Rozdział 15 Louis Hoven

1.4K 76 2
                                    

Wszystko było mi obojętne. Carlisle już wiedział o wszystkim. Esme nie zdobyła się jeszcze wyrazić własnej opinii na mój temat. Martwiła się, to wiedziałam na pewno. Chciałam pozbyć się tych co mi zostali na liście i jakoś udobruchać Carlisla, który od ostatniej rozmowy unikał mnie jak ognia. Trochę się do nich wszystkich przywiązałam i ciężko mi było wytrzymać z takim poczuciem winy.
         Kolejnym na mojej liście był Louis Hoven. Przykładny mąż i ojciec dwójki chłopców. Szanowany w całym mieście. Po prostu wzór do naśladowania. Aż niedobrze mi się robiło na myśl o tym jak ślepi i naiwni są ludzie wokół. Przez te kolejne zabójstwa Louis częściej siedział w pracy i nie wracał sam. Denerwował mnie tym. Niestety, nie mogłam go zabić na cudzych oczach, bo wtedy obrzuciliby moje i tylko moje nazwisko błotem jak to lubili robić w Rochester. Zaczekam. Czemu nie?
          Siedziałam kolejne dwie godziny w bezpiecznej odległości i patrzyłam jak Louis bawi się właśnie z młodszym synem. Trochę żal mi było tych dzieci i jego żony, ale zemsta to zemsta. Zbliżał się wieczór i mój wybrany układał dzieci do snu, a potem widząc, że zasnęły wyszedł z ich sypialni.
            Zajrzałam przez kolejne z okien. Siedział w salonie i rozmawiał z żoną. - Chleb się skończył, poszedłbyś do sklepu? - zapytała- A nie mogę pójść rano? - zapytał, a ona pokręciła głową- Chłopcy rano muszą iść do szkoły, chciałabym naszykować im kanapki i rano mieć więcej czasu na ich ubieranie- odparła, a on westchnął i zaczął się ubierać. Tak jest. Brawo Matylda, ułatwiłaś mi robotę- pomyślałam i wskoczywszy na dach ich domu czekałam, aż mój ptaszek wybędzie z rodzinnego gniazdka.

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz