Spało mi się w najlepsze, dopóki nie poczułem łaskotania na stopie. Machnąłem nogą, ale po chwili znowu czułem, jak coś smyra mnie po nodze. Podniosłem się na łokciu do pozycji pół leżącej i ujrzałem rozbawioną Elizę.
-Już południe, przyniosłam Ci śniadanie.- mówiła, zbliżając się do mnie po łóżku.
-Dziękuję.
Przytuliła się do mnie, a ja podnosząc palcem jej podbródek, złożyłem delikatnego całusa na jej cudowne usta. Widziałem błysk zadowolenia w jej oczach, chociaż sama się do tego nie przyzna, ja i tak wiem, że ona to uwielbia.
-Co wczoraj takiego robiłeś, że nie widziałam Cię cały dzień?
Wahałem się, czy powiedzieć jej całą prawdę.
-Kolejne morderstwo.- powiedziałem, wzdychając.- Niestety, ale nie będziesz miała nauczyciela od twojego żywiołu.
-Co?- zrobiła zdziwioną minę.
-Zabito żywiołaka ognia, który miał Cię uczyć, będą musiał znaleźć kogoś innego, a to może być trudne. Poza tym nie mamy nic, co by nas doprowadziło do tego, kto stoi za tym wszystkim.
Spędziłem jeszcze trochę czasu z moją ukochaną. Śniadanie szybko zniknęło z talerza, dopiero po zjedzeniu zdałem sobie sprawę, że wczorajsze śniadanie było moim ostatnim posiłkiem.
Później z Elizą wybraliśmy się do Kade'a, akurat była u niego rehabilitantka i ćwiczył rękę. Nie szło mu najlepiej, nawet nie muszę z nikim się konsultować, by stwierdzić, że jeżeli będzie mógł poruszać trochę palcami, to będzie jego największe osiągnięcie.
Wszystko przez moją głupotę, powinienem bardziej panować nad sobą. Poczucie winy cały czas na mnie ciąży i nigdy się go nie pozbędę. Chociaż mówił mi, żebym się tym nie przejmował, bo i tak zrobił by to jeszcze raz, nawet wiedząc jakie będą konsekwencje.
Gdy do Kade'a przyszły jeszcze Tess i Eva zostawiłem z nimi Elizę i udałem się do gabinetu. Podczas dogi do gabinetu spotkałem Nico.
-To do Ciebie, druga do Kade'a.- powiedział, podając mi jedną z kopert.
Rozdarłem brzeg koperty i wyciągnąłem zawartość. Było to zaproszenie na bal. Zupełnie o nim zapomniałem. Spojrzałem na datę, został niecały tydzień. Muszę jakoś przekazać Elizie, że idzie tam ze mną. Czuję, że ta rozmowa nie będzie łatwa z jej awersją do wampirów, a ich liczba będzie podobna do liczby wilkołaków.
Będą tam tylko ważniejsze rodziny i osoby, ale ta liczba może się wahać od pół tysiąca do tysiąca osób. Nie jestem pewien czy Kade będzie w stanie jechać na ten bal.
-Idę do Kade'a miałem go odwiedzić rano, ale nie miałem czasu.- powiedział Nico, robiąc już kilka kroków w stronę szpitala.
Udałem się do gabinetu i wykonałem kilka telefonów. Może uda się załatwić innego żywiołaka ognia, ale może być ciężko. Jest ich niewiele tak samo żywiołaków powietrza.
Jeżeli dowiedzą się o ostatnim morderstwie, mogą nie chcieć tutaj przyjechać.Po południu szukałem wszędzie Elizy, ale jak na złość nikt jej nie widział. Zmieniłem więc kierunek działań i szukałem Dantego lub Rico, może oni będą wiedzieć, gdzie są ich kobiety, a razem z nimi moja.
Znalezienie chłopaków było o wiele łatwiejsze. Stali przy głównym domu w grupie i o czymś żywo rozmawiali.
-Widział ktoś z Was Elizę, Tess lub Evę?
-Zgubiłeś mate.-zaśmiał się Dante.
-Pytam poważnie.
-Wyszły jakiś czas temu od Kade'a i szły w dość dużej grupie kobiet. Wyglądało to, jakby realizowały jakiś iście szatański plan. Nie pytaj nawet jakie miały miny, gdy Rico chciał zabrać Evę na obiad.
CZYTASZ
Płomień Luny
WerewolfPrawie 150 lat temu Wielka Wojna podzieliła wszystkie istoty na ziemi. Część ziem zamieszkują wilki, a część wampiry. Są jeszcze żywiołaki, ale było ich niewielu. Każdy z nich opowiedział się za jedną ze stron. Ludzie zostali zdegradowani do najni...