Rozdział 31

2.9K 113 11
                                    

- Zgoda.- zapewniłam i uśmiechnęłam się do blondyna.

***
Ja: Dobranoc książe :*

Napisałam do chłopaka tuż przed wieczorną toaletą i spaniem.  Jeszcze wczoraj o tej porze pewnie wzięła bym żyletkę i zrobiła kolejną bliznę do kolekcji na brzuchu... Nawet gdyby ten dzień był udany, to cięcie byłoby rutyną. Tak zwanym "na wszelki wypadek". Ale teraz gdy miałam Nialla miałam dla kogo opanować swoje emocje bez krzywdzenia się.

Umyłam się i rozczesałam długie blond włosy. Wyszczotkowałam zęby i posmarowałam się balsamem o zapachu, jak zwykle, tofi.

Wróciłam do sali i sprawdziłam telefon. 1 nieodebrana wiadomość.

Niall❤: Dobranoc księżniczko :* Śnij o mnie :)

Mimowolnie się uśmiechnęłam i odłożyłam telefon na szafkę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę, którą znalazłam w mojej torbie. Szczerze to sama nie wiem skąd te rzeczy się tu wzięły. Pewnie przyniósł je Niall.

- Pani Isabella?- zapytała niska brunetka wchodząca do pomieszczenia. Była szczupłą, wyglądającą na ok. 20 lat dziewczyną. Nie ukrywam bardzo ładną.

- Po prostu Isabella.- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.

- Uff.- odetknęła- przepraszam ale nikt mi nie powiedział ile będzie miała lat osoba mi przydzielona.

- Przydzielona?- zmarszczyłam brwi a na twarzy pojawił się dziwny grymas.

- Ee tak. Studiuję medycynę o kierunku psychologicznym i studenci z mojego roku zostali przydzieleni do przeprowadzenia wywiadu z daną osobą z... Tego oddziału.- uśmiechnęła się niepewnie.

- Okey...?- mruknęłam chociaż zabrzmiało to bardziej jak pytanie.

- Mogę?- zapytała wskazując na krzesełko przy łóżku.

- Aha.- pokiwałam twierdząco głową.

Dziewczyna wyciągnęła jakiś zeszyt i długopis. Była bardzo ładnie umalowana i w pewnym momencie pozazdrościłam jej urody. *załącznik*

- Dobrze na sam początek jestem Sam i mam 20 lat.- przedstawiła się i wyciągnęła do mnie rękę.

- Isabella. Ale większość mówi Isa i mam 18 lat.- odwzajemniłam jej gest.

- Nie chciałabym, żeby ta rozmowa była dla ciebie uciążliwa, ale muszę zadać ci kilka pytań. Pozwolisz?- mówiła subtelnym i miłym tonem cały czas się uśmiechając.

- Dobrze.- odpowiedziałam spokojnie i kiwnęłam głową.

- Okey. Dostałam twoją kartę, dlatego wiem już dlaczego tu trafiłaś. Ale moje pytanie brzmi czy często masz takie napady lęku?

- Nie. Był to drugi w moim życiu.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Dziewczyna nabazgrała coś w zeszycie i wzięła oddech.

- Tniesz się prawda?- zapytała ostrożnie wypowiadając każde słowa.

- Tak. Ale to już przeszłość a przynajmniej mam taką nadzieję.

- Rozumiem. Ale dlaczego? Dlaczego to robiłaś? I nie chodzi mi o sytuacje przez którą zaczęłaś... Tylko dlaczego to cały czas robisz krzywdzą swoje piękne ciało.

Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć.

- Ja sama nie wiem.- przyznałam bawiąc się palcami prawej ręki.- Pierwszy raz był zupełnie przez przypadek... Ulżyło mi wtedy tak psychicznie i od tego czasu zaczęłam to robić aż wpadłam w coś co można nazwać uzależnieniem od tego.

- Nigdy nie myślałaś o pójściu z tym do lekarza?

- Myślałam ale nie miałam odwagi. Jedynymi osobami, które wiedzą o moim samookaleczaniu są moi teraźniejsi lekarze, ty i mój chłopak.

- Okey.- wszystko co powiedziałam dokładnie zapisywała w zeszycie.- Wspomniałaś o tym, że już skończyłaś z samookaleczaniem a przynajmniej starasz się. Dlaczego?

- To tylko i wyłącznie zasługa mojego chłopaka, który po tym jak się dowiedział potrafił być i wysłuchać a nie oceniać. Starał się zrozumieć i pomóc. To właśnie jemu obiecałam, że z tym skończę.

- Masz bardzo mądrego chłopaka.- przyznała zapisując kolejną kartkę.- Na koniec pytanie: Czy jest coś o czym chcesz porozmawiać?

- Nie.- zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się do niej.

- Oki. To jest mój numer- powiedziała dając mi karteczkę- gdybyś chciała porozmawiać albo kiedyś gdzieś po prostu wyjść... Dzwoń.- uśmiechnęła się serdecznie i wyszła z sali.

                           Sam

Wyszłam z jej sali szybko kierując się do gabinetu lekarza prowadzącego.

Z impetem otworzyłam drzwi i stanęłam przed starszym panem w białym fartuchu siedzącego za biurkiem.

- To jakieś nie porozumienie, że dziewczyna z pod 66 tu trafiła.- powiedziałam bez ogródek.

- Tak dzień dobry.- zmierzył mnie z od góry do dołu a ja automatycznie poprawiłam swój czarny sweter, żeby być pewną tego, że nic nie zobaczy.- Dlaczego tak uważasz Sky?

- Sam.- poprawiłam go- a uważam tak ponieważ rozmawiałam już z wieloma osobam z problemami i ona do nich nie należy. Na 100%

- I tak jutro wychodzi.- mlasnął obleśnie patrząc w mój biust.

Napalony kutasiarz...

- Rozumiem. A i tu mam oczy.- wskazałam za swoje oczy chowające się za szkłam kontaktowymi (soczewki) i uśmiechnęłam się złowieszczo.

Zarzuciłam włosami i wyszłam.

                         Bella
Pewna, że już nikt nie przyjdzie położyłam się spać.

Jestem w ciemnym pomieszczeniu bez okien. Słyszę nagły krzyk i wołanie o pomoc ale nie wiem skąd dochodzi. Wstaje na równe nogi i wychodzę z pokoju. Jestem ubrana w czarną sukienkę. Przechodząc obok drzwi upadam i kaleczę się w udo rozcinając ubranie. Znowu krzyk, wołanie o pomoc i płacz. To była jakaś kobieta...

  ****
Gwiazdki i komentarze miło widziane :*
Dziękuje za wyświetlenia!
Do następnego! :))

Napisz do mnie skarbie. Message Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz