Podeszliśmy do rozkładu jazdy a ja sprawdziłem godzinę i autobus, którym dojedziemy do centrum.
- Za 4 minuty będzie.
- Dobrze.- powiedziała i poprawiła plecak.
Usiadłem na ławce i pociągnąłem ją na kolana. Zacząłem składać pocałunki na jej szyi.
- Niall?- zaczęła niepewnie dziewczyna.
- Słucham?- wymruczałem w przerwie pomiędzy całusami.
- Tak odnośnie wyjazdu... To znaczy nie chcę się narzucać.- dopowiedziała szybko na co spojrzałem na nią z politowaniem.
- Narzucać? Ty?- zaśmiałem się.
- No to w takim razie. Mam pytanie: Kiedy tam jedziemy?
- Za dwa dni.- powiedziałem i ucałowałem jej nosek.
- Żartujesz. Co na to twoi rodzice? Tak nagle powiesz, że na następny dzień przyjeżdżasz z dziewczyną...
- Oczywiście. A co to takiego? Ich i tak nie będzie.- spojrzałem w jej oczy.
- Niall, to niegrzeczne...
- Niegrzecznie to ja tam się chcę z tobą bawić.- mruknąłem do jej ucha na co jej ciało przebiegł dreszcz.
Uwielbiam, gdy jej ciało tak reaguje na moje...Dziewczyna chciała coś powiedzieć ale podjechała czerwony autobus.
Weszliśmy do niego i usiedliśmy na miejscach.
- To co gdzie chcesz iść na obiad?- zapytałem dziewczynę.
- A na co ty masz ochotę?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nando's.- powiedziałem pewnie.
- Jak zwyklę- zaśmiała się- No to jedziemy na skrzydełka!
***
- Do tego jaki sos?- zapytała dziewczyna za kasą.
- Średnioostry i...- spojrzałem na Belle.
- Śmietankowy.- odpowiedziała.
Widziałem jak próbuje pokazać, że nic się nie stało. Ale tak naprawdę bardzo cierpiała...
Usiedliśmy do wolnego stolika i czekaliśmy aż na ekranie pojawi się numer naszego zamówienia.
Po kilku minutach czekania zobaczyłem na zielono 63.
Wstałem od stołu i odebrałem tace z jedzeniem.Podałem dziewczynie jej skrzydełka z sosem śmietankowym i frytki. Sam usiadłem na przeciwko jej ze swoim posiłkiem.
- Myślisz, że twoi rodzice mnie polubią?- zapytała nagle.
- Mama na pewno, ojczym też a tata będzie zachwycony. Od kiedy pamiętam mówił mi o tym, że muszę znaleźć sobie kogoś.- zaśmiałem się.
- Okey... A czy nie pomyślą o mnie jak o jakiejś pustej lasce, która leci na kasę?- pytała szczerze przejęta kończąc frytki.
- Bella, nie pomyślą. Czym ty tak się stresujesz?
- Zależy mi na tym aby mnie polubili, bo zależy mi na tobie.- powiedziała cicho, patrząc na swoje ręce.
- Mała...- ująłem jej podbródek, żeby na mie spojrzała- Kocham cię i nic ani nikt tego nie zmieni.
Dziewczyna nic już nie odpowiedziała.
Gdy już zjedliśmy wstaliśmy od stolika i wyrzuciliśmy papierki.
Wyszliśmy na dwór. Złapałem jej rękę i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu.
Czekała tam na nią pewna niespodzianka...
Na szczęście Nando's było blisko od willi One Direction, dlatego bez problemu dotarliśmy na miejsce.
Po drodze rozmawialiśmy na różne tematy, ale zawsze gdy coś sprowadzało nas na rozmowę o porwaniu, Bella szybko urywała mówiąc coś od czapy.
Otworzyłam drzwi i wpuściłem blondynkę do środka jako pierwszą.
Wiedziałem kto tam na nią czeka.
Dziewczyna zdjęła swoje buty i weszła do pokoju.
Nagle upuściła plecak i otworzyła szeroko buzię.
****
Hejka! Jak wam się podoba? Dziękuje za przeczytanie przepraszam jeśli są jakieś błędy.
Przypominam, że jeśli chcesz rozdział szybciej zostaw gwiazdkę i komentarz :*
Do następnego! Miłego dnia!
CZYTASZ
Napisz do mnie skarbie. Message Niall Horan
FanfictionNieznany: Hej skarbie Ja: Znamy się? Nieznany: Możemy się poznać. Ja: A ktoś kiedyś dał ci w mordę? Ziemniakiem? Nieznany: Mmm zadziorne. Lubie takie :* Ja: Kim ty w ogóle jesteś? Nieznany: Umówmy się na razie, że Słodki Blondyn. *Zmieniono nazwę na...