Zabawa w mordercę była bardzo intrygująca. Wybrałam jedną porę- noc. Michael już wiedział o śmierci Evana. Ojciec Millera oskarżył o morderstwo prostytutki. Jednak nie miał dowodu na to i sprawca został nieustalony. Oj zdziwiliby się wiedząc, że to ja. Ważne jest to, by moi wybrańcy wiedzieli kto na nich poluje. Dla Michaela, mojego adoratora z pod ciemnej gwiazdy przygotowałam coś specjalnego.
Kupiłam w innym mieście nowe suknie korzystając z okazji, że padało i nie musiałam ukrywać się jak jakiś zbir. Moje oczy były czarne i lśniące. Z głodu. Nie piłam krwi już bardzo długo, zbyt długo. Jednak to w tamtej chwili miało swoje plusy. Dla Michaela ubrałam czarną suknię ze złotymi zdobieniami.
Nie ukrywam, że nie miało dla mnie znaczenia jak się ubiorę, bo i tak pewnie umarzę sukienkę krwią. Poprzednia spłonęła, bo Carlisle od razu wyczułby krew. W końcu ja sama ją czułam jak mocne perfumy. Michael siedział przed domem. Deszcz lekko kropił, a on słuchał muzyki z adaptera. Co za zbieg okoliczności. On sam jak widać, bo rodzice poszli na wieczorną mszę, a ja taka samotna w tych ciemnościach.
Nie kazał mi długo czekać. Powolnym krokiem podeszłam do Michaela.- Rosalie? To ty żyjesz? - zapytał podrywając się z krzesła. - Nie do końca- powiedziałam i w sekundę znalazłam się za nim. Kiedy dotknęłam jego ramienia drgnął wystraszony i odwracając się do mnie potknął lądując w błocie. Zachichotałam. - Taki potężny mężczyzna, a wystraszył się drobnej kobiety- powiedziałam podchodząc do niego powoli. - Czego chcesz ode mnie?! - krzyknął, a ja uśmiechnęłam się łobuzersko - Twojej krwi- odparłam groźnie. - Ty oszalałaś! Wariatka!- wykrzykiwał pod moim adresem- Hohoho... Obrażasz? - zapytałam oburzona.
Wstał i rozpędził się w moją stronę. Złapał mnie za ramiona i zamachnął by uderzyć. Odepchnęłam go z taką siłą, że odleciał na dwa metry uderzając plecami w drzewo. - Aaa.. Ty suko, zapłacisz mi za to! - warknął, a ja kucnęłam przy nim i szarpnęłam za włosy- Zgadza się, każdemu zapłacę, pięknym za nadobne- powiedziałam i wyciągając z pod sukni piłkę do drewna spojrzałam na niego z uśmiechem.
Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie i przerażenie. - Błagam nie, oddam Ci wszystko, tylko nie rób tego- prosił- Nie możesz mi zwrócić życia, ale ja mogę ci je odebrać, w końcu i tak nie mam już duszy- powiedziałam i jednym szarpnięciem piły rozcięłam mu tętnicę udową. Krzyknął z bólu.
Wyjęłam z mojej torebki przewieszonej przez ramię malutki nożyk i trzymając mu twarz wycięłam na niej mój inicjał. Wrzeszczał z bólu. Poczułam jego krew i plan wziął w łeb. Wgryzłam się z impetem w jego szyję rozrywając gardło i pijąc ciepłą krew. Wiedziałam, kiedy jego serce stanęło.
Krew stała się inna. Już nie pulsowała życiem. Była bardziej gorzka. To dlatego wampiry piją krew żywych, a nie ruszają zabitych. Żuciłam jego bezwładne ciało w kałużę i zostawiłam mu na pamiątkę czarny welon. Tak dla podkreślenia przekazu pozostałym. Byłam nasycona i brudna od krwi. Ruszyłam w stronę domu. Po drodze zatrzymałam się przy rzece, by zmyć krew z dłoni, twarzy i włosów. Kiedy ogarnęłam się nieco wróciłam do domu i wchodząc do swojego pokoju przez okno szybko się przebrałam i ruszyłam ponownie do lasu zakopując suknię głęboko pod ziemią.
Nie było szans, by ktoś ją znalazł. Wybiegłam do domu drzwiami. Carlisle spojrzał na mnie podejrzliwie. Wiedziałam, że coś podejrzewa. Edward siedział przy fortepianie . Był jakiś inny. Jakby zadowolony. Bardziej żywy. Ciekawe co się takiego zmieniło, że poprawił mu się nastrój. Esme jak zwykle czytała poezję. - Dobry wieczór- powiedziałam czując na sobie przenikliwe spojrzenie Carlisla. Ruszyłam do swojego pokoju. Zamykając drzwi natrafiłam na opór. Do pokoju wszedł Edward- Nie będę zajmował ci czasu, dam tylko jedną radę- nigdy więcej nie pij ludzkiej krwi. Sprawiasz tym ból tacie- powiedział, a ja spojrzałam na niego z wyrzutem sumienia- On wie? - zapytałam, a on zaśmiał się gniewnie- A jak myślisz, skoro śmierdzisz ludzką krwią na kilometr? - zapytał nie licząc na odpowiedź. - Przepraszam cię Edwardzie, ale nie przerwę tego co zaczęłam- odparłam, a on ruszył do drzwi zasmucony- Zmieniasz się siostro, uważaj, żebyś nie straciła przez zemstę samej siebie, bo taka cena za satysfakcję jest zbyt wysoka- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Miał rację. Zmieniałam się i sama nie wiem czy na pewno nie jest to złe.

CZYTASZ
Zimne serce
Fiksi PenggemarNazywam się Rosalie Lilian Hale. Pewnie większość z Was- ludzi, ocenia mnie jako zimną i bezuczuciową kobietę. Macie rację, taka jestem, ale nie bez powodu. Pozwólcie, że opowiem Wam swoją historię.