzeć na to jak prawdziwie się kochają. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Samolot wylądował w Hiszpanii o godzinie dwudziestej drugiej, a ceremonia miała się zacząć o północy. Edward wynajął samochód i bardzo wygodnie dotarliśmy w to wyjątkowe i piękne nocą miejsce. Wszędzie wisiały malutkie lampiony w kolorze fioletowym, na środku dużej polany położono ciemno fioletowy dywan usypany gdzieniegdzie płatkami białych róż. Prowadził on wprost do niesamowitego ołtarza w kolorze fioletowo białym, lśniącym w blasku księżyca. Pełny księżyc był idealnie w tym miejscu gdzie przysięgę mieli składać sobie narzeczeni. To sprawiało, że sceneria była niezwykle romantyczna.
Wokół zbierały się tłumy obcych wampirów. Myślałam o tym jak wygląda panna młoda i zastanawiałam jak liczna jest jej rodzina, bo Edward niczego mi o niej nie mówił, a sądząc po tak dużej ilości przybyłych stwierdziłam, że raczej ma dużo znajomych i bliskich. Rozglądałam się wokół siebie czując się jakoś... źle. Gardło zaczęło mnie palić jak diabli, a przecież niedawno się pożywiałam. Nadeszła panna młoda. Kroczyła fioletowym dywanem w stronę ołtarza przy którym wręcz znikąd pojawił się ciemno skóry mężczyzna o krwistoczerwonych oczach.Pan młody. Carmen była przepiękna. Coś mi się zdawało, że Edward nie od zawsze był tylko jej przyjacielem.
Stała w sukni lśniącej u dołu srebrzystymi diamentami, które mieniły się magicznie w blasku księżyca. Piękne, długie włosy miała upięte w zgrabny kok z którego wypuszczono kilka kosmyków. Była jak największe marzenie każdego z mężczyzn na ziemi.
Pastor był jednym z nas. Poznałam to po jego szkarłatnych oczach. Kiedy zakochani przysięgali sobie miłość i wierność i wiele innych rzeczy pomyślałam o sobie i o tym, że przez swoją naturę zostałam skazana na samotność. Nie sądziłam, że spotkam innego wampira który mnie pokocha, a ja pokocham jego. Pomyślałam też o Royce i o tym co mi zrobił. Pokrzyżował i zniweczył wszystkie moje marzenia. A miałam ich tak niewiele. Rodzina, dom, dzieci. Nic więcej nie chciałam. Teraz i tego nie mogę mieć.Rozpoczęło się wesele. Wszystkie wampiry nalewały sobie do kielichów ludzką krew, którą ustawiono na stołach niczym poncz. Byłam coraz bardziej spięta. Nie piłam ludzkiej krwi dopiero od tygodnia. Ciężko mi było wytrzymać, gdy wszędzie tu pachniało świeżą krwią. Ból rozchodził się po całym moim ciele doprowadzając mnie do szaleństwa. Edward ścisnął moją dłoń najwidoczniej słysząc moje myśli i widząc w jakim stanie jestem. Carmen podeszła do nas i uśmiechając się promiennie ucałowała Edwarda w policzek- Tak się cieszę, że dotarłeś - powiedziała i spojrzała na mnie, a ja skupiona na tym, by opanować się i nie rzucić na wazy z krwią nie mogłam mieć interesującej miny- Poznaj, to moja siostra Rosalie- przedstawił nas sobie , a ja zmusiłam się resztą sił do uśmiechu, który miałam nadzieję, nie wydał jej się nieatrakcyjny.
Carmen uścisnęła moją dłoń i znów spojrzała na Edwarda - Wszystko z nią w porządku? - zapytała jakby mnie tam nie było, a Ed pokręcił przecząco głową- To przez krew, Rose przestała pić ludzką i przeszła na krew zwierząt- wyjaśnił spokojnie, a Carmen przyłożyła dłoń do ust z przejęciem. - Najmocniej przepraszam Edwardzie, zapomniałam o tym, że wy nie żywicie się tym samym co inni, zaraz coś wymyślę- powiedziała i pobiegła gdzieś szybko. Ten zapach sprawiał już, że wysuwałam kły. W kilka sekund ustawiono coś w rodzaju regałów kuchennych i całe misy z krwią schowano właśnie do nich. Lekko się rozluźniłam i atmosfera stała się dla mnie dużo przyjemniejsza. Zaczęły się tańce i śpiewy, a Carmen ze swoim mężem królowali na parkiecie. Edward poprosił mnie do tańca i już chwilę później władaliśmy sceną nie gorzej niż młoda para. Nie wiem kto uczył Edwarda tańczyć, ale wykonał świetną robotę. Śmiałam się, kiedy brał mnie na ręce i kręcił się tak przez chwilę. Dobrze było panować nad sobą. Czasami zapominałam o krzywdzie jaka mnie spotkała. Wszystko dzięki nim, dzięki Carlislowi, Esme i Edwardowi. Edward był dla mnie naprawdę jak brat. Czasami jednak bił z jego oczu straszny smutek, a ja nie umiałam odkryć dlaczego. Z całego mojego niebijącego serca i potępionej duszy życzyłam mu szczęścia i znalezienia tej wielkiej miłości. Jednak dobrze wiedziałam, że tak jak on będę już sama na wieki. Nie mogłam się jednak zbyt rozczulać, bo nadchodził wreszcie moment mojej słodkiej zemsty.

CZYTASZ
Zimne serce
ФанфикNazywam się Rosalie Lilian Hale. Pewnie większość z Was- ludzi, ocenia mnie jako zimną i bezuczuciową kobietę. Macie rację, taka jestem, ale nie bez powodu. Pozwólcie, że opowiem Wam swoją historię.