Po pierwsze, nie wiedziałam co mam robić teraz, gdy byliśmy już od tygodnia w nowym miejscu. Stan Tennessee. Niedaleko Nashville. Zero ludzi w pobliżu, więc mniej zwracaliśmy na siebie uwagę. Jednak ja czułam się bezsilna i beznadziejnie niepotrzebna.
No bo skoro dopełniłam zemsty to co mam robić teraz. - No weźcie co mam zrobić, żebyście przestali się na mnie boczyć? - zapytał Edward. Carlisle był na niego zły, a co dopiero Esme. Ona tylko prychnęła i udawała, że go nie słyszy. Ed westchnął i poszedł do swojego pokoju. Nie mam pojęcia jak się w nim mieści.
Odkąd rodzice są na niego źli jego fortepian, który sam sobie kupił kazali mu wstawić do swojego pokoju. Trzeba było reperować jedną ścianę. Nie no to po prostu jakaś chora sytuacja. Postanowiłam zabrać się na polowanie.
Wybiegłam z domu i biegłam ile sił w nogach. Kiedy właśnie żywiłam się w Smoky Mountains dużą sarną, kiedy usłyszałam krzyk człowieka, a potem ryk niedźwiedzia. Rozejrzałam się wokół. Nikogo nie zobaczyłam, ale krzyk dochodził z bliska.
Powiało wiatrem i do moich nozdrzy wdarła się woń ludzkiej krwi. Jak szalona rzuciłam się biegiem w tamtą stronę. Już miałam atakować rannego człowieka, kiedy z pamięci wyłonił się synek mojej przyjaciółki.
Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam dziwne pragnienie, by zaopiekować się tym zranionym biedakiem. Niedźwiedź zamachnął się na niego łapą, a ja jak szalona wpadłam na niedźwiedzia i już w kilka sekund pozbawiłam go życia.
Potem podeszłam do leżącego na ziemi chłopaka. Krew płynęła szybko z jego ran. Z trudem powstrzymałam się przed tym, by zatopić w nich kły. Młody człowiek zamrugał jeszcze dwa razy rzęsami i stracił przytomność.
Jego serce biło miarowo, ale zwalniało z każdą chwilą. Wzięłam go na ręce i zaczęłam biec w stronę domu. Pragnienie było tak bolesne jak sztylety rozgrzane w ogniu wbijane w moje gardło.
Mimo to nie ustawałam biec. Gdy dotarłam bliżej domu serce chłopaka biło ostatkiem sił. Nie umieraj, nie możesz-mówiłam do siebie w myślach. Carlisle otworzył mi drzwi. Pewnie Edward mnie usłyszał.
Bez słowa wziął chłopaka na ręce - Carlisle!! - usłyszałam krzyk Edwarda. Spojrzałam na niego i tak jak ojciec wiedziałam, że szybko może stracić kontrolę- Edward wyjdź z domu- odparł Carlisle. Ten wykonał polecenie.
Patrząc jak Carlisle rozbiera chłopaka z podartych ciuchów i jeszcze więcej ran odsłania się przed nim poczułam, że zaraz stracę panowanie, więc bez słowa wybiegłam na zewnątrz.
Edward spojrzał na mnie z... Gniewem? Tylko dlaczego. - Co ty mu zrobiłaś? - zapytał, a ja nie mogłam uwierzyć, że on mnie posądza o coś takiego, spojrzałam na niego z wyrzutem- Nic, zaatakował go niedźwiedź, uratowałam mu życie- odparłam, ale po co mi wierzyć - Jaki niedźwiedź, to gdzie ty byłaś? - zapytał, a ja spojrzałam na niego i odparłam z trudem powstrzymując się od jakiejś ciętej riposty - W Smoky Mountains - odparłam.
Edward wydawał się zirytowany. Nie miałam sobie nic do zarzucenia, bo nie ugryzłam tego chłopaka i nie piłam krwi człowieka. - Wygląda na to, że Carlisle go przemienia- odparł nagle najwyraźniej słysząc myśli taty.
Bezsilna usiadłam na trawie i wpatrywałam się z obojętnością w swoje buty. Na co ja skazałam tego biednego chłopaka. Teraz będzie więcej cierpiał niż kiedykolwiek - Rosalie przestań, chciałaś go uratować.To jedyny ratunek,więc przestań się winić- odparł Edward z oburzeniem, a ja tylko skinęłam głową.
Weszłam na powrót do domu i usiadłam przy chłopcu. Bolało mnie to, że tak bardzo krzyczy z bólu. Nie umiałam zostawić go samego. Siedziałam przy nim nieustannie i przemywałam jego ramiona i twarz zimną wodą.
Chciałam być przy nim, kiedy się obudzi. Z dnia na dzień krzyczał coraz mniej. Zbliżał się koniec przemiany. Edward wszedł do pokoju i stanął z boku. Chyba chciał zapewnić mi ochronę w razie, gdyby mężczyzna był agresywny.
Głaskałam chłopaka po głowie delikatnie dotykając jego włosów, gdy ten otworzył oczy i spojrzał na mnie szkarłatnie czerwonymi oczami. Uśmiechnęłam się do niego, a on wpatrywał się we mnie z podziwem.# Od Autorki
Kolejny rozdział. Nowy członek rodziny dołączył do Cullenów.
Jak myślicie jak będzie wyglądało to z perspektywy Rosalie?
Jeśli fajny rozdział to dawajcie gwiazdki i komentujcie
Jeśli się nie podoba krytykujcie 😘😘😘
Pozdrawiam
Roxi

CZYTASZ
Zimne serce
FanfictionNazywam się Rosalie Lilian Hale. Pewnie większość z Was- ludzi, ocenia mnie jako zimną i bezuczuciową kobietę. Macie rację, taka jestem, ale nie bez powodu. Pozwólcie, że opowiem Wam swoją historię.