Rozdział 51

1.8K 91 23
                                    

W końcu odebrałem.

- Halo?- zapytałem

- Niall Horan?- usłyszałem gruby, męski głos po drugiej stronie.

- Tak...- przeciągnąłem. Nie byłem pewny czego mam się spodziewać. Następnego fana czy może kogoś innego.

- Isabella. Mówi ci to coś.- zaśmiał się.

- Co jej zrobiliście?!- krzyknąłem

- Jeszcze nic. Spokojnie...

- Jak jej nie zostawicie w spokoju... Zabije was i zakopie, później ożywię i zrzucę z mostu...- chciałem ciągnąć dalej ale mężczyzna przerwał mi.

- Czekam na ten jakże interesujący rollercoster, ale jak to się mówi czas to pieniądz. 

- Czego chcesz?!- wysyczałem

- Pieniędzy. Jej rodzice też nie mało zarabiają ale oni nie odbierają... A, że nasza zadziora ma faceta piosenkarza...

- Ile?- zapytałem rzeczowo.

- Okrągły milion.- zaśmiał się bezczelnie.

- Żartujecie.- zakpiłem sobie z niego.

- Żartować to ja będe z ciebie kiedy będziesz płakał nad zmasakrowaną dziewczyną.- zaśmiał się kolejny raz podczas naszej krótkiej rozmowy.

- Zostawcie ją w spokoju!- ostrzegłem.

- Aha. Zastanów się nad propozycją...- powiedział i się rozłączył.

Oszołomiony wybiegłem z pokoju. Będąc w kuchni spojrzałem po chłopakach. W moich oczach było widać strach i przerażenie spowodowane brakiem tak ważnej osoby.

- Coś się stało?- zapytał Liam

- Telefon... Bella... Oni- jąkałem się wypowiadając każde słowo.

- Niall, spokojnie. Kto i jaki telefon?- pytali wszyscy na raz.

Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić:

- Bawiłem się moim telefonem, aż tu nagle ktoś zadzwonił... Nieznany ale w końcu odebrałem. Okazało się, że to ci porywacze...- tu wziąłem głębszy wdech- chcą milion. Dałbym te pieniądze! Naprawdę... Ale boje się, że oni je wezmą a nie dadzą mi mojej Belli. Ciągle się o tym słyszy!

- O kur...- zaczął Harry.

- ...wa- skończył Louis.

Chwilę rozmawialiśmy o tym co powinniśmy zrobić.
Louis uznał, że najlepiej byłoby żeby Gabi na czas poszukiwań została u nas.
Było mi to obojętne... Jak wszystko w tej chwili.

Napiłem się wody mineralnej i wróciłem do pokoju.
Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem z niej paczkę papierosów.

Wyszedłem na balkon i zapaliłem. Zaciągnąłem się, a nikotyna zawładnęła moim ciałem.

Dawno tego nie robiłem... Paliłem tylko i wyłącznie w sytuacjach stresujących. Takich jak ta...

Po wypaleniu dwóch czy trzech papierosów wróciłem do środka.

Automatycznie poperfumowałem się, ponieważ nie znosiłem gdy śmierdziałem używkami. Chwyciłem gumę do żucia dla odświeżenia oddechu i zacząłem przeglądać portale społecznościowe. Po chwili odpowiadania na najciekawsze komentarze wyłączyłem Iphona i wyrzuciłem gumę.

Zmęczony dzisiejszym dniem położyłem się do łóżka. Już po chwili spałem.

Ciemno. Jestem w jakimś opuszczonym budynku. Przy oknie stoi blondynka.
Przecieram oczy i podchodzę do niej. Krzyczę jej imie ale ona nie reaguje. Łapię ją za ramie i obracam w swoją stronę.
To co zobaczyłem wstrząsnęło mną. Dziewczyna miała zmęczoną twarz, na której widniały ślady po biciu.
Blondynka uśmiechnęła się smutno i przyłożyła palec do ust.
Zniknęła...

Obudziłem się w środku nocy cały spocony. Coś się stanie... Czuję to, chociaż mam nadzieje, że to tylko moje chore urojenia...

Odwróciłem się na drugi bok i spróbowałem spać dalej.


*****
I co o tym myślicie? Dziękuje za przeczytanie i przepraszam za jakiekolwiek błędy...
Jeśli chcesz żeby rozdział pojawił się szybciej zostaw gwiazdkę i komentarz. Dziękuje wam za #634 w fanfiction! Nie myślałam nawet o takim miejscu. Dziękuje!
No następnego! :*
⭐⭐⭐

Napisz do mnie skarbie. Message Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz