Dekada Seksu #43

1.1K 53 10
                                    

Z Emmettem oszaleliśmy na swoim punkcie. Uprawialiśmy seks, gdzie się dało. W galerii sztuki, w samochodzie, w łazience, w salonie, w kuchni, w lesie, no wszędzie. Wystarczył jego jeden dotyk i oboje zaczynaliśmy płonąć z pożądania.

Rodzina miała nas na tyle dość, że za każdym razem, gdy niszczyliśmy jeden dom budowali nam nowy. Byle tylko nas się na trochę pozbyć. To mi akurat pasowało. Kiedy zapraszali nas do domu, a my szliśmy niby na moment na piętro i znów rzucaliśmy na siebie z dołu dochodził krzyk Carlisla- Możecie się pieprzyć trochę ciszej?! - nie wiem czemu, ale te słowa z ust Carlisla sprawiały, że wraz z Emmettem śmialiśmy się w głos.

Dziesięć lat. Tyle zajęło nam okiełznanie pożądania do w miarę znośnego dla otoczenia. Wtedy to Carlisle zarządził wyprowadzkę. Lekarze i cały personel szpitala zaczynał już zastanawiać się co on robi, że się nie starzeje. Niektórzy nawet go za to nienawidzili. Trzeba było zniknąć im z oczu. Był dwudziesty pierwszy wiek. Pewnych rzeczy nie dało się już ukryć na długo. Zwłaszcza wieku. Przez kilka lat chodziliśmy do szkoły, to jedna to druga i tak ciągle, byle tylko dłużej się gdzieś zadomowić. Oczywiście przez ostatnie dziesięć lat nie spędzaliśmy z Emmettem ani jednego dnia na nauce. To też nikt z miasta nas nie znał ani nie widział. W galerii sztuki byliśmy w nocy. To dopiero był hardcor.

Carlisle zdecydował, że przenosimy się do Forks. Nie znałam tamtego miejsca za dobrze, a właściwie wcale. Nie wiedziałam jak poradzimy sobie w tak małej mieścinie z kamuflażem, ale cóż to decyzja Carlisla zawsze była decydująca. Z rozmowy telefonicznej między samochodami (tak, trzy telefony, trzy samochody i już. Każdy się słyszy i ze sobą utrzymuje kontakt. Kochałam nowoczesne technologie) poruszył się temat Jaspera. Carlisle zgodził się, by ten zaczął z nami chodzić do szkoły. Pięknie. Teraz to już na pewno będzie nam ciężko. Choć wierzyłam, że Alice go opanuje, gdy będzie ciężko, to zaczynałam się bać. Co jeśli kogoś zaatakuje? Pal licho jak ktoś umrze, ale co z Jazzem? Był przecież taki wrażliwy. Nie chciałabym, by stracił wiarę w siebie. Zwłaszcza, że szło mu już całkiem nieźle z samokontrolą. Pełna obaw zbliżałam się z mężem, który znów miał być tylko moim chłopakiem do Forks, gdzie nasza historia zacznie pisać się przez moment na nowo.

# Od Autorki

Musicie teraz dać mi nieco czasu, bo zaczynam pracę z książką. Tak, będzie trochę fragmentów z oryginalnego zmierzchu. Jednak żadnego kopiowania. Wiadomo zmierzch jest napisany z perspektywy Belli. Ja bardzo zmienię tą perspektywę. W samym zmierzchu właśnie tego mi brakowało. Perspektywy Edwarda, Rose, po prostu trochę sytuacji z punktu widzenia wampirów. Teraz mam okazję dać wam taką wersję i postaram się jak umiem, a myślę, że umiem

Pozdrawiam
Roxi

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz