Rozdział 13 Charles Weston

1.5K 80 2
                                    

       Edward nie chciał ze mną rozmawiać. Odsunął mnie od siebie tak jak ja to robiłam wcześniej jemu. Nikogo z rodziny nie chciałam zranić, a jeden błąd zapoczątkował wszystko. Zapach ludzkiej krwi siedział już nawet w mojej głowie. Nie chciałam polować z Esme ani Carlislem. Znowu czułam lekki wstręt do zwierzęcej krwi. Bałam się spojrzeć Carlislowi w oczy. Wiedziałam, że ma do mnie żal, że go rani każda moja odmowa. Nic się dla mnie nie liczyło tylko zemsta.
       Przeze mnie Carlisle miał dużo więcej pracy, bo ciała znajdowano w niewielkim odstępie czasu. W niektórych momentach zdawało mi się, że on wie o wszystkim i tylko udaje, że jest wszystko w porządku. Może popadałam w paranoję? Przez ostatnie moje symbole na Michaelu pozostali członkowie mojej zabawy w berka gryzianego zaczęli nieco panikować. Ale nie wszyscy. Charles jako jedyny w sumie z tych którzy jeszcze żyli bawił się świetnie na urodzinach swojej mamusi. Uznałam, że grzechem byłoby nie dołączyć do takiej imprezy. Tym razem nie miałam konkretnego planu. Działałam spontanicznie. Wszędzie stały świeczki.
                Zauważyłam też długie druciane łańcuchy z balonikami i mnóstwo białych kwiatów. Cudownie. Miałam przy sobie bat dla koni. Tak się cieszyłam na to spotkanie, że omal go nie zapomniałam zabrać. Charles nawet nie zdawał sobie sprawy jak blisko niego jestem. To jest ta dziwna wada ludzi- tak rzadko patrzą w górę. Czekałam, cierpliwie czekałam, aż wszyscy upiją się do tego stopnia, że nikt nie zauważy, że zaciągnęłam Charlesa do jego domu. Ściemniło się. Świeczki nie oświetlały dostatecznie miejsca w którym siedział. Zaskoczyłam z drzewa i stanęłam obok niego. Spojrzał na mnie i pokręcił głową- Nie możliwe- lekko zdzieliłam go w tył głowy i stracił przytomność. Przerzuciłam go sobie przez ramię i wtargałam do jego domu jak szmacianą lalkę. Zaczekałam chwilę, aż się obudzi. Kiedy otworzył oczy ja miałam już pozasłaniane wszystkie okna i zakluczone drzwi.
                 Pozbierałam fajne gadżety, które mogły mi pomóc w torturach. - Czego ty chcesz? - zapytał opierając się o ścianę- Zabawić się- odparłam- Ze mną?-zapytał zaskoczony, a ja pokręciłam głową- Tobą- odparłam rozbawiona i z nienacka chlasnęłam go batem po nogach. - Aaaa.!- krzyknął wijąc się po podłodze. - No weź, taki delikatny jesteś, a ja się przecież dopiero rozkręcam- mówiłam coraz bardziej roześmiana. - Ty wariatko! Zostaw mnie, tu zaraz ktoś przyjdzie i pożałujesz! - zagroził, a ja śmiejąc się chwyciłam kawałek ozdobnego drutach, który pożyczyłam sobie z podwórka. - Witaj w moim świecie kotku- powiedziałam i z prędkością wampirzycy związałam mu drutem ręce i nogi. - Czym ty jesteś? - zapytał, kiedy siadałam okrakiem na jego nogach. - Zaraz się przekonasz- powiedziałam i ugryzłam go w szyję.
             Ciepła krew dostała się do moich ust, a ja jęknęłam z rozkoszą. Upiłam kilka łuków, ale już nie szalałam, bo nie byłam tak głodna jak wcześniej przy Michaelu. Odsunęłam się od nieco ogłuszonego Charlesa i wróciłam do zabawy. Zerwałam z niego spodnie i odwróciłam tak, że teraz leżał na brzuchu.
          Biłam go batem po tyłku nucąc pod nosem,, Hit me with your rhythm stick
Hit me slowly, hit me quick
Hit me! Hit me! Hit me! " Wrzeszczał. W cale mnie to nie dziwiło. - Oj strasznie głośny jesteś, zupełnie jak Evan, ale można to zmienić. Myślisz, że jak utnę ci język to będziesz trochę ciszej? - zapytałam, a on kręcił głową wystraszony- Nie, proszę, już będę cicho, będę cicho- obiecywał, więc odpuściłam sobie urywanie jemu języka.
      Zabawa była lepsza, kiedy krzyczał. Odwróciłam go na powrót na plecy. - Jak myślisz czy jak przypalę ci świeczką jaja to będzie bolało? - zapytałam biorąc jedną ze świec, najmniejszą, by spełniła swoją rolę. Przystawiłam ją do jego genitaliów i pozwoliłam, by materiał jego bielizny zajął się ogniem.
          Kiedy zaczął krzyczeć- Zrób coś, zgaś to!! - uśmiechnęłam się i odparłam- Jak sobie życzysz- zaczęłam gasić ogień butem kopiąc go w krocze, a ten jęczał i zawodził jak małe dziecko. - No i gotowe- odparłam- Co by tu teraz? - rozejrzałam się. Na kredensie leżał mały metalowy kubeczek. Chwyciłam go- To ja proponuję wyrywanie zębów- odparłam, ale już przez okno zauważyłam, że kilka osób idzie w stronę domu. Najwidoczniej ktoś usłyszał krzyk Charlesa.
              Trudno z kolejnym się dłużej zabawię.-Nie to już lepiej mnie zabij- powiedział patrząc mi w oczy przerażony. Usiadłam na nim i delikatnie jak w masło wbiłam mu kubek w pierś. Charles wytrzeszczył oczy. Chwyciłam drut, którym był związany i zaczepiłam go na haku, gdzie wcześniej była jakaś półka. Odpięłam z włosów czarny welon i przypięłam do głowy martwego Westona. Wyskoczyłam przez okno na poddaszu słysząc straszne krzyki matki Westona, która właśnie dostała się do domu.
               Cóż mnie nikt w mieście nie oszczędzał. Zarzucano moje imię oszczerstwami, a oni mieliby żyć od tak jak gdyby nigdy nic się nie stało? Napewno nie. Nie zamierzałam szybko wracać do domu. Najpierw ruszyłam na polowanie. Może smród zwierzęcej krwi zabije zapach ludzkiej. Wzięłam też perfumy i planowałam długo siedzieć w wodzie, a potem wyperfumować i ruszyć na łowy. Oby tylko mi się udało.

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz