Kolejne Ofiary # 31

1.3K 72 3
                                    

Emmett za każdym razem, gdy się przeprowadzaliśmy w końcu i tak kogoś zabijał. Jednak zawsze byli to dorośli. Któregoś dnia nie miał szczęścia i ofiarą stało się dziecko. Takiego jak wtedy jeszcze go nie widziałam.
Oczy były puste. Siedział umazany krwią dotykając jedną dłonią małego dziecięcego ciałka. Nie spojrzał na mnie. Nawet nie zauważył. Kiedy położyłam mu dłonie na ramionach odepchnął mnie z taką siłą, że uderzyłam o drzewo.
Mimo, że byłam wampirzycą, zabolało. Po chwili milczenia i tego dziwnego zawieszenia Emmett podniósł się i podszedł do mnie. - Po co mnie wtedy uratowałaś? Po co miałem się stać kim się stałem?! Jestem potworem i nawet nie można mnie zabić! Wyglądam jak głaz, zamarznięty i zimny. Żywy trup! - krzyknął, a ja wstałam spod drzewa i spojrzałam mu w oczy patrzące na mnie z wściekłością.
- Masz rację jesteśmy potworami, przecież nie chciałam niczego dobrego ratując umierającego w lesie chłopaka i Carlisle też nie chciał niczego co dobre, kiedy ratował mnie umierającą i kilkakrotnie zgwałconą na ulicy! - odparłam wrzeszcząc i ruszyłam w stronę domu.
Znowu musiałam się pakować. Już nawet nie wyciągałam wszystkich rzeczy z walizek. Emmett zaraz potem jak oddaliłam się od niego dogonił mnie i spojrzał prosto w oczy- Przepraszam- wyszeptał i spóścił głowę jak mały, skrzywdzony chłopiec. - Wiem, że chciałaś dobrze, wiem, że nie tylko ja zostałem skrzywdzony, wiem, że... - położyłam palec na jego ustach i odparłam - Kocham cię Emmett, tak trudno to zauważyć? - odparłam i pocałowałam go.
To było niezwykle przyjemne. Inne. Dużo lepsze niż pocałunek jaki dał mi kiedyś Royce. Błądziłam palcami po jego policzkach i całowaliśmy się coraz mocniej. Emmett objął mnie w pasie i podniósł tak, że nogami oplotłam jego biodra. - Ja też cię kocham, aniele - wyszeptał mi do ucha, a ja wtulałam się w jego ramiona jeszcze mocniej i całowałam go w usta.
Wreszcie czułam, że moje serce, niegdyś złamane ma szansę się poskładać. Może jednak nie jestem skazana na wieczną samotność. Naprawdę zależało mi na tym wyrośniętym chłopaku. Tak bardzo przypominał mi Henry'ego, synka mojej przyjaciółki Very. Tak bardzo chciałam być szczęśliwa. Jednak wszystko po kolei. Najpierw muszę zaufać.

# Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Nie mam ostatnio za dużo czasu, ale staram się chociaż trochę pisać. Także jeśli są błędy to sorki. 😉😉😉😉😉😉

No to jak się podoba dawajcie gwiazdki i komentujcie 😘😘😘😘😘

Pozdrawiam
Roxi

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz