Z trudem przełknęłam to, że Ed uratował tą niezdarę od kół jakiegoś auta, ale nie sądziłam, że myśli o niej na poważnie. W sumie sądziłam, że jak zwykle trochę flirtuje i tyle. Spokojnie wybraliśmy się naszą paczką na małe polowanie i nie zaprzątałam już sobie tym głowy. Po ,, kolacji" miałam lepszy humor i jakoś nie chciało mi się go psuć na rozważanie zwiazku Eda z ludzką dziewczyną.
Wraz z Emmettem szybko znalazłam sobie zajęcie. Na całą noc. Najpierw spacerowaliśmy blisko lasu, a potem...no wiadomo. Niepokoiły mnie te nocne wyjścia Edwarda. Zwłaszcza, że tej nocy wrócił strasznie zasmucony. Rano zaś jak zwykle wybraliśmy się do szkoły i miałam nadzieję, że Bella Swan to dla Edwarda przeszłość i nie będzie już więcej się do niej zbliżał. Spoglądając na mnie kilkakrotnie wywracał oczami, a ja nie chciałam, żeby skończył z Bellą, bo taki miałam kaprys. Po prostu się o niego martwiłam. Gdyby z jego winy choćby przypadkiem stała jej się krzywda Ed nie umiałby już sobie poradzić z poczuciem winy. Za dobrze go znałam,by tego nie widzieć.
Dlatego też tak bardzo się zirytowałam, gdy znów poszedł w jej stronę zaraz po dotarciu do szkoły. Akurat parkowała tym swoim złomem między samochodami. Nie wiem co jej się podobało w tym wozie. Starość? Czy korozja? Ed jak zwykle rzgrywając dżentelmena podniósł jej klucze, które upuściła. Co za kaleka. Nie wiedziałam czy Ed naprawdę widzi w niej coś więcej czy może to instynkt opiekuńczy włączył mu się na tryb super czuły.
Jak jednak zauważyłam ta cała Swan nie powitała go z radością. Widać było i jego rozdrażnienie. Dobrze mu tak. Wciąż zgrywa bohatera i aniołka zapominając, że nie jest sam jeden. Nie myśląc o tym jak bardzo ryzykuje także naszym bezpieczeństwem. Odwróciłam się i obejmując lekko Emmetta ruszyłam do wnętrza szkoły.
Moja mina jednak wyrażała zbyt wiele sprzecznych emocji, bo od razu zostałam zmierzona pytającym wzrokiem przez mojego ukochanego.
-Co to za kwaśna mina? Coś Cię martwi?-zapytał od razu mnie rozszyfrowując. Skinęłam głową.- Niech zgadnę, chodzi o Eda?-ponowne skinięcie.
-Nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Z jednej strony chcę, by był szczęśliwy, ale z drugiej...
-Boisz się, że ryzyko jakie podjął nie jest tego warte- stwierdził zaskakując mnie swoją mądrą wypowiedzią.
-Dokładnie. Wiesz, jeśli ona, jeśli jej się coś stanie albo co gorsza dowie się o tym, że jesteśmy czym jesteśmy, boję się, że będzie jak z Roxane- podsumowałam.
-Bella nie wygląda na wariatkę, poza tym to było coś innego, nieudany romans i zemsta co zupełnie inaczej możnaby odebrać-stwierdził.
-Skąd wiesz, że to był nieudany romans?-zapytałam z zaciekawieniem.
-Rose pomyśl, laska podpaliła nam dom, bo Edward nie chciał z nią być.- odparł Em święcie przekonany o tym, że ma rację.- Zemsta i tyle, ale wciąż nie zmienia to faktu, że była walnięta- odparł.
Zaśmiałam się. Ta jego szczerość i tok rozumowania czasem mnie bawiły.
-Czyli mam się nie martwić?-zapytałam, a on skinął głową
-No raczej-odparł i pocałował mnie.- Jak Edziu chce stracić dziewictwo to jego sprawa i nie ma co robić szumu- stwierdził, a ja znów się zaśmiałam
- Nie mów o tym dziewictwie przy nim, bo znowu się wścieknie jak kiedyś- ostrzegłam. Emmett zrobił przerażoną minę i zasłonił sobie ręką oczy.
-O nie, boję się, boję się...- powiedział powoli z dramatycznym tonem głosu.
-Ty mój słodki wariacie- odparłam stając na palcach i całując go w policzek.
CZYTASZ
Zimne serce
FanficNazywam się Rosalie Lilian Hale. Pewnie większość z Was- ludzi, ocenia mnie jako zimną i bezuczuciową kobietę. Macie rację, taka jestem, ale nie bez powodu. Pozwólcie, że opowiem Wam swoją historię.