#20

48K 2.4K 484
                                    

Tegan

Podróż obyła się nam bez problemów, część podróży przespałem. Gdy się obudziłem spojrzałem na wyświetlacz telefonu pokazywał godzinę czternastą i trzy nie odebrane połączenia. Nadawcą każdego był kto inny. Dzwonił Kade, mój ojciec i główny dowodzący terenem na który jedziemy. Najpierw wybrałem numer do Kade bo miał się on zająć Elizą. Odebrał po drugim sygnale.

-Coś się stało?-odezwałem się pierwszy.

-Werth zaatakował dzisiaj rano Twoją mate.-powiedział na jednym wdechu.

-Że co kurwa ?!-wydarłem się do słuchawki.-miałeś jej pilnować !

-Była z Tess i Eva, siedziały w kuchni to wróciłem na chwile do pokoju, gdy już wyszedłem to zobaczyłem jak Werth przyciska ją do ściany to go powstrzymałem-zdał mi relację.-Czy wymierzyć mu jakaś karę ?

-Sam się tym zajmę po powrocie. Co teraz robi Eliza?

-Pracuje w ogródku z dziewczynami i ...- nie dokończył swojej wypowiedzi.

-Kto jej kazał pracować?-pytam już wściekły.

-Nie dałeś mi dokończyć, wygląda na zadowoloną.

-Dobra niech będzie, muszę z nią porozmawiać jak wrócę. Miej cały czas na nią oko. Odezwę się wieczorem, gdyby się coś działo to dzwoń natychmiast.- akcentuje ostatnie słowo tak aby zawierało w sobie groźbę.

-Jasne alfo.

Zadzwoniłem jeszcze do ojca i potwierdziłem swoje jutrzejsze przybycie. Słyszałem koło niego matkę, która usilnie próbowała wtrącić się do rozmowy, ale ojciec nie oddał jej telefonu. Potem zadzwoniłem do ostatniej osoby z listy połączeń.

-Witaj wielki alfo.-jego ton sugerował się jest lizusem.

-Co chciałeś?- nie chce mi się z nim gadać.

-Doszło do kolejnego zabójstwa na naszym terenie.-informuje mnie, a jego głos się lekko łamie.

-Kiedy?

-Dzisiaj w nocy, ktoś zabił starsze małżeństwo mieszkające na granicy miasta. Moi myśliwi wyczuli woń wampira.

-Będę chciał obejrzeć to miejsce.-informuje go i bez zbędnych słów się rozłączam.

Chowam telefon do kieszeni. Odwracam głowę w stronę Dantego i chcę powiedzieć czego się dowiedziałem, ale on powstrzymał mnie ruchem ręki.

-Wszystko słyszałem.-mówi patrząc na drogę.

Nic dziwnego mamy dobry słuch, tym bardziej normalne, że siedzę blisko niego. Dobrze, że nie muszę mu powtarzać tego, a potem jeszcze raz chłopakom którzy jadą za nami.

Po dwóch godzinach dalszej drogi byliśmy na miejscu. Dałem znać chłopakom, aby nie wysiadali z samochodów. Udałem się do głównego dowodzącego. Wszyscy mnie tu znali więc bez problemu udałem się do jego gabinetu, który znajdował się w pobocznym budynku.
Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka.

Konrad siedział za biurkiem i nie podniósł nawet głowy. Zajęty był papierami, które walały się po całym biurku. Dopiero,gdy chrząknąłem podniósł wzrok do góry.

-Wybacz alfo, właśnie dostałem raporty z podległych warowni.

-Chcę, aby ktoś nas poprowadził do miejsca zabójstwa.-nie odniosłem się w ogóle do jego wypowiedzi wolę konkrety.

-Już dzwonię alfo.-odnosi słuchawkę i szybko wybiera numer.- Marks znajdź Garego niech poprowadzi alfę do zabójstwa z nocy.

Nawet nie czekałem i opuściłem pomieszczenie bez żadnych uprzejmości. Z powrotem udałem się na plac, gdzie parkowały samochody. Dante wysiadł.

Płomień LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz