Słomiana wdowa#50

750 37 42
                                    

Jak tylko wróciliśmy do domu poszłam do salonu nie zamierzając ukrywać jak bardzo jestem na Edwarda zła. Chwilę po nas weszła Alice. Była tak wesoła, że aż mnie to dziwiło.

-Ale ta bryka jest fajna, tylko straaaasznie głośna, w pewnym momencie nawet jej nie prowadziłam tylko niosłam- odparła od tak, jakby zawsze można było nieść samochód środkiem drogi.

-Co? Ktoś to widział?- zapytał Edward zatrzymując na środku schodów na piętro.

-Nie głuptasie, przecież wiesz, że mało tu jeździ samochodów- odparła do niego z uśmiechem i podeszła do Jaspera dając mu całusa. Ten spojrzał na nią tak, jakby mógł w każdej chwili oddać życie za jej pocałunek.

-Może coś poczytamy majorze?-zapytała, a na jego twarzy dostrzegłam promienny uśmiech.

-To będzie dla mnie zaszczyt milady- skłonił się nisko i pognali do swojego pokoju. Coś czułam, że na czytaniu to się nie skończy.

-Emmett pakuj się, jedziemy na Kozie Skały-odparł Edward, a mój luby uśmiechnął się w tak wymowny sposób, że już nawet współczułam Edwardowi. Emmett przy niedźwiedziach stawał się dziki i trzeba go było pilnować jak dziecka.

-Taaak!!-krzyknął uradowany i omal nie przewracając Edwarda pobiegł do swojego pokoju. Rzeczywiście, mogłam współczuć Edowi. Nie da sobie z nim rady. NIE MA SZANS.

-Znowu na Kozie Skały?-zapytał Carlisle z niepewnością. Doskonale wiedziałam dlaczego. Raz Emmett zagalopował się w środek całej grupy niedźwiedzi. W pobliżu byli ludzie. Cudem nie doszło do tragedii.

-Spokojnie ja go będę pilnował- odparł poważnie Edward. Nie wierzyłam, że jest aż taki tego pewny.

-O tak, Edzio jest ostatnio specjalistą w niańczeniu innych- dogryzłam mu, a on spojrzał na mnie gniewnie i mimo, że zapewne chciał coś powiedzieć to raczej nie ryzykował.

-Uważaj na niego i siebie, zwłaszcza na siebie- odparł Carlisle.

-Spokojnie, przecież to tylko Emmett, a nie czynny wulkan- odparł, a ja stłumiłam śmiech.

-Nawet nie wiesz jak jesteś naiwny-odparł Jasper krzycząc ze swojego pokoju i najwyraźniej na chwilę przerywając lekturę.

-Panikarze- odparł Ed i kręcąc głową ruszył do auta. Całkiem fajny wypad mu się szykował. Ciekawe kto będzie tam panikował? Dobrze mu tak. Niech zobaczy jak to jest jak czegoś nie można się po kimś spodziewać i bach...nagle doznaje się szoku.

Emmett podekscytowany wypadł z domu na pożegnanie dając mi soczystego całusa i wskoczył na tylne siedzenie volvo. Jego plecak wypchany był po brzegi. Połowa rzeczy zapewne była zbędna.

Po ich wyjeździe w domu zrobiło się jakoś tak cicho. Alice chichotała na górze z Jasperem, a Esme i Carlisle rozmawiali o jakiejś sztuce na której byli ostatnio. Powoli odzyskiwałam opanowanie. Emocje ostatnio brały nade mną górę i mogłam być nieznośna nie tylko dla Edwarda, choć to o niego wyłącznie mi chodziło.

Odpoczynek od tych dwóch to było to o czym marzyłam. Jednak zostałam wciągnięta w pogadankę z Carlislem.

-Rose widzę jak ostatnio atakujesz Edwarda-odparł

-Co? Przecież nie zrobiłam mu niczego- odparłam oburzona.

-Mówię o słownym ataku- odparł spokojnie, ale wyraz jego oczu był pełen dezaprobaty.

-Dobrze wiesz dlaczego się złoszczę- odparłam splatając dłonie na piersi.

-Rosalie, córeczko wszyscy niepokoimy się tym, że Edward zbliżył się zanadto do Belli. Jednak może tak ma być? Może i jemu jest ktoś pisany- odparła spokojnie Esme.

-Pisany? Jest człowiekiem i na pewno nie zechce dobrowolnie zmienić się w potwora- odparłam i dostrzegłam na chwilę smutek w oczach obojga. -Przepraszam- wyszeptałam. -Po prostu nie mogę zrozumieć czemu akceptujemy takie wielkie ryzyko. To córka komendanta, a poza tym są jeszcze wilki- odparłam podchodząc do tego na chłodno. Z każdej strony groziło nam niebezpieczeństwo. Nie wspomniałam jeszcze o Volturie, bo sama myśl, że dowiedzieliby się o tej całej Swan przyprawiała mnie o dreszcze.

-Rosalie Edward wie co robi i chyba nie myślisz, że mógłby zrobić krzywdę tej dziewczynie?-fakt, nie sądziłam, by był do tego zdolny, ale ona działała na niego inaczej. Jej krew go kusiła. Co jeśli któregoś dnia straci kontrolę? Kto odpowie za jej śmierć?

-Ufam mu, ale nie wiem co myśleć o tamtej dziewczynie. Ed nie słyszy jej myśli. Nie możemy mieć pewności, że nas nie zdradzi-odparłam pewnie.

-Bella jest mu przeznaczona, widziałam to- usłyszałam nagle głos Alice. Stała w drzwiach od salonu. No super. Te jej wizje.

-Twoje wizje mogą się zmieniać, prawda? Nie powinniśmy jej ufać-odrzekłam.

-Jej możemy nie ufać, ale musimy zaufać Edwardowi. Jeśli ją straci znów przestanie się uśmiechać-odparła nagle zatroskana Alice. Co do tego miała rację. Zapamiętałam doskonale ten jego smutny wyraz twarzy i to jak dręczyła go samotność. Westchnęłam i dałam za wygraną. Wstając bez słowa poszłam do siebie.

Emmett i Edward mieli wrócić w niedzielę rano, a wrócili w poniedziałek i to nad ranem. Spodziewałam się takiego opóźnienia. Emmett i to jego szaleństwo na punkcie miśków. Al szalała nie mogąc znaleźć swoich butów, które chciała założyć do szkoły.

-Wkładałaś do komody Al- odparł od wejścia Edward, a ona posłała mu całusa w powietrzu i pobiegła po buty.

-Jak minęła wycieczka?-zapytałam z lekkim rozbawieniem widząc jaką minę ma mój kochany brat.

-Genialnie po prostu-odparł w podłym nastroju i ruszył na górę.

-A temu co się stało?-zapytałam Emmetta, a on podszedł do mnie i całując mnie namiętnie odparł

-On kompletnie się nie nadaje na wycieczki do lasu, za miękki jest-odparł z uśmiechem

-Ed za miękki?

-No mówię ci, nawet komary go wkurzały i wciąż mówił o tej swojej lasce- odparł Em, a ja przełknęłam jakoś fakt, że mówił o Belli i pocałowałam mojego niedźwiedzia.

-A ty przypadkiem znowu nie zrobiłeś tego numeru co ostatnio?-zapytałam z czułością.

-Ja? Skąd. To Edward się zgubił i jeszcze miał pretensje-odparł Em, a ja zaczęłam się śmiać. Czyli stąd ta mina u Eda.

-A co on tak szybko pod prysznic poszedł?

-Wybiera się do szkoły, do swojej księżniczki jako ten rycerz na białym koniu- odparł Emmett i zamrugał jak dziewczyka z kreskówki.

-Chyba wampir w srebrnym volvo- odparłam i oboje zaczęliśmy się śmiać.

#Od Autorki

Kolejny rozdział.

Mam nadzieję, że wam się podoba.

Czekam na komentarze i gwiazdki

Pozdrawiam

Roxi

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz