Polowanie. Nie było napewno łatwe dla nowego. Dla mnie było już rutyną. Widziałam jaką Emmett miał minę, gdy Carlisle kazał mu osuszyć jelenia. Obrzydzenie było wręcz wyczuwalne. Z trudem, ale zrobił co mu kazano. Nie był jednak nasycony.
Widziałam to w jego oczach. Chciał więcej. Zaczęłam węszyć i przeszedł mnie dreszcz. Tylko nie to. Człowiek. Emmett też go wyczuł i ruszył na niego rozpędzony. Próbowałam go zatrzymać, ale był szybszy i silniejszy. Kiedy dotarłam na polanę, gdzie prowadził mnie trop Emmett siedział na trawie cały we krwi, a przed nim leżała martwa dziewczyna.
Emmett chwilę warczał na mnie jak dzika bestia, a gdy odzyskał kontrolę spojrzał na mnie przerażony, a potem zetknął na swoje dłonie całe w czerwonej posoce i na koniec jego wzrok utknął na martwym ciele. Odsunął się w pośpiechu kilka metrów i drżąc ukrył twarz w dłoniach. Podeszłam do niego niepewnie. Nie umiałam pocieszać. Usiadłam obok niego i ostrożnie, żeby go nie spłoszyć zaczęłam głaskać po głowie jak małe dziecko.
W pewnym momencie spojrzał na mnie, a w jego oczach jak na dłoni widziałam ból, smutek i zagubienie. Wtulił twarz w mój brzuch i objął mnie dłońmi w pasie. Jego plecy drżały co u wampirów symbolizowało tylko jedno- płacz. Emmett płakał. Myślałam, że to taki cwaniak, a okazał się wyjątkowo delikatnym stworzeniem. - Co ja zrobiłem aniele, co zrobiłem?! - pytał wciąż drżąc od płaczu. - Emmett skarbie, spójrz na mnie- szepnęłam, a on ostrożnie uniósł na mnie wzrok.
Z czułością dotknęłam jego policzka- To nie była twoja wina, jeszcze nad tym nie panujesz- mówiłam do niego spokojnie. Skinął mi głową i powoli zaczął się ode mnie odsuwać. Wstał na nogi i smutny oraz jakby nieco przygarbiony ruszył w stronę domu- Emmett wszystko w porządku? - zapytałam, a on nie patrząc mi w oczy odparł- Tak, wszystko dobrze- mimo, że znałam go tak krótko wiedziałam, że nie jest z nim najlepiej.
Podłamał się, a to nie za dobre w tak wczesnym wampirzym wieku. Poszłam za nim do domu. Edward zauważył jak Emmett wpada do domu i idzie prosto do siebie. Spojrzał na mnie, a ja tylko westchnęłam- Człowiek był w lesie- odparłam ze smutkiem. Edward przeczesał palcami włosy i jeknął- Biedny Em- stwierdził, a ja skinęłam głową. - Pójdę do niego- odparłam i ruszyłam po schodach na piętro. Zapukałam i weszłam do jego pokoju.
Siedział przy oknie. Nie był już taki uśmiechnięty jak wcześniej. - Pomyślałam, że potrzebujesz... No... Przyjaciela.. - wydukałam. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja tylko się uśmiechnęłam. - No proszę, to ty jednak mnie lubisz aniele? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się promiennie- może troszkę- odparłam i przytuliłam się do jego ramienia. Chwilę siedział w bezruchu, a potem objął mnie ramieniem i delikatnie pocałował mnie w czoło. - Nie wiem dlaczego spadłaś z nieba, ale cieszę się, że tu jesteś aniołku - wyszeptał. Nie umiałam nic mu na te słowa odpowiedzieć, więc wtulając się w niego po prostu milczałam.# Od Autorki
Kolejny rozdział. Jak Wam się podoba?
Oj no trochę mogłam przekoloryzować, bo pisałam na szybko, specjalnie dla Was 🙂🙂🙂🙂
No to komentarze zostawiajcie pod rozdziałem, jeśli jeszcze chce Wam się to czytać hahaha
😉😉😉Postaram się dodać jutro kolejny rozdział
😀😀😀Pozdrawiam Was wszystkich ❤️❤️❤️❤️
Roxi

CZYTASZ
Zimne serce
FanficNazywam się Rosalie Lilian Hale. Pewnie większość z Was- ludzi, ocenia mnie jako zimną i bezuczuciową kobietę. Macie rację, taka jestem, ale nie bez powodu. Pozwólcie, że opowiem Wam swoją historię.